sobota, 31 maja 2014

Chapter 22.


 
- Harry? Jesteś gotowy? Zaraz przyjdą. - usłyszałem krzyk mamy z salonu. Spojrzałem na siebie w lustrze. Miałem na sobie czarne dżinsy, białą koszulę zapiętą pod samą szyję oraz popielatą marynarkę. Założyłem czarne trampki oraz zmierzwiłem swoje włosy. Dziś wypadały święta Bożego Narodzenia, więc mama i Gemma oraz jej chłopak Mike przyjechali do babci, a ta zaprosiła do nas na obiad rodzinkę Tomlinsonów. Co mnie osobiście bardzo ucieszyło. Przeskanowałem swój pokój, który posprzątałem w razie gdyby ktoś wszedł czy coś. Poprawiłem włosy i powoli zszedłem do salonu. Moja ukochana rodzinka bardzo się postarała. Stół był pięknie udekorowany świeżymi kwiatami. Każdy miał przygotowany swój talerz. Było pełno ciastek, placków, sałatek. Było po prostu wszystko. Po całym domu rozchodził się piękny zapach pieczonej kaczki. Uśmiechnąłem się sam do siebie. Zapowiadał się uroczy dzień. Po chwili usłyszałem dźwięk dzwonka.
- Otworzę. - mruknąłem i poszedłem w stronę drzwi. Poprawiłem się względnie i z uśmiechem otworzyłem. 
- Harry! - usłyszałem i zaraz po tym do moich nóg przytuliły się dwie istotki. Uśmiechnąłem się i zaprosiłem resztę do środka.
- Proszę. Rozbierzcie się. - powiedziałem. Zauważyłem, że są same dziewczyny. - A gdzie Louis? - zapytałem, próbując ukryć rozczarowanie.
- Zaraz przyjdzie. Coś tam zapomniał i wrodził do domu. - wytłumaczyła Jay.
- Och. Okej. Zapraszam dalej. - wskazałem na salon. Kobieta posłała mi uśmiech i weszła razem z córkami, a po kilku sekundach usłyszałem jak witają się z moją rodzinką. Wyglądnąłem przez okno i nikogo nie dostrzegłem. Westchnąłem cicho i niepostrzeżenie udałem się do swojego pokoju. Zamknąłem drzwi i powoli otwarłem szafę, wyjmując torebkę z prezentem dla mojego skarba. Spoczywał tam uroczy sweterek, płyta jego ulubionego zespołu oraz delikatna zawieszka w kształcie kotka do jego łańcuszka. Nie wiem czemu ale Lou zawsze kojarzył mi się z kotkami.
- To dla mnie? Ale słodko. - usłyszałem tuż przy swoim uchu i podskoczyłem przerażony, łapiąc się za serce. Powoli odwróciłem się i dostrzegłem mojego cudownego chłopaka. Stał i uśmiechał się, trzymając w dłoni małą torebkę na prezenty. Zlustrowałem go i przygryzłem wargę, zadowolony z tego co dostrzegają moje oczy. Wyglądał wspaniale. Zwykłe czarne rurki, eleganckie buty tego samego koloru. Błękitna koszula z krótkim rękawem w różne wzroki, odpiętą pod szyją oraz czarna marynarka. Jego włosy były rozwiane jak zawsze. - Podoba ci się to co widzisz? - zamruczał kokieteryjnie, widząc, że się przyglądam i oblizał usta, a mój wzrok powiódł za jego językiem. Cholerny, idealny facet.
- Nawet bardzo. - uśmiechnąłem się i podszedłem, kładąc dłoń na jego biodrze. - Nie ładnie się tak spóźniać. - zamruczałem z uśmiechem.
- Wybacz. Zapomniałem rzeczy na zmianę. - zachichotał. Ach no tak. Państwo Tomlinson mają zostać na noc. Czuję, że może być dość... ciekawie. Pokręciłem jedynie głową i szepnąłem.
- To co? Przywitasz się ze mną skarbie? - chłopak zabrał ode mnie torebkę i odłożył wraz ze swoją, po czym ujął moją twarz w dłoń i przesunął się tak blisko, że niemal dotykaliśmy się wargami.
- Cześć kochanie. - szepnął, po czym wpił się w moje usta. Jęknąłem cicho i ochoczo oddałem pieszczotę, łapiąc go za biodra. Powoli wsunąłem język w jego wargi, co wywołało stłumiony jęk zadowolenia mojego ukochanego. Czułem jak jego dłonie wplatają się w moje włosy. Powoli odsunąłem się, liżąc jego dolną wargę.
- Hej. - szepnąłem na wydechu.
- Jak miło. - mruknął, po czym znowu mnie pocałował, napierając na mnie tak, iż cofnąłem się, uderzając plecami o ścianę. Wplotłem dłonie w jego włosy, szarpiąc je lekko. - Harry. - powiedział cicho w moje usta chłopak, napierając swoim ciałem jeszcze bardziej na moje. Jęknąłem cicho.
- Lou.. mm.. wystarczy.. musimy iść.. - szepnąłem w jego wargi niechętnie. Oderwał się z mlaskiem od moich ust i uśmiechnął lekko.
- Twoje zarumienione policzki są cudowne. - zachichotał chłopak.
- Cicho. - mruknąłem zasłaniając je dłońmi. Chłopak zaśmiał się cicho, po czym musnął mój policzek i splótł nasze dłonie, ciągnąc mnie na dół. Weszliśmy do salonu, gdzie wszyscy już siedzieli, a moja babcia właśnie wnosiła pierwsze danie. Zajęliśmy miejsca obok siebie i wydaliśmy się w rozmowy z rodzinką, zajadając smakołyki.

~ ♥ ~

- To było po prostu wyśmienite Anne. - pochwaliła Jay kuchnie mojej mamy, gdy dzieciaki wraz z Gemma i jej chłopakiem oglądali Kevina, a my powoli sprzątaliśmy ze stołu.
- To prawda. - poparł ją Lou. Zachichotałem i szepnąłem mu do ucha.
- Nie podlizuj się tak teściowej. - chłopak zaśmiał się i lekko zarumienił.
- Oj tam. - mruknął cicho. Musnąłem jego policzek i szepnąłem mu do ucha.
- To co? Idziemy na górę? - szatyn pokiwał głową z uśmiechem. - To my idziemy do mnie mamo. - powiedziałem.
- Uciekajcie. - uśmiechnęła się. - Gemma! Dziewczynki! Chodźcie! Ubieramy się i idziemy na spacer.- zawołała głośno. Uśmiechnąłem się i razem z Lou poszliśmy do mnie. Zamknąłem drzwi za sobą i wyłączyłem lampki na choince, które wypełniły sypialnie kolorowymi, przytłumionymi barwami.
- To co? Chyba czas na prezenty. - pisnął Louis i wziął swoją torebeczkę. Również to uczyniłem i usiadłem na łóżku, naprzeciwko chłopaka. - Proszę. To dla ciebie kochanie moje. - wręczył mi prezent. Uśmiechnąłem się delikatnie i otworzyłem go. W środku znajdowało się kolejne pudełeczko, tyle, że mniejsze. Wyciągnąłem go i otworzyłem szybko, a w środku na poduszeczce leżała delikatna, błyszcząca, złota bransoletka z malutkimi literkami L i H. Poczułem, że moje oczy wypełniają się słonym płynem, a kilka łez spływa wzdłuż moich policzków.
- Jest... taka piękna. - wyszeptałem cicho, biorąc ją w dłonie. - Zapniesz mi? - szepnąłem cicho, podając mu nadgarstek. Chłopak powoli zapiął ją i ucałował moją dłoń. Westchnąłem cicho, po czym wręczyłem mu prezencik.
- Ojej jaki słodki. - zachichotał, wyjmując sweterek w reniferki, po czym ucałował mnie, gdy tylko zobaczył płytę. Po sekundzie wyciągnął małe pudełeczko z zawieszką. - Kotek? - zapytał, gdy już wyciągnął zawartość.
- Zawsze przypominasz mi kociaka, kociaku. - zamruczałem i musnąłem jego usta. Chłopak ochoczo oddał pieszczotę, ale po chwili oderwał się od mnie i zabrał wszystko z mojego łóżka, po czym wrócił do mnie i położył się obok.
- Lubię z tobą przebywać. - szepnął, gładząc mój policzek.
- Ja z tobą też. Dzięki twojej obecności zawsze jestem tak spokojny. - odpowiedziałem cicho. Louis pokiwał głową, po czym naparł na moje wargi. Westchnąłem, oddając pocałunek. Uwielbiałem być przez niego całowany. Czułem się wtedy kochany i potrzebny komuś innemu. Chłopak powoli odgarnął moje loczki z twarzy i musnął czubek mojego noska. Zachichotałem cicho, wtulając się w jego ciało. Louis gładził moje plecy dłonią, za każdym razem wślizgując swoją wścibską dłoń pod moją koszulę i gładził nagą skórę. – Mm.. – zamruczałem i musnąłem jego szyję ustami. Chłopak zapiszczał cicho, a ja roześmiałem się. Lubiłem to w nas. Każda spędzona razem chwila wprawiała nas w cudowne humor, chichotaliśmy i potrafiliśmy leżeć, o niczym nie rozmawiając. Po prostu ciesząc się swoją obecnością. Poczułem nagle, jak Lou unosi się i nim się obejrzałem, siedział już na moim brzuchu, patrząc mi prosto w oczy. Wpatrywałem się w niego, niczym w obrazem. Piękny, idealny. Szatyn złapał moją marynarkę i zdjął ją ze mnie, odrzucając na bok. – Mm.. odważny Lou. Lubię cię takiego. – zamruczałem cicho, czując jego dłonie, sunące się w górę mojej klatki piersiowej, do guzików koszuli, która po chwili była już w niewiadomej części mojego pokoju. Wzrok mojego ukochanego śledził ruchy jego dłoni po moim ciele. Muskał kontury mięśni, gładził boki, schodząc coraz niżej. Po chwili poczułem jego usta na swojej szyi i zamknąłem oczy. To było tak przyjemne. Czuć go. Czuć, że mnie kocha. Całował i przygryzał moją skórę, zostawiając za sobą małe, czerwone ślady. Mmm.. rano będę miał pamiątkę tego co się dzieje. Zszedł ustami do linii moich spodni, a ja mimowolnie wypchnąłem biodra w górę. – Mm.. Lou. – szepnąłem cicho, po czym uniosłem się i przyciągnąłem go do pocałunku, siłując się z jego koszulą, ale już po paru sekundach dane było mi cieszyć się cudowną fakturą jego skóry. Gładziłem ją i całowałem, nie mogąc przestać. Kochałem to, że zawsze była tak miękka i delikatna. Skora przyjmować moje pocałunki. Czułem, jak chłopak delikatnie się pode mną wił, jęcząc cicho. – Jesteś taki wrażliwy. 
- Harry.. – wyszeptał cicho i pchnął mnie na poduszki, napierając na moje wargi. Oddawałem pieszczotę ochoczo. W moich żyłach krew zaczęła szybciej krążyć, a oddech znacznie przyśpieszył. Czułem, że moje ciało zaczyna na to reagować, a miejsce w spodniach zaczyna robić się niewygodne. Nagle jęknąłem głośno, czując jak chłopak otarł się swoim krocze o moje.
- Mm.. Lou. – pisnąłem cicho. Chłopak zachichotał cicho i gładził uspokajająco moje plecy i nachylił się, pociągając zębami za materiał spodni tak, iż guzik wyskoczył z dziurki, po czym chwycił zamek i pociągnął w dół, a w pomieszczeniu rozległ się cichy zgrzyt. Po chwili męczarni, chłopak zdarł ze mnie spodnie i od razu przywarł ustami do mojego uda. Pisnąłem cicho. Całował i ssał moją skórę, co potęgowało tylko moje podniecenie, które powoli zaczynało być coraz bardziej widoczne w czarnych bokserkach. Podparłem się na łokciach i obserwowałem chłopaka, który powoli lizał moje uda. Nie mogłem pozwolić mu na więcej, bo moje bokserki by tego nie wytrzymały. Popchnąłem go na pościel i wpiłem się w jego wargi, od razu wdzierając się językiem do środka i penetrowałem wnętrze jego ust bardzo dokładnie. Po czym szybkim ruchem zdarłem z niego resztę odzieży, wraz z bielizną i jak on wcześniej przyssałem się do jego uda. Usłyszałem jęk, najwyraźniej stłumiony dłonią. Całowałem jego gładka skórę i lekko ścisnąłem jego biodro. Nim się obejrzałem chłopak znowu odwrócił nasze role i znajdował się teraz nade mną. Całowaliśmy się, dokładnie penetrując nawzajem swe usta. Nagle poczułem jak chłopak powoli ociera się swoim członkiem o mojego. Jęknąłem cicho i pisnąłem. Louis zachichotał delikatnie i ponowił ruch, patrząc mi prosto w oczy. Och.. więc to był jego plan. Będziemy uprawiać.. dziwny seks. Przyjemnie. Poczułem jak po raz kolejny ociera się o mnie. Jęknąłem przeciągle i wplotłem dłonie w jego włosy, napierając na jego wargi.  Z czasem jego ruchy przyspieszyły i nasze penisy ocierały się o siebie, co wywoływało potężne dreszcze na całym moim ciele. Nasza skóra pokryta była delikatną warstwą potu. – Lou.. – jęknąłem głośno, odrzucając głowę w tył. Czułem przyjemne ciepło, kumulujące się w moim brzuchu. Czułem, że zbliża się nieubłagany, potężny orgazm. Nasze biodra zaczęły współpracować jeszcze szybciej, a z ust wydobywały się coraz głośniejsze jęki oraz sprośne słowa. Nim się obejrzałem, poczułem jak chłopak wytryska mocno na mój brzuch, a kilka sekund później ja dochodzę z jękiem jego imienia.
-  Lou! – po czym opadłem na poduszki, a szatyn obok mnie, wtulając się w mój bok.  Oddychałem szybko, odgarniając loki z czoła. Czułem oddech mojego ukochanego na szyi, co niezwykle mnie satysfakcjonowało. Wręcz słyszałem szybkie bicie jego serca, szybki, niemiarowy oddech. A kto to spowodował? Ja.  – Kocham cię. – wyszeptałem mu do ucha, otulając go mocno ramionami.
- A ja kocham ciebie. – odszepnął i nasze usta spotkały się w delikatnym, powolnym pocałunku, skąpanym w morzu miłości.

~ * ~

- 10, 9, 8, 7.. – słyszałem ludzi, wykrzykujących sekundy, dzielące nas od przywitania nowego roku, lecz nie interesowało mnie to. Teraz w głowie i w myślach i w sercu miałem jedno. Mojego ukochanego, który stał obok, wpatrując się w moje oczy.  To miał być nasz pierwszy sylwester razem. I był. Idealny. Cały wieczór spędziliśmy razem z przyjaciółmi dobrze się bawiąc, przytulając i kradnąc czułe całusy. A teraz wszyscy razem znajdowaliśmy się na rynku, gdzie miał odbyć się pokaz sztucznych ogni. - 6,5,4,3.. – przyciągnąłem chłopaka do siebie i wziąłem jego twarz w dłonie.  -2, 1,.. szczęśliwego nowego roku! – wykrzyczeli nasi przyjaciele, ale nie zwracałem na nich uwagi. Teraz najważniejsze były usta mojego Lou, które powoli mnie całowały i szeptały słowa miłości. - Kocham cię. – wyszeptałem w jego skórę, uśmiechając się. - A ja ciebie myszko. – odpowiedział, wtulając się we mnie.

~ * ~

- To Nick Grimshaw! – wykrzyczał Liam, wbiegając do mojego pokoju. Uniosłem głowę zdziwiony. Była już 11pm i miałem iść się kąpać. Nie spodziewałem się go u mnie. - Liam? Co tu robisz? Coś się stało? Co Nick? – zapytałem lekko zdezorientowany, wstając z łóżka.- To on.. on jest Czarnym Skrzydłem! – powiedział chłopak, oddychając szybko i oparł dłonie na kolanach. - C..Co?! – powiedziałem z niedowierzaniem. To niemożliwe! To przecież mój nauczyciel. Jak on może być.. ale jak?! Jak to do cholery możliwe?!
-
 To on. Jestem pewny. – powiedział szatyn i usiadł obok mnie na łóżku. - Ale.. ale skąd wiesz? – zapytałem.- Byłem w klubie z Niall’em i gdy poszedł do łazienki zauważyłem Danielle i El, więc podszedłem by się przywitać. Nie zauważyły mnie i rozmawiały. Mówiły o nim. One z nim współpracują! A skoro one we dwie są w twojej wizji, to oznacza..-.. że on tez jest w to zamieszany. – dokończyłem szeptem, powstrzymując łzy cisnące się do moich oczu. No to przewalone.
__________________________________________________

Cześć ;c Przedstawiam Wam kolejny, już 22 rozdział. I chcę powiedzieć, że trochę się na Was zawiodłam.. Pod ostatnim rozdziałem był AŻ (czujecie ten sarkazm?) cztery komentarze. Tak bardzo Wam się nie podoba moje opowiadanie czy nie chcecie komentować? Jak to jest? Bo ten rozdział został wyświetlony ponad 160 razy, a komentarzy 4... Jest mi bardzo przykro.. bardzo. Jeśli Wam się nie podoba to może nie będę pisała kolejnego opowiadania? Jest sens? ; c ehh.. nieważne. Więc taka moje prośba, jeśli Wam się podoba ten rozdział to skomentujcie. Będzie mi bardzo miło. To do zobaczenia ; ) < 3

8 komentarzy:

  1. Mi się bardzo podoba rozdział. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piszesz tak pięknie, że nie da się tego opisać ♥ Kilka razy w tygodniu wchodzę na bloga i sprawdzam, wyczekuję czy czegoś nie dodałaś... Pisz, pisz i jeszcze raz pisz, bo to co robisz jest cudowne.
    @LarrehsReal

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej kochanie.
    Rozdział jest wspaniały, już myślałam, że będzie w nim pierwszy raz larry'ego, ale jednak jeszcze nie :). Proszę nie szantażuj nas tym, że nie będziesz pisała następnego opowiadania!:( Myślę, że dużo osòb czyta i wszystkim się podoba, ale nie każdy ma czas skomentować. Ja też zwykle nie komentuje (moja opinia jest taka, że każdy rozdział jest idealny, więc po co mam to powtarzać pod każdym rozdziałem?) ale dzisiaj akurat mogłam skomentować. I tak to jest, raz ktoś skomentuje, za drugim razem nie, ale ktoś inny to zrobi. Trzeba to zrozumieć.
    Ily♡
    /p

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeeej cudo *___* Larry taki słodki że awww ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. o mój boże... jak to co to ma znaczyć !!!

    aaa! nie ja zawsze kometuje
    chociaż czasami nie maja one składu ani ładu

    OdpowiedzUsuń
  6. Jako wierna fanka twoich opowiadań nalegam, abyś mimo wszystko wzięła się za kolenje opowiadanie :P wiem, że mała ilość komentarzy nie satysfakcjonuje, ale pamiętaj, że są tacy ludzie jak ją, którzy kochają Ciebie i Twoją twórczość, którym zależy, byś kontynuowała karierę pisarską xx
    rozdział cudowny, taki słodki i kochany :3 uwielbiam tę uroczą miłość między chłopakami *-* taka cukierkowa :3
    a zakończenie to żeś wyczesała zajebiste! no takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam w tym rozdziale o.o ale powiem Ci, że coś tak podejrzewałam Nicka, bo to już wcześniej było widać, że coś kręci... współczuję Hazzie, bo ma jakby utrudnione zadanie ze względu na to, iż Grimshaw jest jego nauczycielem.. kiepsko :/ ale będzie dobrze, Liam i Harry sobie razem poradzą, wierzę w to :D
    no cóż, teraz tylko z niecierpliwością czekam na następny :P
    kocham Cię <3
    //@ShipperMonte

    OdpowiedzUsuń
  7. Jako wierna fanka twoich opowiadań nalegam, abyś mimo wszystko wzięła się za kolenje opowiadanie :P wiem, że mała ilość komentarzy nie satysfakcjonuje, ale pamiętaj, że są tacy ludzie jak ją, którzy kochają Ciebie i Twoją twórczość, którym zależy, byś kontynuowała karierę pisarską xx
    rozdział cudowny, taki słodki i kochany :3 uwielbiam tę uroczą miłość między chłopakami *-* taka cukierkowa :3
    a zakończenie to żeś wyczesała zajebiste! no takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam w tym rozdziale o.o ale powiem Ci, że coś tak podejrzewałam Nicka, bo to już wcześniej było widać, że coś kręci... współczuję Hazzie, bo ma jakby utrudnione zadanie ze względu na to, iż Grimshaw jest jego nauczycielem.. kiepsko :/ ale będzie dobrze, Liam i Harry sobie razem poradzą, wierzę w to :D
    no cóż, teraz tylko z niecierpliwością czekam na następny :P
    kocham Cię <3
    //@ShipperMonte

    OdpowiedzUsuń
  8. Oh, Boże, kocham cię za ten rozdział i każde opowiadanie <3 Jesteś po prostu idealna *.* Z każdym rozdziałem poprawia się Twój styl pisania, jest coraz lepszy i lepszy ! Życzę dużo weny, kocham i pozdrawiam <3 Nie przejmuj się małą ilością komentarzy, teraz znalazłam Twoje trzecie opowiadanie i będę komentować na bieżąco :D Czekam na kolejny, skarbie xxx

    OdpowiedzUsuń