wtorek, 1 lipca 2014

Epilog

Październik 2014
- Harry spokojnie. - roześmiała się moja blond włosa przyjaciółka, Perrie.
- Jak niby mam być spokojny? Wyjaśnisz mi? Bo ja nie mam pojęcia! Dziś mija rok! Rok! Nie mogę uwierzyć. - pisnąłem z radości. Dziewczyna zaśmiała się tylko i wróciła do poprawiania moich włosów oraz związała w nich bandamę.
- Wiem. To niesamowite. - zgodziła się ze mną.
- Myślisz, że spodoba mu się ten pomysł? - zapytałem.
- Harry! Pytasz mnie o to już tysięczny raz! A ja odpowiadam po raz kolejny to samo! Jestem pewna, że mu się spodoba. Lot balonem to jest coś super! A Lou lubi sporty ekstremalne. A co do wieczornego rejsu statkiem to jest to bardzo romantyczne i jestem pewna, że się popłacze ze wzruszenia. Wiesz jaki on jest miękki. - zachichotała.
- Ej ej! Nie obrażaj mojego faceta. - wstawiłem się za nim, ale sam zaśmiałem sie cicho, bo to co mówiła dziewczyna było szczerą prawdą. Minął już rok odkąd jesteśmy razem i to był naprawdę wspaniały okres czasu. Nie mogę uwierzyć, że to tak szybko minęło. I właśnie dziś miałem dla mojego ukochanego randkę-niespodziankę. Zdradziłem  mu tylko, że ma się ubrać luźno i wygodnie. W końcu czeka nas lot balonem, a później rejs statkiem po Tamizie. Byłem bardzo podekscytowany. Chciałem by był zadowolony z tego pomysłu.
- Okej. Gotowe. - usłyszałem nad uchem. Wstałem i powoli podszedłem do lustra. Miałem na sobie szare rurki, białe trampki, koszulę w kratę oraz bandame przywiązaną przez głowę. Wyglądałem naprawdę dobrze. - Na pewno mu się spodobasz. Bedzie tobą zachwycony. Jestem pewna.
- Tak myślisz? - zapytałem nieśmiało.
- Na pewno. A teraz bierz to i jedź już po niego. - zachichotała i podała mi telefon oraz portfel. Kiwnąłem głową.
- Życz mi powodzenia. - powiedziałem i zbiegłem na dół, żegnając się z babcią, po czym wsiadłem do swojego auta. Tak! Doczekałem sie prawka i własnego samochodu. Nie jest on jakiś cudowny, duży, ale dla mnie w sam raz jak na początek. Odpaliłem i już po chwili byłem pod domem ukochanego. Ledwo zgasiłem samochód, gdy chłopak juz wyszedł z domu. Wyglądał cudownie. Miętowe rurki, czarne vansy, biała koszulka i szara bluza. Mój ideał. Wyszedłem i przytuliłem go.
- Cześć kochanie. - szepnąłem czule, muskając jego usta.
- Cześć piękny. - odpowiedział w moje wargi.
- Gotowy?
- Pewnie. Możemy jechać. - uśmiechnął się i wsiadł do samochodu, a ja zaraz za nim. - To co? Zdradzisz mi w końcu dokąd jedziemy?
- Nie. To niespodzianka. Ale myślę, że ci się spodoba. - posłałem mu czuły uśmiech i wyjechałem z miasta, kierując się na obrzeża. Chłopak przyglądał mi się podczas jazdy, czułem na sobie jego wzrok. Po jakimś czasie panująca między nami cisza zaczęła ciążyć, więc odezwałem się i całą drogę spędziliśmy na wspominaniu różnych śmiesznych sytuacji z minionego roku. W końcu, po dwugodzinnej jeździe zatrzymałem się na parkingu. Przed nami roztaczał się widok na idealnie wykoszone pole.
- Będziemy grać w golfa?  - zapytał zdziwiony chłopak.
- Nie. Nie w golfa. – uśmiechnąłem się i powoli wysiedliśmy z auta. Złapałem chłopaka za dłoń i pociągnąłem w stronę pola startowego. – Będziemy latać. – powiedziałem.
- Co? Czym? – zapytał zdziwiony.
- Tym. – zachichotałem i wskazałem na ogromnej wielkości balon, który znajdował się kilka metrów przed nami.
- Żartujesz. – szepnął chłopak.
- Wcale nie. – roześmiałem się i pociągnąłem go w stronę naszego „pojazdu”. Widziałem jak Lou przypatrywał się wysokiemu przedmiotowi z niemym zachwytem w oczach. Podszedł do nas mężczyzna odpowiedzialny za sprzęt.
- Cześć. Ty jesteś Harry, tak? - zapytał mnie.
- Tak. - uśmiechnąłem się i podałem mu dłoń.
- Wszystko gotowe tak jak prosiłeś. Jest włączony autopilot, więc nie musicie się martwić. W razie czego naciśnijcie czerwony guzik, a my resztę załatwimy. Trasa również ustalona. Więc możecie ruszać. Miłej podróży. - skinął nam głową i zaprosił do wnętrza. Razem z Lou weszliśmy do środka i tuż po chwili balon zaczął wznosić się do góry. Chłopak stał i przypatrywał się coraz bardziej oddalającej się ziemi z uśmiechem, po czym odwrócił się i mocno mnie przytulił.
- Tak bardzo cię kocham, Hazz. – szepnął mi do ucha, muskając je ustami.
- A ja kocham ciebie. – odpowiedziałem czule. – I jak ci się podoba niespodzianka? – zapytałem, obejmując go od tyłu i przytulałem do siebie.
- Jest cudownie. Sam nigdy bym na to nie wpadł, a zawsze chciałem polecieć balonem. – zachichotał chłopak.
- Cieszę się, że ci się podoba. – pocałowałem go w policzek, po czym usiadłem i patrzyłem na chłopaka, zastanawiając się nad czymś. Chyba czas bym o to zapytał. – Lou?
- Hm? – zamruczał, nadal opierając się o poręcz i patrząc w przestrzeń z uśmiechem na ustach.
- Mogę o coś zapytać?
- Pewnie. Pytaj. – uśmiechnął się.
- Lou.. co się stało z twoim tatą? – zapytałem delikatnie, ale od razu zauważyłem, że mięśnie na jego plecach spięły się i bardzo powoli obrócił się w moją stronę, patrząc mi w oczy. Przez chwile przyglądał mi się, po czym westchnął, usiadł i zaczął mówić.
- Nie znam swojego taty.  On.. zostawił moją mamę i mnie gdy miałem dwa miesiące.  Minęło już tyle czasu, a ja nadal się z tym nie pogodziłem. Nie znam go, widziałem go tylko na zdjęciu, które ukradkiem obejrzałem w albumie mamy, gdy nie było jej w domu. Całe życie wychowywałem się bez niego. A gdy byłem już straszy pomyślałem, że chciałbym go chociaż zobaczyć. Raz jedyny. Nawet
z daleka. I zacząłem go szukać.
- Znalazłeś? – zapytałem cicho.
- Nie. Chociaż w pewnym sensie tak. Ale nigdy nie spotkałem. Mój.. mój tata jest w więzieniu.  – wyszeptał cicho, a ja zamarłem, patrząc na niego. – Mój.. mój tata jest mordercą. – wyszeptał przez zaciśnięte zęby. W moich oczach pojawiły się łzy, gdy zobaczyłem ten smutek w jego oczach. Od razu podszedłem i mocno go przytuliłem.
- Kochanie.. – szepnąłem i ucałowałem go w czoło. – Hej, wszystko będzie dobrze. Zobaczysz skarbie. – mówiłem cichym głosem.
- Po prostu.. nie mogę zrozumieć dlaczego.
- Ludzie czasami błądzą. Twój tata też zbłądził. Poszedł złą drogą, a teraz ponosi tego konsekwencje.  Proszę nie płacz. To miał być szczęśliwy dzień. – szepnąłem.
- I jest. Tak bardzo cię kocham Harry. Dziękuję ci za wszystko. Naprawdę. Gdyby nie ty to nie wiem co bym ze sobą zrobił. – szepnął, patrząc mi w oczy.
- A ja kocham ciebie. na zawsze. – szepnąłem w jego usta, całując je delikatnie. – Jesteś moją miłością. Do końca.
- Do końca. – szepnął.
___________________________________________
 
Tak więc.. to jest już koniec.  Za nami już epilog, więc myślę, że w tym miejscu przygoda z tym opowiadaniem się kończy. Wątpię, bym chciała pisać jakieś dodatki, no chyba, że Wy chcecie bym coś jeszcze napisała do tego? Czegoś brakuje temu opowiadaniu? Wy zdecydujcie. Więc z całego serca chcę podziękować każdej osobie, która czytała moje wypociny i komentowała je! Jesteście wspaniali i bardzo Was kocham! Jak już wiecie mam pomysł na kolejne opowiadanie. Wszelkie informacje pod tym adresem. Przeczytajcie wprowadzenie i skomentujcie czy podoba Wam się ten pomysł, czy nie? W zakładce uczniowie znajdziecie wszystko na temat naszych bohaterów, a jeśli pomysł spodobał Wam się na tyle, że chcielibyście czytać, to zostawcie swój adres TT w zakładce informowani, a ja będę z pojawieniem się każdego nowego rozdziału powiadamiać Was o tym. Było by mi również niezmiernie miło, jeśli KAŻDY kto przeczytał epilog zostawiłby komentarz co o tym sądzi. To jak? Jesteście w stanie poświęcić dla mnie kilka sekund na napisanie choć krótkiego komentarza? Byłabym Wam bardzo wdzięczna. Więc teraz już serio na zakończenie (nieee.. ja wcale nie płaczę) jeszcze raz wszystkim bardzo dziękuję, że wytrwaliście, nie złościliście się za moje poślizgi z czasem i byliście. Kocham Was mocno! I do zobaczenia przy kolejnym opowiadaniu (mam nadzieję!). Paaa myszki moje < 3