Kolejne trzy tygodnie mijały spokojnie.
Zadomowiłem się w Doncaster, przyzwyczaiłem do nowej szkoły i tego, że mam tu
swoich przyjaciół i znajomych. Uczyłem się, pisałem sprawdziany i kartkówki na
bardzo dobre oceny. Sprawa z moją wizją też się trochę uspokoiła i miałem ją
tylko raz podczas ostatniego czasu i to podczas snu. Cieszyło mnie to, ponieważ
nie musiałem nikomu tłumaczyć mojego chwilowego omdlenia. Wszystko wydawałoby
się, że zaczęło się układać. Jednak nadal była jedna rzecz.. a dokładniej
osoba, która budziła we mnie mieszane uczucia. Mianowicie Louis. Był tak
niesamowitą osobą. Przez ten krótki czas zdążyliśmy się zakolegować. Często gdy
mieliśmy tyle samo lekcji wracaliśmy razem. Rozmawialiśmy o wszystkim. O
muzyce, aktorach, o czymkolwiek. Był dla mnie taki miły, przyjacielski. Lecz
sam nie wiedziałem jak się przy nim zachowywać. Czasem był dla mnie taki
ciepły, wręcz czuły. Głaskał moje ramię czy łapał na moment moją dłoń w swoją,
a czasem był oschły i nieskory do rozmów. Czasem traktował mnie jak
najważniejszą osobę na ziemi, a czasem całą tę uwagę poświęcał Eleanor. Czasem
patrząc na nich można by pomyśleć, że są parą, a czasem, że wręcz się
nienawidzą. Nie rozumiem tego. Jego osobę, ogólnie ciężko jest zrozumieć.
Wrzuciłem
długopis do piórnika, wpatrując się przez moment w co dopiero napisaną notatkę,
po chwili pamiętnik ukrywając pod materacem i spojrzałem na zegar.
-
Boże to już po 7?! – powiedziałem zdziwiony i szybko wstałem, pakując szybko
książki do torby. Narzuciłem na siebie jeszcze czarną kurtkę oraz wziąłem
czapkę-misia i zbiegłem na dół. Po drodze założyłem czapkę oraz owinąłem się
chustką i wszedłem do kuchni.
-
Cześć babciu. – powiedziałem, całując ją w policzek i szybko wypiłem kakao oraz
wrzuciłem kanapki do torby, biorąc rogalika. – Wybacz, że nie usiądę, ale nie
mam czasu. – westchnąłem. – Nie wiedziałem, że już jest tak późno.
-
Rozumiem kochanie. Masz tu drobne, jakbyś był głodny. – powiedziała i wrzuciła
mi do kieszenie parę funtów.
-
Ale babciu.. nie trze.. – zacząłem, lecz kobieta mi przerwała, uśmiechając się.
-
Trzeba, trzeba. Uciekaj już, bo się spóźnisz. – powiedziała i cmoknęła mnie w
policzek.
-
Dziękuję. – szepnąłem i szybko wyszedłem z domu, zapinając kurtkę gdy owiał
mnie chłodny wiatr. Naciągnąłem czapkę bardziej na uszy i skierowałem się do
szkoły. Po chwili byłem na miejscu i z ulgą wszedłem do środka. Czując to
ciepło, odetchnąłem i skierowałem się do swojej szafki, zostawiając kurtkę oraz
czapkę.
-
Słodziutko. – usłyszałem za plecami i niemal podskoczyłem, odwracając się.
Louis spoglądał na mnie z uśmiechem, a za nim stał Zayn.
-
Cześć. – westchnąłem cicho.
-
Cześć. Wystraszyliśmy cię? – zapytał mulat.
-
Trochę. – westchnąłem.
-
Wybacz. Przyszedłem się tylko przywitać, bo wezwał mnie trener. – powiedział
Louis i lekko mnie uścisnął, uciekając. Uśmiechnąłem się i wziąłem torbę,
zamykając szafkę.
-
Więc, Harry. Mam dla ciebie propozycję. – powiedział Zayn, uśmiechając się
szeroko. – Miała ci to powiedzieć Perrie, ale skoro jej nie będzie dziś, to aj
powiem.
-
Och, a czemu jej nie będzie? – zapytałem zdziwiony. – Nic wczoraj nie
wspominała.
-
Musiała zostać w domu. Jakaś sprawa rodzinna. – wyjaśnił. – Ale no. Przechodząc
do setna. Dziś jest piątek, więc z racji tego, że jutro nie ma szkoły,
pomyśleliśmy, żeby wybrać się na imprezę.
-
Imprezę. – powtórzyłem głucho za nim.
-
Tak. Niedaleko jest taki dość miły klub. Często tam bywaliśmy na wakacjach. To
jak? Dasz się wyciągnąć?
-
Em.. – westchnąłem i przygryzłem wargę, myśląc. – W sumie, czemu nie. Mógłbym
iść.
-
Serio? To świetnie! – powiedział chłopak, uśmiechając się szeroko. – Wszystkie
szczegół opowiemy ci na lunchu. W teraz wybacz, ale uciekam na wos. Do
zobaczenia. – powiedział i poklepał mnie po ramieniu. Kiwnąłem głową i
skierowałem się do sali matematycznej.
Po lekcjach, ubrany już czekałem na
Niall’a i Louisa. Blondynek po długiej rozmowie ze mną i na temat wątpliwości
wyjścia do klubu, stwierdził, ze razem z Perrie pomogą mi się ogarnąć. Staliśmy
na dziedzińcu, rozglądając się za szatynem.
-
Wybaczcie spóźnienie. – powiedział nagle chłopak, podbiegając do nas. Uśmiechnąłem
się czule.
-
Nic się nie stało. – powiedziałem, patrząc na niego. – Możemy już iść. prawda?
-
Tak, tak. Nie mamy za dużo czasu. – powiedział blondyn i ruszyliśmy w stronę
parku. Chłopaki zaczęli rozmawiać o zbliżającym się meczu, a ja jedynie
słuchałem ich, przeczesując umysłem zawartość mojej szafy. Nie wiedziałem jak
mam się ubrać na tę całą dyskotekę. Nie wiedziałem, czy w ogóle powinienem iść.
Niby z przyjaciółmi to dobry pomysł, ale nie byłem pewien. Bałem się, że stanie
się coś złego albo ktoś mnie wyśmieje, a tego bym nie zniósł. Nagle ktoś
potrząsnął moim ramieniem, a ja spojrzałem nieprzytomnie na blondyna.
-
Co? – zapytałem.
-
Odleciałeś. Znowu. – powiedział Louis, uśmiechając się do mnie.
-
Wybaczcie, myślałem o tej imprezie. – odpowiedziałem, wciskając dłonie w
kieszenie.
-
Będzie super. Te imprezy w tym klubie są świetne. – powiedział entuzjastycznie
Niall, a ja jedynie uśmiechnąłem się nikle.
-
To prawda. Dobra panowie, widzimy się wieczorem. – powiedział Louis i
delikatnie uściskał blondyna, a później mnie. – do zobaczenia. – i uciekł w
stronę swojego domu, a my poszliśmy w przeciwną stronę.
-
Nie masz ochoty tam iść? – zapytał mnie w pewnym momencie chłopak. Westchnąłem
cicho.
-
Nie wiem. Nigdy nie byłem w klubie. Nie wiem nawet jak się zachować.
-
To proste. Rób to co my. – podpowiedział mi i wyciągnął, dzwoniący telefon.
Wysłuchał kogoś i schował go z powrotem. – Harry, spotka się z tobą Perrs, bo
ja musze uciekać. – powiedział i uściskał mnie szybko, uciekając.
-
Cześć. – powiedziałem już do siebie, bo zniknął mi z pola widzenia. Westchnąłem
i skierowałem się do domu, rozmyślając. Chciałem iść, ale jednocześnie nachodziły
mnie pewne wątpliwości. Po jakimś czasie otworzyłem drzwi i zawołałem.
-
Cześć babciu! Już wróciłem. – lecz nikt mi nie odpowiedział. Zdziwiony zacząłem
szukać jej, ale nie znalazłem. Wzruszyłem ramionami i poszedłem na górę,
wchodząc do sypialni. Rzuciłem robę w kąt i podszedłem do szafy, otwierają ją i
zacząłem przeszukiwać jej zawartość. Nagle dostrzegłem coś dziwnego. W lustrze
gdzie odbijało się moje imponujące łóżko, dostrzegłem kwadratowy pakunek.
Podszedłem powoli i zauważyłem na nim karteczkę.
Hazzaa J
Wybacz, ale nie mogłam się pojawić, bo mam pewne problemy. To dla ciebie.
Będziesz wyglądał w tym cudnie!
pozdrawiam, Perriee xx
Wybacz, ale nie mogłam się pojawić, bo mam pewne problemy. To dla ciebie.
Będziesz wyglądał w tym cudnie!
pozdrawiam, Perriee xx
Powoli
zdjąłem przykrywkę i moim oczom ukazał się czarny materiał. Uniosłem go i
dostrzegłem czarną bokserkę z dość dużym dekoltem, pod nią wycierane jeansy
oraz kurtkę skórzaną. Patrzyłem oniemiały. Ja mam to ubrać? Uch. Jęknąłem cicho
i spojrzałem na zegar.
-
To już po 5pm? – powiedziałem do siebie i zostawiając ubrania, podbiegłem do
łazienki. Wziąłem gorący prysznic oraz umyłem włosy. Następnie wytarłem się i
lekko podsuszyłem włosy. Owinąłem
ręcznik wokół bioder i wróciłem do sypialni.
-
Harry? To ty? – usłyszałem z dołu, gdy przechodziłem korytarzem.
- Tak, tak. – odkrzyknąłem i wszedłem do
sypialni, momentalnie zatrzymując się w drzwiach. Przy oknie, tyłem do mnie
stał.. Louis. Gdy usłyszał dźwięk otwierających się drzwi, odwrócił się i z
rozchylonymi ustami lustrował moje ciało. Prawie nagie ciało. Instynktownie
przytrzymałem ręcznik, czując wpełzające na policzki rumieńce.
-
Louis. – powiedziałem elokwentnie.
-
Haa..Harry. Wybacz to najście, ale przez przypadek wziąłem twoją czapkę. –
powiedział, wyciągając ręce w moją stronę, gdzie spoczywało nakrycie głowy.
-
Och.. nie musiałeś się fatygować. – powiedziałem cicho. – Mogłeś mi oddać na
imprezie.
-
Wiem. Ale byłem w okolicy.. wiec pomyślałem.. że wpadnę. – powiedział, jąkając
się lekko. Widziałem, jak jego spojrzenie uciekało w dół, ale starał się
patrzeć na moją twarz. Jego policzki przyozdobił delikatny rumieniec. Wygląda
tak słodko.
-
Och. To miłe. – westchnąłem cicho i wziąłem od niego czapkę. Nasze palce
zetknęły się delikatnie, a ja spojrzałem na niego, wstrzymując oddech. On
uczynił to samo i nasze oczy się spotkały. Takiej głębi błękitu nigdy nie
widziałem. W całym swoim życiu. Wokół źrenicy dość jasny, jak niebo latem, a im
dalej tym ciemniejszy. Czułem jak moje nogi miękną. Drżałem wręcz, czując jego
dotyk na mojej dłoni. Był ode mnie odrobinę niższy, ale było to tylko 3-4
centymetry. Przygryzłem wargę, czując coraz większe czerwone plamy na
policzkach. Chłopak posłał mi czuły uśmiech, a moje nogi zadrżały, więc
złapałem się jego ramienia, by nie upaść, a on oplótł mnie ramieniem w tali,
przytrzymując. Zamknąłem oczy, będąc w jego ramionach. Czułem się niesamowicie.
Jakby już nic nie mogło mnie dopaść. Jakbym już zawsze miał być bezpieczny. Nagle
zdałem sobie sprawę w jakiej sytuacji się znajdujemy. Jestem prawie nagi i tule
się do swojego znajomego ze szkoły. Powoli odsunąłem się, trzymając ręcznik dla
pewności.
-
Ja..um dziękuję za czapkę..i tego.. – mruknąłem, jąkając się.
-
Ja.. Em nie ma za co. To co? Widzimy się później? – powiedział i zaczął się
wycofywać z pokoju.
-
Tak, tak. Jeszcze raz dziękuje. – powiedziałem, chłopak uśmiechnął się i szybko
wybiegł z mojego pokoju. Zamknąłem oczy, czując jak napięcie uchodzi ze mnie.
Boże co to było!? Podszedłem do okna i zobaczyłem chłopaka, jak idzie ze
spuszczoną głową, kopiąc jakiś patyk. Śledziłem go wzrokiem, jak szedł przed
siebie chodnikiem. Westchnąłem i podszedłem, rzucając się w łóżko, zatapiając
nos w poduszkach.
-
Boże. Co to było? – jęknąłem do siebie. Jak ja mu teraz spojrzę w oczy?
_______________________________________Witajcie ;) Dziś mamy 12 listopada. Ale ten czas leci. Dopiero zaczynał się wrzesień, a tu już prawie połowa listopada. Tak sobie pomyślałam, że za miesiąc mamy świętaa *...* Z racji tego mogłabym napisać jakiegoś specjalnego shota, gdybyście chcieli. Co Wy na to? Piszcie w komentarzach czy podoba Wam się ten pomysł i co byście chcieli przeczytać, oczywiście Larry obowiązuje ;D Może macie jakiś fajny pomysł, a ja mogłabym go zrealizować ;) Piszcie śmiało! A teraz, czy podoba Wam się rozdział? Ma tylko 1487 słów, ale to dlatego, ze nie mogłam dalej pociągnąć tego wątku, ale następny będzie dłuższy i uwierzcie zaciekawi Was ! Kocham Was i do zobaczenia w niedziele lub gdzieś na początku przyszłego tygodnia! Kocham Was <3