Za
pierwszym razem gdy budzę się zlany potem, dla ścisłości jest to dziesiąty
listopada jest dobrze po północy, a ja siedzę splątany pościelą, oddychając
szybko i niemiarowo. Zdaję sobie sprawę z tego, jak poważny był to sen,
przynajmniej dla mnie. Od dłuższego czasu wiedziałem, iż w końcu mnie nawiedzi,
ale nie spodziewałem się, że akurat dziś. Moja klatka piersiowa unosi się i
opada niespokojnie, a ja opanowuje trzęsienie rąk. Czekałem na to, ale dopiero
teraz zdałem sobie sprawę jak bardzo obawiałem się tego co zastane w tym
śnie. Spodziewałem się wszystkiego.
Wszystkiego, ale nie czegoś takiego. Co to miało znaczyć? Palący się dom i tył
dziewczyny. Mam ją uratować? Mam ratować dom? Wezwać straż?! Co ja mam tam
zrobić!? Siedziałem, trzymając głowę między kolanami i zastanawiałem się nad
tym wszystkim. Czy to oznaczało, ze mam biec do tej kobiety? Mam ją stamtąd
zabrać? Co ja mam tam zrobić!? Nie miałem pojęcia co o tym myśleć. A może
powinienem zwrócić uwagę na te dwie inne osoby? Dziewczynę i bezwładnego
mężczyznę. Co powinienem począć. Siedzę,
zastanawiając się nad tym wszystkim i tak naprawdę nie mam się z tym do kogo
zwrócić. Mama mi nie pomoże. Wie o wszystkim, ale nie miesza się w to, ponieważ
jej pokolenie zostało ominięte. Jako osoba nie mająca mocy, nie może wiedzieć
wszystkiego. Czasem sam potrafię zagubić się w tym wszystkim. To skomplikowane,
ale jedyną osobą, która może mi pomóc jest moja babcia. Jest aniołem pełnej
krwi. Moja praprababcia była czystą anielicą. Urodziła córkę, czyli moją
prababcię, którą ominęła kolej jako, że moc zdobywa co drugie pokolenie. Tak
więc anielicą została moja babcia, która wyszła za mąż za anioła czystej krwi
jak i ona. Oboje byli pełnymi aniołami i mieli jedyną córkę, czyli moją mamę.
Ta nie otrzymała mocy, ale otrzymałem ją ja. Zawsze zastanawiałem się, znaczy
nie zawsze. Od momentu w którym dowiedziałem się o wszystkim, dlaczego to ja, a
nie moja siostra. Zawsze była mądrzejsza, sprytniejsza ode mnie. Dopiero gdy
babcia wyjaśniła mi, że moc obejmuje najmłodsze dziecko danego pokolenia. A z
racji tego, że nie mam już rodzeństwa, ja przejąłem moc. Byłem w ogromnym
szoku, gdy pewnego dnia babcia przyjechała. Ledwo przekroczyła próg, a
powiedział do mojej mamy: „ Już czas. On
musi się dowiedzieć”. Zabrała mnie wtedy na bardzo długi spacer do lasu i
wyjaśniła mi wszystko. Opowiedziała mi o
tym jak przechodzi to na każde co drugie pokolenie, o mocach jakie mi
towarzyszą przez resztę życia. O tym, ze nikt nie powinien o tym wiedzieć, poza
rodziną i osobami anielskimi. Wspomniała również o tym, że teraz czeka mnie misja.
Około 16-17 roku życia zaczną nawiedzać mnie dziwne sny. Będę czuł się jakby to
co teraz się działo było prawdą, jakby działo się w rzeczywistości. To ze
wszystkich rzeczy, których owego dnia się dowiedziałem przeraziło mnie
najbardziej. Byłem zachwycony tym, że posiadam skrzydła, jestem
inteligentniejszy, znam wszystkie możliwe języki, szybciej się poruszam, ale
gdy dowiedziałem się o misji byłem przerażony. Bałem się, że coś zrobię nie
tak. W sumie nadal się boję. Boję się, że nie podołam zadaniu. Że coś zepsuję i
później nie uda mi się tego naprawić. Boję się odpowiedzialności, spoczywającej
na moich barkach. Co by było gdybym zawalił? Czy poniósł bym jakąś kare za to?
Czy został bym potępiony? Były to pytania na które nie udało mi się uzyskać
odpowiedzi. Babcia stwierdziła, że jeszcze nikomu nie udało się zepsuć zadania
i nie ma pojęcia, co dzieję się w danej chwili. To przeraziło mnie jeszcze
bardziej. A co gdy ja będę pierwszym, który nie podoła wyzwaniu? Co jeśli
zostanę za to ukarany? Wziąłem drżący oddech i powoli wstałem, kierując się do
kuchni po szklankę wody. Byłem cały spocony i nie wiedziałem co robić. Na
telefon do babci było za wcześnie. Nie chciałbym jej obudzić. Cicho wszedłem do
pomieszczenia i zapaliłem małą lampkę na stoliku, obok okna. Światło
rozprzestrzeniło się w całej kuchni, ukazując jej ciepłe, morelowe ściany,
meble z ciemnego brązu i duży drewniany stół z czterema krzesłami. Podszedłem
do lodówki i wyciągnąłem sok, nalewając sobie do szklanki i usiadłem na
parapecie, wyglądając przez okno na gwiazdy. Uwielbiałem tutaj siedzieć i
rozmyślać, tylko, ze zazwyczaj w dłoniach miałem kubek parującej czekolady, a
dziś był to zimny sok. Spojrzałem w górę
i nagle naszła mnie pewna myśl. Czy skoro jestem aniołem, spotkam się z Bogiem?
Czy to on właśnie wyznaczył mi zadanie? Sączyłem powoli napój i myślałem nad
tym wszystkim, Az nagle usłyszałem stukot na schodach i zobaczyłem, wchodzącą
do kuchni Gemmę. To moja starsza siostra. Dość wysoka, dobrze zbudowana, lecz
szczupła kobieta o jasnym włosach oraz ciemnych oczach. Przetarła zaspaną twarz
i spojrzała na mnie, a na jej pełnych ustach zagościł delikatny uśmiech.
-
Czemu nie śpisz, kochany? – zapytała, podchodząc do mnie i położyła mi dłoń na
ramieniu, zabierając szklankę i upiła łyk napoju.
-
Jakoś nie mogę spać. – westchnąłem, stwierdzając, że nic jej na razie nie
powiem na temat snu. Wiem, że bardzo się martwiła o mnie, ale nie chciałem
przysparzać jej nowych zmartwień, tym bardziej, ze miała teraz ważne egzaminy
na studiach.
-
Cos się stało, Hazz? – zapytała czułym głosem, przejeżdżając palcami między
moimi podburzonymi lokami. Westchnąłem, zamykając oczy na ten rozkoszny dotyk i
mruknąłem.
-
Nie, Gem. Wszystko jest okej. Po prostu jakoś nie mogę zasnąć. Dziwna noc. –
powiedziałem wymijająco i powoli otworzyłem oczy, patrząc na nią.
-
Ale dobrze się czujesz, tak? Nic cię nie boli ani nic? – zapytała, dotykając
mojego czoła.
-
Nie, skąd. A czemu pytasz?
-
Bo jesteś rozpalony. – powiedziała, dotykając moich policzków i szyi.
-
Nic mi nie jest, Gem. Na serio. Po prostu miałem zły sen, ale już jest okej. –
powiedziałem i udałem ziewnięcie. – Wiesz, może pójdę do łóżka, bo jestem
zmęczony. Dziękuję za troskę, ale uciekaj spać. Jutro egzamin, pamiętasz? –
powiedziałem i ucałowałem ja w czoło, wychodząc szybko z pomieszczenia i
pobiegłem do swojego pokoju, zamykając za sobą drzwi. Oparłem się o nie i
westchnąłem cicho, podchodząc do łóżka. Opadłem na poduszki i wpatrywałem się w
sufit, myśląc o moim śnie. Musze
porozmawiać z babcią. To jedyne wyjście. – pomyślałem sennie i odpłynąłem w
krainę Morfeusza.
~ * ~
Gdy
wstałem następnego dnia, moją pierwszą myślą było to, że musze pogadać z
babcią. Mama już wyszła do pracy a Gemma do szkoły, więc stwierdziłem, że nic
mi nie zrobią, jeśli opuszczę jeden dzień szkoły. Zwlokłem się na dół do kuchni, robiąc sobie tosty i kawę, po czym
usiadłem w salonie przed telewizorem i przerzucałem bezmyślnie kanały, szukając
czegoś normalnego, co można by oglądnąć. W końcu zrezygnowałem i włączyłem
kanał muzyczny, pijąc czarny napój. Mama pewnie da mi niezły opieprz za to, że
siedzę w domu, ale nie lubiłem swojej szkoły i jeśli tylko miałem okazję
omijałem ją szerokim łukiem. Nie miałem tu przyjaciół, nie miałem tutaj nikogo.
Nienawidziłem tego miejsca. Nawet bardzo, ale nie dzieliłem się z nikim tymi
myślami. Nie chciałem sprawiać problemów, tym bardziej po tym co przeszła mama
i my. Po tym, jak musieliśmy wyprowadzić się z Holmes Chapel do Londynu. Po tym, jak ojciec rzucił mamę. Było ciężko.
Było nam bardzo ciężko. Mama pracowała jak wół by tylko zapewnić nam wszystko.
Sama znalazła ten dom i kupiła go za pieniądze, które wygrała od ojca na
rozprawie. Pracowała, wychowywał nas. Zrobiła dla nas wszystko co trzeba.
Wszystko. A ja miałbym ją jeszcze dobić, mówiąc, że mi się tu nie podoba? Nie
miałbym serca tego zrobić. Za bardzo kochałem mamę, by tak ją zranić. Zrobiła
dla nas tyle, a ja miałbym wybrzydzać? Nie. Dlatego siedziałem cicho. Nikomu
nie skarżyłem się, jak traktują mnie w szkole. O tym, że jestem tam wyrzutkiem
i odbiorcą kpin, gróźb. Nigdy nie powiedziałem mamie, że jest mi źle. I nigdy
tego nie zrobię. Westchnąłem cicho i spojrzałem na zegarek. Było już przed
dziewiątą rano, więc babcia nie powinna spać o tej porze. Wziąłem mojego
Samsunga i usiadłem, wybierając odpowiedni numer.
-
Halo? – odezwał się starszy, mile brzmiący, kobiecy głos.
-
Cześć, babciu. Z tej strony Harry. – powiedziałem, uprzejmie się witając
-
Harry, kochanie! Jak dobrze cię słyszeć, skarbie. Ale czy ty nie powinieneś być
w szkole? – zapytała.
-
Um.. no powinienem, ale mam do ciebie bardzo ważną sprawę, a nie chciałem, by
ktoś mnie usłyszał, więc zrobiłem sobie wolne. – powiedziałem beztrosko, a
staruszka zachichotała.
-
Oj kochany, ty się nigdy nie zmienisz. – westchnęła babcia do słuchawki. – No
więc słucham, co to za strawa? Czyżbyś potrzebował pomocy w sprawie jakiejś
randki? – zapytała, śmiejąc się cicho, a ja pokręciłem głowa. Zawsze to samo.
-
Nie babciu, nie chodzi o randkę. Chodzi o coś ważniejszego. – powiedziałem, a
mój głos stał się poważny.
-
Jesteś poważny, więc słucham.
-
Miałem dziś sen. TEN sen. – powiedziałem po chwili milczenia. W słuchawce
zapadła cisza, przerywana jedynie naszymi oddechami.
-
Miałeś dziś w nocy wizję, tak? – zapytała wreszcie.
-
Tak. Jestem pewny, ze to była ona. – powiedziałem cicho, opierając głowę o
oparcie.
-
Dobrze. Ostrzegam cię, ze sen może nachodzić cię każdej nocy, ale o tym
porozmawiamy jak przyjadę.
-
Co? Odwiedzisz nas? – zapytałem zdziwiony, bo bardzo rzadko udawało nam się
namówić ją na odwiedziny.
-
Oczywiście. Musze ci wiele powiedzieć i wytłumaczyć. – powiedziała. Pożegnaliśmy
się i położyłem telefon na stoliku, zastanawiając się nad tym, o czym babcia chciała
jeszcze rozmawiać. Przecież wytłumaczyła mi wszystko, prawda? A może jest coś
jeszcze o czym nie wiem? Czy za tym wszystkim kryje się jeszcze jakaś
tajemnica?
___________________________________________________________________Tadaaa! Przed Wami pierwszy rozdział mojej nowej twórczości ;) Macie tu przedstawione życie Harry'ego i ważne jego aspekty, które będą jednym z głównych wątków opowiadania. Jak Wam się podoba taki pomysł na fabułę? Co o tym myślicie? Mam nadzieję, ze nikogo nie zawiodę. Nigdy jeszcze nie pisałam opowiadania po części fantasy, ale mam nadzieję, że będzie mi to jakoś szło. Więc, co myślicie? Zostawcie komentarz, kliknijcie w reakcje ;)) Kocham Was kochani moi < 3 Rozdział będą standardowo pojawiały się co weekend sobota lub niedziela. Oczywiście, będę Was informować na TT ;) Jeśli ktoś chciałby być informowany, a nie ma go w zakładce informowani niech zostawi mi swój nick TT w komentarzu pod rozdziałem lub w zakładce ;)) Więc to tyle i do zobaczenia przy dwójeczce ;) < 3
PS. Jak tam wrażenia po TIU? Byliście już? Czy może dopiero idziecie? Podobało się Wam? < 3 Ja idę jutro i biorę ze sobą trochę chusteczek, bo z tego co wiem, to się przydadzą ;)