sobota, 31 sierpnia 2013

Chapter 01.

| Coldplay - Daylight |



Za pierwszym razem gdy budzę się zlany potem, dla ścisłości jest to dziesiąty listopada jest dobrze po północy, a ja siedzę splątany pościelą, oddychając szybko i niemiarowo. Zdaję sobie sprawę z tego, jak poważny był to sen, przynajmniej dla mnie. Od dłuższego czasu wiedziałem, iż w końcu mnie nawiedzi, ale nie spodziewałem się, że akurat dziś. Moja klatka piersiowa unosi się i opada niespokojnie, a ja opanowuje trzęsienie rąk. Czekałem na to, ale dopiero teraz zdałem sobie sprawę jak bardzo obawiałem się tego co zastane w tym śnie.  Spodziewałem się wszystkiego. Wszystkiego, ale nie czegoś takiego. Co to miało znaczyć? Palący się dom i tył dziewczyny. Mam ją uratować? Mam ratować dom? Wezwać straż?! Co ja mam tam zrobić!? Siedziałem, trzymając głowę między kolanami i zastanawiałem się nad tym wszystkim. Czy to oznaczało, ze mam biec do tej kobiety? Mam ją stamtąd zabrać? Co ja mam tam zrobić!? Nie miałem pojęcia co o tym myśleć. A może powinienem zwrócić uwagę na te dwie inne osoby? Dziewczynę i bezwładnego mężczyznę.  Co powinienem począć. Siedzę, zastanawiając się nad tym wszystkim i tak naprawdę nie mam się z tym do kogo zwrócić. Mama mi nie pomoże. Wie o wszystkim, ale nie miesza się w to, ponieważ jej pokolenie zostało ominięte. Jako osoba nie mająca mocy, nie może wiedzieć wszystkiego. Czasem sam potrafię zagubić się w tym wszystkim. To skomplikowane, ale jedyną osobą, która może mi pomóc jest moja babcia. Jest aniołem pełnej krwi. Moja praprababcia była czystą anielicą. Urodziła córkę, czyli moją prababcię, którą ominęła kolej jako, że moc zdobywa co drugie pokolenie. Tak więc anielicą została moja babcia, która wyszła za mąż za anioła czystej krwi jak i ona. Oboje byli pełnymi aniołami i mieli jedyną córkę, czyli moją mamę. Ta nie otrzymała mocy, ale otrzymałem ją ja. Zawsze zastanawiałem się, znaczy nie zawsze. Od momentu w którym dowiedziałem się o wszystkim, dlaczego to ja, a nie moja siostra. Zawsze była mądrzejsza, sprytniejsza ode mnie. Dopiero gdy babcia wyjaśniła mi, że moc obejmuje najmłodsze dziecko danego pokolenia. A z racji tego, że nie mam już rodzeństwa, ja przejąłem moc. Byłem w ogromnym szoku, gdy pewnego dnia babcia przyjechała. Ledwo przekroczyła próg, a powiedział do mojej mamy: „ Już czas. On musi się dowiedzieć”. Zabrała mnie wtedy na bardzo długi spacer do lasu i wyjaśniła mi wszystko.  Opowiedziała mi o tym jak przechodzi to na każde co drugie pokolenie, o mocach jakie mi towarzyszą przez resztę życia. O tym, ze nikt nie powinien o tym wiedzieć, poza rodziną i osobami anielskimi. Wspomniała również o tym, że teraz czeka mnie misja. Około 16-17 roku życia zaczną nawiedzać mnie dziwne sny. Będę czuł się jakby to co teraz się działo było prawdą, jakby działo się w rzeczywistości. To ze wszystkich rzeczy, których owego dnia się dowiedziałem przeraziło mnie najbardziej. Byłem zachwycony tym, że posiadam skrzydła, jestem inteligentniejszy, znam wszystkie możliwe języki, szybciej się poruszam, ale gdy dowiedziałem się o misji byłem przerażony. Bałem się, że coś zrobię nie tak. W sumie nadal się boję. Boję się, że nie podołam zadaniu. Że coś zepsuję i później nie uda mi się tego naprawić. Boję się odpowiedzialności, spoczywającej na moich barkach. Co by było gdybym zawalił? Czy poniósł bym jakąś kare za to? Czy został bym potępiony? Były to pytania na które nie udało mi się uzyskać odpowiedzi. Babcia stwierdziła, że jeszcze nikomu nie udało się zepsuć zadania i nie ma pojęcia, co dzieję się w danej chwili. To przeraziło mnie jeszcze bardziej. A co gdy ja będę pierwszym, który nie podoła wyzwaniu? Co jeśli zostanę za to ukarany? Wziąłem drżący oddech i powoli wstałem, kierując się do kuchni po szklankę wody. Byłem cały spocony i nie wiedziałem co robić. Na telefon do babci było za wcześnie. Nie chciałbym jej obudzić. Cicho wszedłem do pomieszczenia i zapaliłem małą lampkę na stoliku, obok okna. Światło rozprzestrzeniło się w całej kuchni, ukazując jej ciepłe, morelowe ściany, meble z ciemnego brązu i duży drewniany stół z czterema krzesłami. Podszedłem do lodówki i wyciągnąłem sok, nalewając sobie do szklanki i usiadłem na parapecie, wyglądając przez okno na gwiazdy. Uwielbiałem tutaj siedzieć i rozmyślać, tylko, ze zazwyczaj w dłoniach miałem kubek parującej czekolady, a dziś był to zimny  sok. Spojrzałem w górę i nagle naszła mnie pewna myśl. Czy skoro jestem aniołem, spotkam się z Bogiem? Czy to on właśnie wyznaczył mi zadanie? Sączyłem powoli napój i myślałem nad tym wszystkim, Az nagle usłyszałem stukot na schodach i zobaczyłem, wchodzącą do kuchni Gemmę. To moja starsza siostra. Dość wysoka, dobrze zbudowana, lecz szczupła kobieta o jasnym włosach oraz ciemnych oczach. Przetarła zaspaną twarz i spojrzała na mnie, a na jej pełnych ustach zagościł delikatny uśmiech.

- Czemu nie śpisz, kochany? – zapytała, podchodząc do mnie i położyła mi dłoń na ramieniu, zabierając szklankę i upiła łyk napoju.

- Jakoś nie mogę spać. – westchnąłem, stwierdzając, że nic jej na razie nie powiem na temat snu. Wiem, że bardzo się martwiła o mnie, ale nie chciałem przysparzać jej nowych zmartwień, tym bardziej, ze miała teraz ważne egzaminy na studiach.

- Cos się stało, Hazz? – zapytała czułym głosem, przejeżdżając palcami między moimi podburzonymi lokami. Westchnąłem, zamykając oczy na ten rozkoszny dotyk i mruknąłem.

- Nie, Gem. Wszystko jest okej. Po prostu jakoś nie mogę zasnąć. Dziwna noc. – powiedziałem wymijająco i powoli otworzyłem oczy, patrząc na nią.

- Ale dobrze się czujesz, tak? Nic cię nie boli ani nic? – zapytała, dotykając mojego czoła.

- Nie, skąd. A czemu pytasz?

- Bo jesteś rozpalony. – powiedziała, dotykając moich policzków i szyi.

- Nic mi nie jest, Gem. Na serio. Po prostu miałem zły sen, ale już jest okej. – powiedziałem i udałem ziewnięcie. – Wiesz, może pójdę do łóżka, bo jestem zmęczony. Dziękuję za troskę, ale uciekaj spać. Jutro egzamin, pamiętasz? – powiedziałem i ucałowałem ja w czoło, wychodząc szybko z pomieszczenia i pobiegłem do swojego pokoju, zamykając za sobą drzwi. Oparłem się o nie i westchnąłem cicho, podchodząc do łóżka. Opadłem na poduszki i wpatrywałem się w sufit, myśląc o moim śnie. Musze porozmawiać z babcią. To jedyne wyjście. – pomyślałem sennie i odpłynąłem w krainę Morfeusza.

~ * ~

Gdy wstałem następnego dnia, moją pierwszą myślą było to, że musze pogadać z babcią. Mama już wyszła do pracy a Gemma do szkoły, więc stwierdziłem, że nic mi nie zrobią, jeśli opuszczę jeden dzień szkoły. Zwlokłem się na dół  do kuchni, robiąc sobie tosty i kawę, po czym usiadłem w salonie przed telewizorem i przerzucałem bezmyślnie kanały, szukając czegoś normalnego, co można by oglądnąć. W końcu zrezygnowałem i włączyłem kanał muzyczny, pijąc czarny napój. Mama pewnie da mi niezły opieprz za to, że siedzę w domu, ale nie lubiłem swojej szkoły i jeśli tylko miałem okazję omijałem ją szerokim łukiem. Nie miałem tu przyjaciół, nie miałem tutaj nikogo. Nienawidziłem tego miejsca. Nawet bardzo, ale nie dzieliłem się z nikim tymi myślami. Nie chciałem sprawiać problemów, tym bardziej po tym co przeszła mama i my. Po tym, jak musieliśmy wyprowadzić się z Holmes Chapel do Londynu.  Po tym, jak ojciec rzucił mamę. Było ciężko. Było nam bardzo ciężko. Mama pracowała jak wół by tylko zapewnić nam wszystko. Sama znalazła ten dom i kupiła go za pieniądze, które wygrała od ojca na rozprawie. Pracowała, wychowywał nas. Zrobiła dla nas wszystko co trzeba. Wszystko. A ja miałbym ją jeszcze dobić, mówiąc, że mi się tu nie podoba? Nie miałbym serca tego zrobić. Za bardzo kochałem mamę, by tak ją zranić. Zrobiła dla nas tyle, a ja miałbym wybrzydzać? Nie. Dlatego siedziałem cicho. Nikomu nie skarżyłem się, jak traktują mnie w szkole. O tym, że jestem tam wyrzutkiem i odbiorcą kpin, gróźb. Nigdy nie powiedziałem mamie, że jest mi źle. I nigdy tego nie zrobię. Westchnąłem cicho i spojrzałem na zegarek. Było już przed dziewiątą rano, więc babcia nie powinna spać o tej porze. Wziąłem mojego Samsunga i usiadłem, wybierając odpowiedni numer.

- Halo? – odezwał się starszy, mile brzmiący, kobiecy głos.

- Cześć, babciu. Z tej strony Harry. – powiedziałem, uprzejmie się witając

- Harry, kochanie! Jak dobrze cię słyszeć, skarbie. Ale czy ty nie powinieneś być w szkole? – zapytała.

- Um.. no powinienem, ale mam do ciebie bardzo ważną sprawę, a nie chciałem, by ktoś mnie usłyszał, więc zrobiłem sobie wolne. – powiedziałem beztrosko, a staruszka zachichotała.

- Oj kochany, ty się nigdy nie zmienisz. – westchnęła babcia do słuchawki. – No więc słucham, co to za strawa? Czyżbyś potrzebował pomocy w sprawie jakiejś randki? – zapytała, śmiejąc się cicho, a ja pokręciłem głowa. Zawsze to samo.

- Nie babciu, nie chodzi o randkę. Chodzi o coś ważniejszego. – powiedziałem, a mój głos stał się poważny.

- Jesteś poważny, więc słucham.

- Miałem dziś sen. TEN sen. – powiedziałem po chwili milczenia. W słuchawce zapadła cisza, przerywana jedynie naszymi oddechami.

- Miałeś dziś w nocy wizję, tak? – zapytała wreszcie.

- Tak. Jestem pewny, ze to była ona. – powiedziałem cicho, opierając głowę o oparcie.

- Dobrze. Ostrzegam cię, ze sen może nachodzić cię każdej nocy, ale o tym porozmawiamy jak przyjadę.

- Co? Odwiedzisz nas? – zapytałem zdziwiony, bo bardzo rzadko udawało nam się namówić ją na odwiedziny.

- Oczywiście. Musze ci wiele powiedzieć i wytłumaczyć. – powiedziała. Pożegnaliśmy się i położyłem telefon na stoliku, zastanawiając się nad tym, o czym babcia chciała jeszcze rozmawiać. Przecież wytłumaczyła mi wszystko, prawda? A może jest coś jeszcze o czym nie wiem? Czy za tym wszystkim kryje się jeszcze jakaś tajemnica?
___________________________________________________________________

Tadaaa! Przed Wami pierwszy rozdział mojej nowej twórczości ;) Macie tu przedstawione życie Harry'ego i ważne jego aspekty, które będą jednym z głównych wątków opowiadania. Jak Wam się podoba taki pomysł na fabułę? Co o tym myślicie? Mam nadzieję, ze nikogo nie zawiodę. Nigdy jeszcze nie pisałam opowiadania po części fantasy, ale mam nadzieję, że będzie mi to jakoś szło. Więc, co myślicie? Zostawcie komentarz, kliknijcie w reakcje ;)) Kocham Was kochani moi < 3 Rozdział będą standardowo pojawiały się co weekend sobota lub niedziela. Oczywiście, będę Was informować na TT ;) Jeśli ktoś chciałby być informowany, a nie ma go w zakładce informowani niech zostawi mi swój nick TT w komentarzu pod rozdziałem lub w zakładce ;))  Więc to tyle i do zobaczenia przy dwójeczce ;) < 3

PS. Jak tam wrażenia po TIU? Byliście już? Czy może dopiero idziecie? Podobało się Wam? < 3 Ja idę jutro i biorę ze sobą trochę chusteczek, bo z tego co wiem, to się przydadzą ;)

sobota, 10 sierpnia 2013

Chapter 00.

| Robbie Williams - Angel |
 
Na początku jest dziewczyna, która stoi wśród ruin palącego się domu. Mniej więcej w moim wieku, może nieco starsza. Nie jest już dzieckiem, ale także nie jest jeszcze kobietą. Widzę tylko jej tył. Długie, kręcone włosy opadając na jej plecy, okryte ciemną marynarką. Przez okno widać księżyc w całej swojej pięknej okazałości. Niebo pokryte jest milionem gwiazd. W powietrzu czuć zapach gryzącego dymu. Czuję jak moje oczy łzawią, a oddech staje się płytki. Robię krok w przód, aby zawołać dziewczynę, by wycofała się stąd, ale zatrzymuję się w pół kroku, zdając sobie sprawę, że nie znam jej imienia. Jestem przerażony tym, jak ogień szybko rozprzestrzenia się po wnętrzu i zbliża w jej kierunku. Gruzy chrzęszczą mi pod stopami, a dziewczyna stojąca przede mną drga na ten dźwięk. Naglę słyszę hałas za sobą. Odwracam się momentalnie i zauważam jakąś postać, jak sądzę mężczyznę, który ciągnięty jest bezwładnie przez kobietę o długich, ciemnych włosach. Chcę pomóc tej osobie, ale z niewiadomych przyczyn nie mogę się ruszyć. Po chwili znikają mi z oczu, a ja z powrotem patrzę na dziewczynę. Zaczyna odwracać się w moją stronę. Jeszcze chwila i zobaczę jej twarz. Lecz w tym momencie sen rozmywa się, a ja budzę się cały zlany potem.

_________________________________________________________________

Witam Was kochani na moim nowym blogu! Jak się domyślacie będzie to opowiadanie o Larry'm a o kim by innym, oczywiście ;D Wiem, że mówiłam iż teraz idę na urlop i tak jest, ale chciałam wstawić Wam prolog, ponieważ chcę wiedzieć czy to opowiadanie się przyjmie. Jestem bardzo ciekawa co sadzicie o tym, o takiej fabule. Dlatego proszę o odwiedzenie zakładki "Zwiastun + bohaterowie". Tam dowiecie się wszystkiego na temat fabuły, bohaterów. Jeśli ktoś chcę być informowany, a nie ma go w zakładce "Informowani" niech zostawi tam komentarz ze swoim adresem TT albo wręcz odwrotnie, jeśli informuję kogoś kto sobie tego nie życzy, niech napisze mi, że nie mam go informować. Proszę o szczere komentarze pod prologiem. Podoba się czy się nie podoba? Może nie lubicie tego typu opowiadań? Czekam na Wasze opinie oraz klikanie w reakcję. Tak więc teraz się żegnam i widzimy się w ostatnim tygodniu wakacji! Kocham Was skarby < 3

PS. Kochani mam do Was prośbę. Czy możecie mi powiedzieć kto robi Wam szablony na blogi? Zamówiłam na jednej ze stron, ale niestety nie dostałam informacji, czy zostanie on wykonany, w poniedziałek spróbuję jeszcze na innej, ale jeśli możecie napiszcie gdzie Wy zamawiacie, a może ktoś z Was umie robić? Dajcie mi znać w komentarzu, na asku albo na TT, będę Wam bardzo wdzięczna. To tyle kochani < 3