Gdy
tylko lekcje się zakończyły, wybiegłem z klasy i szybkim krokiem skierowałem
się do wyjścia, nie chcąc natknąć się na nikogo. Wsadziłem słuchawki do uszu,
spuściłem głowę w dół i szybkim krokiem ruszyłem w stronę domu babci. Widziałem
jak wszyscy dziwnie patrzyli na mnie po tej scenie na stołówce. Liam i Zayn
obserwowali mnie na kolejnych przerwach, a Eleanor i Daniell szeptały między
sobą, rzucając mi ukradkowe spojrzenia. Niall i Perrie nie komentowali tego w
jakikolwiek sposób. Nadal towarzyszyli mi na lekcjach, nie zadając
jakichkolwiek pytań. Byłem im za to bardzo wdzięczny, bo nie wiedziałbym jak
odpowiedzieć. Byłem na siebie zły za swoje zachowanie, ale nie mogłem inaczej.
Po prostu speszyłem się i wystraszyłem, widząc tego chłopaka, dlatego uciekłem.
Nie miałem racjonalnego wyjaśnienia na woje zachowanie. Po prostu nie miałem.
Chociaż… chyba jednak miałem, ale chciałem się oszukiwać. Czułem to gorąco
rozpływające się po moim ciele, gdy tylko go zobaczyłem. Bałem się tego
uczucia, które rozchodziło się w moim żołądku, powodując skurcze. Nie chciałem
tego uczucia. Czułem, że gdybym pozwolił mu się rozwijać cierpiałbym. Bardzo
bym cierpiał. Potrząsnąłem głową i otworzyłem drzwi swoim kluczem, wchodząc do
cichego domu. Wszedłem do kuchni, rzucając klucze na blat i rozejrzałem się,
dostrzegając kartkę na stole.
Harry,
Wyszłam do
koleżanki i wrócę koło 5-6 pm. Obiad masz w lodówce, odgrzej sobie. Mam
nadzieję, że miałeś przyjemny dzień. Porozmawiamy jak wrócę.
Babcia
westchnąłem i położyłem torbę na krześle, wyciągając z lodówki gołąbki i wsadziłem dwa do mikrofalówki, idąc w tym czasie do łazienki, umyć ręce. Po zjedzeniu obiadu, umyłem po sobie i zabrawszy torbę, ruszyłem do swojego pokoju. Szybko przebrałem się w dresy oraz bluzę i wypakowałem książki, dzieląc je na potrzebne na jutro i nie potrzebne. Spojrzałem na swój plan i jęknąłem, widząc, że jutro mam wf oraz lekcje do godziny 3.30 pm. Wziąłem zeszyty z pracą domową oraz książki do lekcji, które mam jutro po raz pierwszy, piórnik i zbiegłem na dół, wychodząc do ogrodu,
-
Trzeba korzystać, póki pogoda jest dobra. – mruknąłem i rozłożyłem się na kocu
pod drzewem, biorąc pierwszy zeszyt w dłonie i zacząłem moje popołudnie nauki.
Właśnie zakończyłem zadania z matematyki, gdy telefon w mojej kieszeni
zabrzęczał. Wyciągnąłem go i zobaczyłem, że mam wiadomość od nieznanego numeru.
UnKnown:
Cześć Harry!
Z tej strony Perrie. Pewnie właśnie zastanawiasz się, skąd mam twój numer.
Wzięłam go z twojego telefonu. Nie gniewaj się. Chciałam tylko zapytać czy
wszystko u Ciebie dobrze? ;)
Zdziwiony
patrzyłem przez moment Na ekran telefonu i czytałem ją kilka razy pod rząd. W
końcu otrząsnąłem się i odpisałem.
Perrie ;)
Cześć. Nie,
nie gniewam się ;) Tak, u mnie w porządku, a Ty jak się masz?
Odłożyłem
telefon na bok i wróciłem do nauki, całkiem o nim zapominając. Po jakiejś
godzinie lub dwóch, usłyszałem głos babci.
-
Harry, kochanie!
-
Jestem w ogrodzie. – krzyknąłem i zacząłem zbierać zeszyty oaz chować długopisy
i zakreślacze do piórnika. Starsza kobieta wyszła przez drzwi balkonowe, a ja
wybuchnąłem śmiechem. Moja babcia przefarbowała się na czerwono. Mój boże, do
czego to doszło. Chichotałem, wpatrując się w nią.
-
No i co jest w tym tak zabawnego? Stwierdziłam, że czas najwyższy zmienić
fryzurę. – powiedziała, kładąc dłonie na biodrach.
-
Ale na czerwone!? – zapytałem, trzęsąc się od powstrzymywanego śmiechu.
-
Tak, na czerwone. – powiedziała i usiadła na krześle, przy stole ogrodowym,
popijając kawę. – Więc, opowiadaj. Jak pierwszy dzień w szkole.
-
Dość dobrze. Poznałem kilka osób, nauczyciele są w miarę przyjaźni. Szkoła dość
przytulna i nie mam za dużo zaległości. Nie jest źle. – streściłem, nie chcąc
zagłębiać się w swoje dziwne zachowania.
- Cieszę się. Dużo nauki na jutro?
-
Nie jest źle. Większość już zrobiłem, musze tylko jeszcze przepisać zeszyt od
kolegi. – powiedziałem, przypominając sobie o tym, że musze go jutro oddać
Niallowi.
-
Bardzo się cieszę. A jak ze sprawami anielskimi? – zapytała, patrząc na mnie.
-
Em.. spotkałem w szkole pewne dwie dziewczyny i na jakieś 80% to one. –
powiedziałem cicho.
-
Na 80%?
-
Tak. Nie.. nie jestem jeszcze pewny. I miałem dość.. ciekawą sytuację, gdy po
zobaczeniu ich zemdlałem na dziedzińcu. – mruknąłem.
-
Co zrobiłeś? – zapytała zdziwiona kobieta, patrząc na mnie współczującym
wzrokiem.
-
Zemdlałem i miałem wizję po raz kolejny. – westchnąłem, wzruszając ramionami.
-
Jak się czujesz kochanie? – zapytała, podchodząc i pogłaskała mnie po głowie.
-
Dobrze. Nic mi nie jest. Uciekam się uczyć, babciu. – powiedziałem i ucałowałem
ją w policzek, zabierając wszystkie rzeczy i udałem się na górę.
-
Za godzinkę zejdź na kolacje. – usłyszałem jeszcze za sobą, ale nie odezwałem
się i wszedłem do swojej sypialni,
kładąc się na łóżku. Sprawdziłem godzinę, gdy spostrzegłem wiadomość.
Perrie ;)
Bardzo
dobrze. Zakuwam na jutro ;) Harry nie wiem co się dziś stało, ale na serio mam
nadzieję, że wszystko okej. Gdybyś chciał pogadać to jestem do twojej
dyspozycji ;)
Uśmiechnąłem
się delikatnie i odłożyłem telefon na półkę, zagłębiając się w książkach.
~ * ~
Kolejne
dni szkoły minęły podobnie do pierwszego. Codziennie wstawałem, ubierałem się,
jadłem coś i wychodziłem do szkoły. Tam zaś siadałem zawsze w rzędzie przy
oknie i gdy ktoś miał ochotę dosiadał się. Perrie i Niall zawsze próbowali
wyciągnąć mnie na wspólny lunch, lecz ja się tego bałem. Bałem się zobaczyć
Louis’a, bo okazało się, że chłopak tak ma właśnie na imię. Byłem przerażony
tym jak jego obecność na mnie wpływała. Wystarczyło, że gdy znajdował się po
drugiej stronie korytarza, a ja czułem drżenie nóg i gorąco w brzuchu. Nie
miałem pojęcia co to znaczy, ale balem się tego. Bardzo się bałem. Nie
wiedziałem co robić, dlatego unikałem go jak tylko się dało. Mieliśmy wspólnie
tylko jedną lekcję. Mianowicie wf w czwartki i piątki, co i tak było dla mnie
wielkim bólem. Za każdym razem gdy spojrzałem na niego, czułem to. Dlatego
zawsze starałem się chodzić na siłownie lub do piwnic na ping ponga. Wszystko
układało się dobrze, aż do drugiego tygodnia mojej obecności w szkole, gdy na
pierwszej przerwie podeszła do mnie Lottie i nie witając się, powiedziała.
-
Masz z tym skończyć.
-
Z czym, przepraszam? – zapytałem, nie rozumiejąc o co chodzi i poprawiłem torbę
na ramieniu.
-
Z twoim zachowaniem. Nie wnikam w to, co on ci zrobił, ale przestań traktować
go jak powietrze! – warknęła.
-
Ale.. o czym mówisz? – zapytałem, lekko wystraszony jej bojowego tonu.
-
O Louisie! – wykrzyczała, a kilka osób spojrzał na nas zaciekawione.
-
Nie krzycz. – szepnąłem prosząco.
-
To zacznij się zachowywać normalnie. On mi nie mówi, ale widzę to. Rozmawiasz z
każdym. Ze mną, Niall’e, Perrie, Zayn’em, Liam’em. Czasem nawet przywitasz się
z Dani i El, a jego unikasz. Nie zamieniłeś z nim słowa od pierwszego dnia w
tej szkole. Gdy tylko go zobaczyłeś, wybiegłeś ze stołówki, a on spojrzał na
nas z zapytaniem, czy zrobił coś źle? – mówiła, a ja spuściłem głowę w dół.
Zrobiło mi się przykro. Faktycznie to mogło tak wyglądać, ale ja nie potrafię
się przy nim normalnie zachowywać.
-
To nie tak. Po postu.. uch nieważne. – westchnąłem, nie umiejąc jej powiedzieć
o co mi chodzi.
-
Ważne. Przez ciebie on jest smutny, choć się nie przyznaje. Jest przygnębiony,
ale nie potrafi się do ciebie odezwać, więc zrób coś. Usiądź z nami na lunchu
dziś. Nie musisz się odzywać. Poślij mu uśmiech i po prostu siedź. –
powiedziała prosząco, po czym odwróciła się i pobiegła w stronę swoich
przyjaciółek, a ja stałem jak głupi, wpatrując się w martwy punkt. Ocucił mnie
dzwonek i udałem się na angielski, a następnie na biologię i historię. Szczerze
powiedziawszy, nic nie wyniosłem z tych lekcji. Cały czas siedziałem i patrzyłem
w stolik, myśląc o słowach dziewczyny. Może miała rację. Może powinienem
przestać się tak zachowywać. Westchnąłem i zgodziłem się ze sobą. Pójdę dziś z
nimi na ten lunch. Jeśli jakoś to przetrwam to okej, a jeśli nie to po prostu
więcej się tam nie pokażę. Gdy tylko zadzwonił dzwonek, wybiegłem z klasy i
zaczekałem na różowo włosą i blondyna, podchodząc do nich.
-
Co u was słychać? – zapytałem grzecznie.
-
Wszystko dobrze, a u ciebie? – zapytał chłopak, uśmiechając się promiennie.
-
Też. Dużo nauki. – mruknąłem, przygryzając wargę. – Idziecie na lunch? –
zapytałem nieśmiało.
-
Tak, tak. – powiedziała Perrie, łapiąc mnie pod ramię.
-
A.. mogę do was dziś dołączyć? – zapytałem niepewnie, a dwójka przyjaciół
spojrzała na mnie zdziwiona.
-
A chcesz? – zapytała dziewczyna.
-
Tak. Jeśli mogę. – dodałem szybko.
-
Oczywiście, że możesz. – powiedzieli ochoczo i razem ruszyliśmy na stołówkę. –
Patrzcie kto do nas wrócił! – pisnęła dziewczyna, gdy podeszliśmy do ich stołu.
Wszyscy spojrzeli na mnie i powitali uśmiechami oraz miłymi słowami.
Przygryzłem wargę i zająłem miejsce koło Lottie, jak ostatnim razem.
-
Dziękuję. – szepnęła młodsza, całując mnie w policzek. Kiwnąłem głową i
rozejrzałem się, dostrzegając brak Eleanor, Liam’a oraz Louis’a.
-
Twoje jedzenie. – powiedział Niall, stawiając przede mną tackę z jedzeniem. Kiwnąłem
głową w podziękowaniu i wziąłem swój sok, otwierając go.
-
Dobrze, że do nas wróciłeś. – powiedział Zayn i poklepał mnie po ramieniu. –
Odkąd tu jesteś Perrs nie przestaje o tobie mówić. Normalnie nawija nom stop
jaki to jesteś mądry, uroczy, masz dołeczki. Normalnie staje się zazdrosny. –
zaśmiał się chłopak, a ja poczerwieniałem na policzkach
-
Nie martw się. Nie rzucę cię. – zachichotała dziewczyna i pocałowała mulata w
usta. Uśmiechnąłem się, widząc ich i zacząłem skubać swoją kanapkę. – Ale sam
powiedz, Harry jest przystojny? – powiedziała nagle, a ja zakrztusiłem się
kawałkiem bułki.
-
No jest, jest. – powiedział poważnie chłopak, posyłając mi ciepły uśmiech, a
blondyn poklepał mnie po plecach.
-
Dzięki. – mruknąłem, pocierając gardło dłonią.
Kontynuowałem jedzenie i przysłuchiwałem się rozmowom toczonym przy
stole.
-
O idą już. – powiedziała nagle Daniell, a ja uniosłem głowę w górę, spoglądając
na wejście. Pierwszy wszedł Liam, pisząc coś zawzięcie na telefonie i uśmiechał
się, po chwili podniósł głowę i jego uśmiech poszerzył się jeszcze bardziej,
dostrzegając Irlandczyka. Siedzący obok mnie blondyn niemal podskakiwał w
miejscu a gdy tylko szatyn zbliżył się, wstał i podbiegł do niego, rzucając się
mu na szyję. Zrobiło mi się ciepło na sercu, widząc to. Jak bardzo się kochają,
jak darzą się wielkim uczuciem. Przygryzłem wargę i niepewnie spojrzałem na
drzwi, dostrzegając dwie brakujące osoby, idące razem w naszym kierunku, a moje
dłonie zatrzęsły się, widząc to. Szatynka, trzymała dłoń chłopaka i uśmiechała
się do niego szeroko, szepcząc mu coś do
ucha, a on uśmiechał się nikle, kiwając głową. Przygryzłem mocno wargę,
przełykając ślinę, czując jak coś skręca mi się w żołądku.
-
Oni są razem? – zapytałem cicho jego siostry. Ta uniosła na mnie wzrok i
szepnęła.
-
Chyba nie. Znaczy ona od zawsze miała na niego chętkę, ale on traktował ją
tylko jak przyjaciółkę.
-
Aha. – mruknąłem i czułem żal zbierający się w mojej piersi, widząc ich w
takiej sytuacji. Ona trzymała go za rękę. Po prostu trzymała jego dłoń, mówiąc
mu coś. Spuściłem wzrok w dół i grzebałem w swojej sałatce, nie chcąc na to
patrzeć.
-
Dani! – wykrzyczała nagle i rzuciła się do swojej najlepszej przyjaciółki,
mówiąc jej coś szybko.
-
Widzę, że po raz kolejny ktoś zajął moje
miejsce. – usłyszałem pogodny głos i odetchnąłem, unosząc wzrok.
-
Wybacz. – mruknąłem cicho, wpatrując się w jego niebieskie tęczówki. – Mogę się
przesiąść. – zaproponowałem.
-
Nie trzeba, Harry. – powiedział, machając ręką i posłał mi uśmiech. Szczery
uśmiech.
____________________________________________________________________
Cześć kochani ;) Nie bądźcie źli, że rozdział z takim opóźnieniem, ale jest mi teraz bardzo ciężko. Mam tyle nauki, że czasem ciężko jest mi się wyrobić + lekcje dodatkowe, + spotkania do bierzmowania + Jaś. Jest ciężko, a bardzo zależy mi na ocenach. Dziś mam luźniejszy dzień więc udało mi się w miarę sprawdzić rozdział i wstawić. Chce też dodać, że następnego możecie spodziewać się dopiero w następny weekend. Postaram się w ten weekend napisać go oraz może zacząć następny, żeby mieć łatwiej na tygodniu. Proszę nie bądźcie źli. Zrozumcie mnie ;) Teraz coś o rozdziale. Podoba się? Jest trochę krótszy niż poprzednie dwa, ale no. Nie mogłam napisać w nim nic więcej. Komentujcie. Im więcej komentarzy, tym więcej motywacji i chęci! Dziękuję, ze jesteście. Piszczcie na TWITTERZE lub na ASKU. Chętnie odpowiem! ;) Do zobaczenia misie! < 3