wtorek, 12 listopada 2013

Chapter 09.

| Michael Bolton - When a man loves a woman |



Kolejne trzy tygodnie mijały spokojnie. Zadomowiłem się w Doncaster, przyzwyczaiłem do nowej szkoły i tego, że mam tu swoich przyjaciół i znajomych. Uczyłem się, pisałem sprawdziany i kartkówki na bardzo dobre oceny. Sprawa z moją wizją też się trochę uspokoiła i miałem ją tylko raz podczas ostatniego czasu i to podczas snu. Cieszyło mnie to, ponieważ nie musiałem nikomu tłumaczyć mojego chwilowego omdlenia. Wszystko wydawałoby się, że zaczęło się układać. Jednak nadal była jedna rzecz.. a dokładniej osoba, która budziła we mnie mieszane uczucia. Mianowicie Louis. Był tak niesamowitą osobą. Przez ten krótki czas zdążyliśmy się zakolegować. Często gdy mieliśmy tyle samo lekcji wracaliśmy razem. Rozmawialiśmy o wszystkim. O muzyce, aktorach, o czymkolwiek. Był dla mnie taki miły, przyjacielski. Lecz sam nie wiedziałem jak się przy nim zachowywać. Czasem był dla mnie taki ciepły, wręcz czuły. Głaskał moje ramię czy łapał na moment moją dłoń w swoją, a czasem był oschły i nieskory do rozmów. Czasem traktował mnie jak najważniejszą osobę na ziemi, a czasem całą tę uwagę poświęcał Eleanor. Czasem patrząc na nich można by pomyśleć, że są parą, a czasem, że wręcz się nienawidzą. Nie rozumiem tego. Jego osobę, ogólnie ciężko jest zrozumieć.

Wrzuciłem długopis do piórnika, wpatrując się przez moment w co dopiero napisaną notatkę, po chwili pamiętnik ukrywając pod materacem i spojrzałem na zegar.

- Boże to już po 7?! – powiedziałem zdziwiony i szybko wstałem, pakując szybko książki do torby. Narzuciłem na siebie jeszcze czarną kurtkę oraz wziąłem czapkę-misia i zbiegłem na dół. Po drodze założyłem czapkę oraz owinąłem się chustką i wszedłem do kuchni.

- Cześć babciu. – powiedziałem, całując ją w policzek i szybko wypiłem kakao oraz wrzuciłem kanapki do torby, biorąc rogalika. – Wybacz, że nie usiądę, ale nie mam czasu. – westchnąłem. – Nie wiedziałem, że już jest tak późno.

- Rozumiem kochanie. Masz tu drobne, jakbyś był głodny. – powiedziała i wrzuciła mi do kieszenie parę funtów.

- Ale babciu.. nie trze.. – zacząłem, lecz kobieta mi przerwała, uśmiechając się.

- Trzeba, trzeba. Uciekaj już, bo się spóźnisz. – powiedziała i cmoknęła mnie w policzek.

- Dziękuję. – szepnąłem i szybko wyszedłem z domu, zapinając kurtkę gdy owiał mnie chłodny wiatr. Naciągnąłem czapkę bardziej na uszy i skierowałem się do szkoły. Po chwili byłem na miejscu i z ulgą wszedłem do środka. Czując to ciepło, odetchnąłem i skierowałem się do swojej szafki, zostawiając kurtkę oraz czapkę.

- Słodziutko. – usłyszałem za plecami i niemal podskoczyłem, odwracając się. Louis spoglądał na mnie z uśmiechem, a za nim stał Zayn.

- Cześć. – westchnąłem cicho.

- Cześć. Wystraszyliśmy cię? – zapytał mulat.

- Trochę. – westchnąłem.

- Wybacz. Przyszedłem się tylko przywitać, bo wezwał mnie trener. – powiedział Louis i lekko mnie uścisnął, uciekając. Uśmiechnąłem się i wziąłem torbę, zamykając szafkę.

- Więc, Harry. Mam dla ciebie propozycję. – powiedział Zayn, uśmiechając się szeroko. – Miała ci to powiedzieć Perrie, ale skoro jej nie będzie dziś, to aj powiem.

- Och, a czemu jej nie będzie? – zapytałem zdziwiony. – Nic wczoraj nie wspominała.

- Musiała zostać w domu. Jakaś sprawa rodzinna. – wyjaśnił. – Ale no. Przechodząc do setna. Dziś jest piątek, więc z racji tego, że jutro nie ma szkoły, pomyśleliśmy, żeby wybrać się na imprezę.

- Imprezę. – powtórzyłem głucho za nim.

- Tak. Niedaleko jest taki dość miły klub. Często tam bywaliśmy na wakacjach. To jak? Dasz się wyciągnąć?

- Em.. – westchnąłem i przygryzłem wargę, myśląc. – W sumie, czemu nie. Mógłbym iść.

- Serio? To świetnie! – powiedział chłopak, uśmiechając się szeroko. – Wszystkie szczegół opowiemy ci na lunchu. W teraz wybacz, ale uciekam na wos. Do zobaczenia. – powiedział i poklepał mnie po ramieniu. Kiwnąłem głową i skierowałem się do sali matematycznej.

 

        Po lekcjach, ubrany już czekałem na Niall’a i Louisa. Blondynek po długiej rozmowie ze mną i na temat wątpliwości wyjścia do klubu, stwierdził, ze razem z Perrie pomogą mi się ogarnąć. Staliśmy na dziedzińcu, rozglądając się za szatynem.

- Wybaczcie spóźnienie. – powiedział nagle chłopak, podbiegając do nas. Uśmiechnąłem się czule.

- Nic się nie stało. – powiedziałem, patrząc na niego. – Możemy już iść. prawda?

- Tak, tak. Nie mamy za dużo czasu. – powiedział blondyn i ruszyliśmy w stronę parku. Chłopaki zaczęli rozmawiać o zbliżającym się meczu, a ja jedynie słuchałem ich, przeczesując umysłem zawartość mojej szafy. Nie wiedziałem jak mam się ubrać na tę całą dyskotekę. Nie wiedziałem, czy w ogóle powinienem iść. Niby z przyjaciółmi to dobry pomysł, ale nie byłem pewien. Bałem się, że stanie się coś złego albo ktoś mnie wyśmieje, a tego bym nie zniósł. Nagle ktoś potrząsnął moim ramieniem, a ja spojrzałem nieprzytomnie na blondyna.

- Co? – zapytałem.

- Odleciałeś. Znowu. – powiedział Louis, uśmiechając się do mnie.

- Wybaczcie, myślałem o tej imprezie. – odpowiedziałem, wciskając dłonie w kieszenie.

- Będzie super. Te imprezy w tym klubie są świetne. – powiedział entuzjastycznie Niall, a ja jedynie uśmiechnąłem się nikle.

- To prawda. Dobra panowie, widzimy się wieczorem. – powiedział Louis i delikatnie uściskał blondyna, a później mnie. – do zobaczenia. – i uciekł w stronę swojego domu, a my poszliśmy w przeciwną stronę.

- Nie masz ochoty tam iść? – zapytał mnie w pewnym momencie chłopak. Westchnąłem cicho.

- Nie wiem. Nigdy nie byłem w klubie. Nie wiem nawet jak się zachować.

- To proste. Rób to co my. – podpowiedział mi i wyciągnął, dzwoniący telefon. Wysłuchał kogoś i schował go z powrotem. – Harry, spotka się z tobą Perrs, bo ja musze uciekać. – powiedział i uściskał mnie szybko, uciekając.

- Cześć. – powiedziałem już do siebie, bo zniknął mi z pola widzenia. Westchnąłem i skierowałem się do domu, rozmyślając. Chciałem iść, ale jednocześnie nachodziły mnie pewne wątpliwości. Po jakimś czasie otworzyłem drzwi i zawołałem.

- Cześć babciu! Już wróciłem. – lecz nikt mi nie odpowiedział. Zdziwiony zacząłem szukać jej, ale nie znalazłem. Wzruszyłem ramionami i poszedłem na górę, wchodząc do sypialni. Rzuciłem robę w kąt i podszedłem do szafy, otwierają ją i zacząłem przeszukiwać jej zawartość. Nagle dostrzegłem coś dziwnego. W lustrze gdzie odbijało się moje imponujące łóżko, dostrzegłem kwadratowy pakunek. Podszedłem powoli i zauważyłem na nim karteczkę.

Hazzaa J
Wybacz, ale nie mogłam się pojawić, bo mam pewne problemy. To dla ciebie.
Będziesz wyglądał w tym cudnie!
pozdrawiam, Perriee xx

Powoli zdjąłem przykrywkę i moim oczom ukazał się czarny materiał. Uniosłem go i dostrzegłem czarną bokserkę z dość dużym dekoltem, pod nią wycierane jeansy oraz kurtkę skórzaną. Patrzyłem oniemiały. Ja mam to ubrać? Uch. Jęknąłem cicho i spojrzałem na zegar.

- To już po 5pm? – powiedziałem do siebie i zostawiając ubrania, podbiegłem do łazienki. Wziąłem gorący prysznic oraz umyłem włosy. Następnie wytarłem się i lekko podsuszyłem włosy.  Owinąłem ręcznik wokół bioder i wróciłem do sypialni.

- Harry? To ty? – usłyszałem z dołu, gdy przechodziłem korytarzem.

-  Tak, tak. – odkrzyknąłem i wszedłem do sypialni, momentalnie zatrzymując się w drzwiach. Przy oknie, tyłem do mnie stał.. Louis. Gdy usłyszał dźwięk otwierających się drzwi, odwrócił się i z rozchylonymi ustami lustrował moje ciało. Prawie nagie ciało. Instynktownie przytrzymałem ręcznik, czując wpełzające na policzki rumieńce.

- Louis. – powiedziałem elokwentnie.

- Haa..Harry. Wybacz to najście, ale przez przypadek wziąłem twoją czapkę. – powiedział, wyciągając ręce w moją stronę, gdzie spoczywało nakrycie głowy.

- Och.. nie musiałeś się fatygować. – powiedziałem cicho. – Mogłeś mi oddać na imprezie.

- Wiem. Ale byłem w okolicy.. wiec pomyślałem.. że wpadnę. – powiedział, jąkając się lekko. Widziałem, jak jego spojrzenie uciekało w dół, ale starał się patrzeć na moją twarz. Jego policzki przyozdobił delikatny rumieniec. Wygląda tak słodko.

- Och. To miłe. – westchnąłem cicho i wziąłem od niego czapkę. Nasze palce zetknęły się delikatnie, a ja spojrzałem na niego, wstrzymując oddech. On uczynił to samo i nasze oczy się spotkały. Takiej głębi błękitu nigdy nie widziałem. W całym swoim życiu. Wokół źrenicy dość jasny, jak niebo latem, a im dalej tym ciemniejszy. Czułem jak moje nogi miękną. Drżałem wręcz, czując jego dotyk na mojej dłoni. Był ode mnie odrobinę niższy, ale było to tylko 3-4 centymetry. Przygryzłem wargę, czując coraz większe czerwone plamy na policzkach. Chłopak posłał mi czuły uśmiech, a moje nogi zadrżały, więc złapałem się jego ramienia, by nie upaść, a on oplótł mnie ramieniem w tali, przytrzymując. Zamknąłem oczy, będąc w jego ramionach. Czułem się niesamowicie. Jakby już nic nie mogło mnie dopaść. Jakbym już zawsze miał być bezpieczny. Nagle zdałem sobie sprawę w jakiej sytuacji się znajdujemy. Jestem prawie nagi i tule się do swojego znajomego ze szkoły. Powoli odsunąłem się, trzymając ręcznik dla pewności.

- Ja..um dziękuję za czapkę..i tego.. – mruknąłem, jąkając się.

- Ja.. Em nie ma za co. To co? Widzimy się później? – powiedział i zaczął się wycofywać z pokoju.

- Tak, tak. Jeszcze raz dziękuje. – powiedziałem, chłopak uśmiechnął się i szybko wybiegł z mojego pokoju. Zamknąłem oczy, czując jak napięcie uchodzi ze mnie. Boże co to było!? Podszedłem do okna i zobaczyłem chłopaka, jak idzie ze spuszczoną głową, kopiąc jakiś patyk. Śledziłem go wzrokiem, jak szedł przed siebie chodnikiem. Westchnąłem i podszedłem, rzucając się w łóżko, zatapiając nos w poduszkach.

- Boże. Co to było? – jęknąłem do siebie. Jak ja mu teraz spojrzę w oczy?
_______________________________________

Witajcie ;) Dziś mamy 12 listopada. Ale ten czas leci. Dopiero zaczynał się wrzesień, a tu już prawie połowa listopada. Tak sobie pomyślałam, że za miesiąc mamy świętaa *...* Z racji tego mogłabym napisać jakiegoś specjalnego shota, gdybyście chcieli. Co Wy na to? Piszcie w komentarzach czy podoba Wam się ten pomysł i co byście chcieli przeczytać, oczywiście Larry obowiązuje ;D Może macie jakiś fajny pomysł, a ja mogłabym go zrealizować ;) Piszcie śmiało! A teraz, czy podoba Wam się rozdział? Ma tylko 1487 słów, ale to dlatego, ze nie mogłam dalej pociągnąć tego wątku, ale następny będzie dłuższy i uwierzcie zaciekawi Was ! Kocham Was i do zobaczenia w niedziele lub gdzieś na początku przyszłego tygodnia! Kocham Was <3

10 komentarzy:

  1. Grrr... znowu przerwałaś w najlepszym momencie :c :C
    Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdział <33
    Co do shota to ja bym chciała coś w stylu: Louis znajduje w wigilie bezdomnego Hazzę na śniegu. Dalej niech cię wena poniesie :D Ja bym chciała cos takiego, ale wszystko co napiszesz będzie genialne ^^
    @_1D_Polska_

    OdpowiedzUsuń
  3. Boziu *-* zajebisty rozdział. Hazz w ręczniku z Lou w jednym pokoju hehehe *śmiech pedofila*
    Jeżeli chodzi o shota to TAK!!!!! Świąteczne shoty są najlepsze.
    Życzę pomyslów na nowe rozdziały i wgl kocham cię <33 do niedzieli lub 'gdzieś następnego tygodnia' xd
    XxX

    OdpowiedzUsuń
  4. szkoda że mu ten ręcznik nie spadł :D nie no żartuje jak by spadł to wszystko by się mogło zdarzyć...:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Impreza zapowiada się ciekawie. Louis muisał mieć zajebiste widoczki, taki Harry w samym ręczniku. A co jakby spadł? Haha to już chyba nigdy by mu w oczy nie spojrzał! Chce. Już. Następny. Jestem strasznie ciekawa co tam będzie. Co do shota to ja jestem jak najbardziej za! Śwoetnie piszesz i miło będzie przeczytać coś jeszcze twojego autorstwa. :DD

    OdpowiedzUsuń
  6. Impreza zapowiada się ciekawie. Louis muisał mieć zajebiste widoczki, taki Harry w samym ręczniku. A co jakby spadł? Haha to już chyba nigdy by mu w oczy nie spojrzał! Chce. Już. Następny. Jestem strasznie ciekawa co tam będzie. Co do shota to ja jestem jak najbardziej za! Śwoetnie piszesz i miło będzie przeczytać coś jeszcze twojego autorstwa. :DD

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem nowa, lecz zostanę tu na dłużej. Zdecydowanie jestem fanką tego bloga jak i dwóch poprzednich.
    Powiem tak, uwielbiam to opowiadanie i mam nadzieję, że ukończysz je zgrabnie i szczęśliwie jak poprzednie. Tak w ogóle, planujesz jak zwykle 20-25 rozdziałów, czy może więcej? Bo jeśli utrzymasz taki poziom to kibicuje: dalej! Jednak jeśli nie będziesz miała pomysłu to błagam: przestań! Nie zamieniaj się się w kolejną autorkę bez pomysłu i ciągnącą to na siłę. Trzymasz poziom i niech tak zostanie.
    Co do opowiadania, bardzo przyjemnie się rozwija i wypowiedzi postaci są jak najbardziej normalne co bardzo mnie cieszy. Powoli coś się rozwija, bardzo dobrze. Pomału, a dostaniesz na Louis. Pyszną nagrodę.
    Liczę na to, iż rozwiniesz trochę temat Harry'ego i jego wizji.
    Czekam na następny rozdział i na czulsze sytuacje...
    Życzę zdrowia i chęci na pisanie (niech cię wyobraźnia nie opuszcza!) czy coś w tym stylu...
    Na marginesie, Kocham Cię za te blogi.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak zwykle - rozdział jest cudny *.* Dodatkowy świąteczny shot jest świetnym pomysłem :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajny rozdział czytałam wszystkie od początku ale dopiero teraz zaczynam komentować xd mam nadzieje ze w nastepny m cos się wydarzy w sensie jakiś pocałunek czy coś xd kocham to opowiadanie nie moge sie doczekac nexta pisz spokojnie i weny :D
    W. :p
    W. :p

    OdpowiedzUsuń