wtorek, 17 czerwca 2014

Chapter 23.


Od tamtej rozmowy z Liam’em żadna noc nie była przespana przeze mnie całkowicie. Każdej śniło mi się coś związanego z misją.  Raz, że nie zdążyłem na czas, innym razem, że zrobiłem coś źle, trzecim, że Lou został porwany przez kogoś. Nie mogłem przestać myśleć o tym wszystkim. To było tak trudne i tak beznadziejne.  Nie wiedziałem co robić. Co z tego, że codziennie przeszukiwałem tysiące książek wraz z Liam’em w poszukiwaniu jakiejkolwiek informacji, a to i tak nic nie dawało. Nie mogliśmy niczego znaleźć.  Tak jakby ludzie nigdy nie słyszeli o aniołach. Siedziałem właśnie w pokoju, przeglądając jedną z książek, lecz nadzieję straciłem już dawno, na to że coś znajdziemy. Dziś robiłem to sam, ponieważ Liam chciał spędzić trochę czasu ze swoim chłopakiem. Jęknąłem głośno, dość sfrustrowany tym, że marnuje czas. Mimo, że miałem właśnie ferie zimowe, nie tak wyobrażałem sobie spędzenie ich. Myślałem raczej o jakichś wypadach z Lou na narty lub coś w tym stylu. A jak do tej pory nie wyszedłem nawet na zewnątrz, no chyba, że do biblioteki.
- Cześć kochanie. - powiedział Louis, wchodząc do mojej sypialni.
- Hej. - odpowiedziałem, a chłopak podszedł i musnął moje usta. Zamruczałem cicho i oddałem pieszczotę. - Co tam słychać?
- No cóż. Nic dobrego. - odpowiedział cicho.
- Co się stało?  - zapytałem cicho, lekko przestraszony. Jedyne czego teraz mi brakowało to większych kłopotów.
- Byłem dzisiaj w szkole, bo mieliśmy dodatkowy trening oraz zajęcia z chemii, dla tych którzy mają słabsze oceny.
- Wiem. Mówiłeś mi to już. - powiedziałem cicho.
- I podczas jednej z przerw siedziałem z Zayn'em i zobaczyłem coś.
- Co? - zapytałem zdenerwowany.
- Grimshaw poprosił do swojego gabinetu Danielle i Eleanor. A, że ja jestem dość ciekawym człowiekiem to poszedłem za nimi. - mówił chłopak i usiadł obok mnie, łapiąc moją dłoń. - I dość dużo usłyszałem, bo nie bardzo się kryli.
- To znaczy? Co usłyszałeś?
- Oni.. oni rozmawiali o tym jak... jak cię zabić, Hazz. - gdy to usłyszałem, zmarłem. 
- Co? Powiedz, że się przesłyszałem. - szepnąłem cicho.
- Chciałbym kochanie. - powiedział cicho Louis i pogładził mój policzek. Wpatrywałem sie przed siebie, nie wiedząc co zrobić. A jeśli faktycznie mnie zabiją? Jest ich więcej, nie dam sobie sam rady. Mój Boże i co teraz? Nie mogę uciec, ale z drugiej strony nie chcę umierać. Nie mogę tak po prostu zostawić Lou. Muszę coś z tym zrobić. Nie mogę się poddać. Muszę walczyć.
- Muszę coś wymyślić. - powiedziałem cicho. - Czuję, że to się stanie lada dzień. Musze mieć plan, Lou. Nie mogę pozwolić się pokonać. - powiedziałem twardo i chwyciłem telefon, natychmiast dzwoniąc do Liam'a.
- Gdzie dzwonisz? - zapytał szatyn.
- Do Liam'a. On nam pomoże. Razem z Niall'em.
- To oni wiedzą? - zapytał zdziwiony.
- Więcej niż wiedzą. Liam też jest.. no wiesz. - mruknąłem i spróbowałem jeszcze raz, gdy nikt nie odebrał. 

- Serio!? - powiedział lekko zszokowany.
- Serio, serio. - powiedziałem i nachyliłem się całując go czule w usta. 
- Dziękuję, że jesteś przy mnie.
- Zawsze będę. - odpowiedział.
~ * ~
Następne dwa dni spędziłem z chłopakami, obmyślając plan. Praktycznie nie wychodziliśmy z mojej sypialni. Wszyscy myśleli, ze się trzymam, że jestem tak twardy na jakiego wyglądam, a w głębi serca byłem tak cholernie przerażony. Co jeśli zawiodę? Co jeśli coś się popsuje? Nie mogę na to pozwolić. Po prostu nie mogę.  Nie mogę narazić Lou na to, ze zostanie sam. Za bardzo go kocham, by go zostawić.
- Więc ustalone, tak? - mruknął Lou, opadając na poduszki.
- Tak. Harry powtórz wszystko od początku. - zarządził Liam. Westchnąłem i zacząłem mówić.
- Zamontujecie mi podsłuch oraz nadajnik w moim łańcuszku od Lou. W momencie gdy będę pewny, że to już mam wysłać sms'a do was, a następnie udać sie do szkoły. Wy zaś będziecie siedzieć w samochodzie, po drugiej stronie ulicy i będziecie obserwować oraz słuchać co się dzieje. Gdy tylko będzie coś nie tak, mam powiedzieć hasło "atak" a wy natychmiast przybiegniecie do mnie. A wtedy damy im popalić.
- Idealnie. - mruknął szatyn i zaczął skrobać coś w swoim zeszycie, a ja przytuliłem się do Lou.
- Jak się masz kochanie? - zapytał mnie czule, całując w czoło.
- Boje się.
- Czego?
- Że nie dam rady. Że nie podołam temu. Że zawiodę. - szepnąłem cicho.
- Ej myszko. Zobaczysz, że się uda. Na 100% ! Nie przejmuj sie. Wierzę, że damy radę, a później będziemy żyć długo i szczęśliwie. Razem. - szepnął mi do ucha, całując czule w czoło. Wtuliłem się w niego, chcąc tak bardzo uwierzyć w jego słowa.
~ * ~
Obudziłem się,  a moją głowę przeszył straszny ból. Jęknąłem cicho i opadłem na poduszki. Położyłem dłoń na czole, pocierając je. Był ostatni dzień przerwy zimowej od szkoły. W ostatnich dniach czułem się coraz gorzej. Bolała mnie głowa, mięśnie. Nie mogłem chodzić, bo wydawało mi się, że pod ciężarem mojego ciała moje kości po prostu nie wytrzymują. A to wszystko oznaczało tylko jedno. misja nadchodziła. I byłem niemal pewny, że zdarzy się to w ciągu najbliższych 24 godzin. Czułem to w całym ciele. Z wielkim trudem wstałem z łóżka, wziąłem prysznic oraz wskoczyłem w dresy i bluzę, po czym zszedłem na dół, zastając moją babcię, która jadła śniadanie razem z Lou. Mój chłopak przez ostatnie dni był idealny jeszcze bardziej niż zawsze. Był przy mnie nom stop. wychodził jak zasnąłem i przychodził nim wstałem. Był przy mnie, dbał o mnie, pomagał mi. Ideał ideału po prostu.
- Cześć kochanie. - przywitał mnie i już po chwili obejmował mnie ramionami, całując w czoło.
- Cześć. - szepnąłem cicho, wtulając się w niego.
- Jak się czujesz? - zapytał, pomagając mi usiąść na krześle.
- Słabo. Strasznie boli mnie głowa. Taki przeszywający momentami ból. - mruknąłem.
- To minie. W ciągu najbliższych dwóch-trzech godzin minie. - powiedziała babcia i pogłaskała mnie po włosach. - Daj mu coś jedzenia Lou, a ja idę skończyć robienie prania. - powiedziała i wyszła z kuchni.
- Na co masz ochotę myszko? - zapytał mnie chłopak.
- Na cos słodkiego. - mruknąłem.
- Naleśniki?
- Mhmmm. - zamruczałem przeciągle, ziewając. - Lou?
- Słucham? - zapytał chłopak, zajęty robieniem pyszności.
- Dziękuję ci za wszystko. - powiedziałem czule, podziwiając jego plecy.
- Ależ nie ma za co. - odpowiedział i posłał mi delikatny uśmiech.
- Jest. Ciągle tu jesteś. Zajmujesz się mną. Nie masz czasu dla siebie. Czuję się trochę winny. - westchnąłem cicho.
- Ej nie. Przestań myszko. - powiedział i podszedł, kucając przede mną i złapał moje dłonie w swoje. - Robię to wszystko, ponieważ cię kocham. Ponieważ jesteś dla mnie najważniejszy. Ponieważ martwię się o ciebie i nie dam cię skrzywdzić. Nie mam jakichś super mocy jak ty czy Liam, nie jestem nikim wyjątkowym, ale zrobię wszystko, absolutnie wszystko by mój skarb, mój Hazza był bezpieczny cukiereczku. - wyszeptał i ucałował mnie czule w usta. Westchnąłem i uśmiechnąłem się delikatnie.
- Tak bardzo cię kocham, LouLou. - przytuliłem się do niego mocno, zamykając oczy. - Z tobą jest mi dużo łatwiej.
- Cieszę się, że mogę być pomocny.
- Mój kochany, wyjątkowy Lou. - musnąłem jego usta delikatnie.
- Twój. A teraz wybacz, naleśniki. - zachichotał i odsunął się lekko, wracając do przerwanej wcześniej czynności, a ja oparłem brodę na dłoniach i obserwowałem go.
- Lou? A może wyskoczymy dzisiaj gdzieś? - zapytałem. - Na spacer po śniadaniu albo na zakupy. cokolwiek. Nudzę się w tym domu. Wszystko już mamy zaplanowane, więc chyba możemy.
- Oczywiście. Po śniadaniu ubierzemy się i pójdziemy na zakupy i czekoladę, co ty na to? - zapytał i zaczął smażyć smakołyki.
- Super. - pokiwałem głową. Po chwili zaczęliśmy zajadać naleśniki, po czym pozmywaliśmy, przebrałem się i po założeniu kurtek, szalików i reszty wyszliśmy z domu. Złapałem chłopaka za dłoń i powoli ruszyliśmy do galerii. Mało rozmawialiśmy podczas drogi. Każdy zatopiony był raczej w swoich myślach. Przyglądałem się dzieciakom, które bawiły się w parku, lepiąc bałwany, jeżdżąc na sankach. Widać było, że są szczęśliwe. Uśmiechnąłem się sam do siebie i mocniej objąłem chłopaka, całując go w czoło. Zachichotał cicho. Po dość długim spacerze dotarliśmy do galerii i weszliśmy ochoczo do środka, gdzie panowało ciepło. - To co najpierw? Czekolada? - uśmiechnąłem się szeroko, widząc jak zaświeciły mu się oczy. Mój mały słodziak, uwielbiający słodkości. Weszliśmy do kawiarenki i zdjęliśmy swoje kurtki, po czym zamówiłem nam dwie gorące czekolady oraz szarlotkę. siedzieliśmy razem i delektowaliśmy się smakołykami oraz swoim towarzystwem, rozmawiając o różnych rzeczach.
- Jak Niall zareagował na wieść o tym, ze Li jest aniołem? - zapytał zaciekawiony Lou. No tak. nie opowiadał mu o tym.
- Był w lekkim szoku, ale od razu go zaakceptował i chciał wiedzieć absolutnie wszystko o nim, o tym jak lata. - zachichotałem, przypominając sobie jak mnie też męczył o to, bym mu się ukazał i przez następną godzinę porównywał moje skrzydła do skrzydeł jego ukochanego. Oczywiście Liam w każdym calu był lepszy.
- No tak. To Niall. - roześmiał się cicho szatyn. Pokiwałem głową w pełni się z nim zgadzając. - Wybacz mi na chwilę. Idę do toalety. - powiedział i uśmiechnął się, wstając i zniknął za drzwiami toalety. Westchnąłem cicho i wyjąłem telefon z kieszeni, który zaczął mi dzwonić.
- Słucham? - mruknąłem do telefonu.
- Cześć Harry. Co tam? - usłyszałem głos Liam'a i od razu wdaliśmy się w rozmowę. Nagle zdałem sobie z czegoś sprawę. Rozejrzałem się po pomieszczeniu nigdzie nie dostrzegając Lou.
- Czekaj Liam. - powiedziałem szybko i wbiegłem do toalety i sprawdziłem każdą kabinę, lecz nigdzie go nie było.
- Co jest Hazza? Co się stało? - usłyszałem w telefonie.
- Nie ma Louis'a. Zniknął. Po prostu zniknął. Wyszedł do toalety i nie ma go Liam! - pisnąłem do telefonu, blisko szaleństwa.
- Uspokój się Harry! Cicho. Na pewno go nie ma? - zapytał chłopak siląc się na spokojny głos, ale coś mu to nie wyszło. Zapłaciłem za nasz deser i od razu wybiegłem z galerii, rozglądając się i zamarłem. - Harry? Harry jesteś tam? - usłyszałem w telefonie.
- Zaczyna się.
- Co? - zapytał nie rozumiejąc.
- Misja, zaczyna się. właśnie go mają. - szepnąłem przez łzy i widziałem tylko jak Lou wciągany jest do samochodu, który odjechał z piskiem opon, a ja stałem wcięty w ziemię, nie wiedząc co zrobić.

______________________________________________________________

Jestem z kolejnym rozdziałem! ;) Proszę, wybaczcie mi, ze tak późno, ale w ciągu ostatniego czasu dużo się działo. wiadomo koniec roku, poprawianie ocen itd. Więc zajęło mi to bardzo dużo czasu, ale opłaciło się! Średnia 5,26 !! Więc teraz spokojnie mogę do Was wrócić. Sądzę, że wyrobię się do lipca z tym opowiadaniem i wtedy zrobię sobie miesiąc przerwy i przybędę z następnym! W ogóle musze się Wam pochwalić! Byłam w Budapeszcie na trzy dni i szczerze?! chce tam wrócić! Co za cudowne i piękne miasto! Boże na serio wspaniałe!! Najpiękniejsze jest jednak nocą, gdy podziwiasz je płynąc Dunajem ahhhh <3 Musze tam wrócić!! <3 A teraz wracając do opowiadania. Dziękuję za 8 komentarzy pod tamtym i proszę o jeszcze więcej!! Z kolejnym rozdziałem przybędę tak szybko, że nawet nie ogarniecie kiedy! l;) Do zobaczenia <3

4 komentarze:

  1. cieszyłabym się bardzo z tego rozdziału gdyby nie mój stłuczony palec i odpadający paznokieć. Mam rękę na temblaku, dostałam zastrzyk przeciw bólowy i szczepionkę na tężec. opatrunek i szczepionka w tym samym czasie. :/

    OdpowiedzUsuń
  2. igwehgiowehgihghgowiegjiqogjhoehguiwhgujshbvjcnbx vjksbgvhkahbfvuikewhgbhkaehgueqiwhfiqwhfakdhbgvjsdbgvhshjbfcvkjahfcnbiqwfuwehbfkjafbvakujfbguebkfhbkjafheifhquiwhfaihfbkdjuhfsadfbhdkjgvbefuhbqiaw
    na początku tak słodko i awwwwwwwwwwwww *-*
    a koniec? omfg omfg omfg co?! jak tak można Lou porywać?! boże co się dzieje?! ja się boję, co to za akcja?!
    ugh dawaj szybko nowy rozdział, bo nie mogę się doczekać! o.O
    kocham Cię <3
    //@ShipperMonte
    ps. cieszę się razem z Tobą i życzę Ci, byś znów pojechała do Budapesztu :3 iiii gratuluję tak wysokiej średniej :3 ja się cieszę, że mam 3.2 xD

    OdpowiedzUsuń
  3. o boże o boże o boże
    zaczyna sie...

    OdpowiedzUsuń
  4. agskajwsdkjnfgs;dnhbwpnhtr <3 Na początku taki słodki a potem bum, porywają Lou :< Mam nadzieję, że Harry go szybko odzyska i zabije Nicka :P Biedny Hazz, tyle przeżyć w tym samym czasie :< cieszę się, że podobało ci się w Budapeszcie <3 Piękne miasto :) Gratuluję tak wysokiej średniej, kochanie ;* Mój mały kujonek <3 Czekam na kolejny rozdział i kolejne opowiadanie <3 Pozdrawiam i kocham <33 xxxx

    OdpowiedzUsuń