wtorek, 20 maja 2014

Chapter 21.




Obudziłem się dość wcześnie i leżałem na łóżku, myśląc o wszystkim. O Lou, o misji, o szkole. Ciągle nie wiedziałem czego to zadanie ma dotyczyć. Żyłem w niepewności. Byłem się tego co może się wydarzyć w przypadku gdybym nie zdążył na czas. W końcu wstałem i szybko odbyłem poranną toaletę, zjadłem szybko jakieś płatki, umyłem zęby i ubrałem się. Babcia dalej spała więc położyłem małą, ozdobną torebkę w kuchni na stole i wyszedłem do szkoły, ujawniając sie wcześniej czy wziąłem wszystkie prezenty. Jedynie upominek dla Lou miałem cały czas przy sobie, aczkolwiek stwierdziłem że nie dam go mu w szkole. Pójdziemy do mnie po lekcjach i tam mu dam. Szybkim krokiem skierowałem się do szkoły i po chwili byłem już w środku.
- Harry! - usłyszałem wołanie i ujrzałem blondynkę wyłaniającą się zza szafek.
- Perrs? - zapytałem zdziwiony. - Zmieniłaś kolor! - uśmiechnąłem się i ucałowałem ją w policzek. - Ale ci ślicznie. Wyglądasz pięknie.
- Aww Hazz. Cieszę się, że ci się podoba. - powiedziała i złapała mnie po ramię. - Chodź.  Siedzimy koło stołówki. - ruszyłem z nią i rozmawialiśmy ogólnie. Już z daleka dostrzegłem resztę naszej paczki. Niall siedział na kolanach u Liam'a, który mocno go obejmował. A Zayn rozmawiał z moim chłopakiem. Niemal zaliczyłem glebę z wrażenia, gdy Lou odwrócił się w moją stronę. Wyglądał nieziemsko. Miał na sobie czarne, obcisłe rurki, podwinięte oraz vansy. Ubrał również białą koszulkę i kartkę dżinsową. Jego włosy jak zawsze były w nieładzie. Mój perfekcyjny chłopak.
- Cześć kochanie. - przywitał się i musnął moje usta.
- Cześć przystojniaku. - zamruczałem i pogładziłem jego policzek. - Ale seksownie wyglądasz. Tak gorąco. - wyszeptałem mu do ucha. Chłopak zachichotał i uśmiechnął sie zalotnie. Roześmiałem się i usiadłem obok uroczej parki, wyciągając małe torebki z torby.
- Proszę. - wręczyłem swoim przyjaciołom.
- Hazz. Nie trzeba było. - mruknęli cicho, uśmiechając sie po czym sami wyciągnęli upominki od siebie. - Aww dziękuję. - uśmiechnąłem się gdy otrzymałem płytę Nirvany. - Kochani jesteście.  - przytuliłem ich. Zauważyłem, że Lou mnie obserwuje. Wstałem i przytuliłem go od tyłu, szepcząc.
- Po lekcjach idziemy do mnie. Wolę dać ci coś na osobności. - chłopak zachichotał i pokiwał głową.
- Też mam coś dla ciebie. - zamruczał.
- Czyli widzimy się po lekcjach. - musnąłem jego usta i razem z blondynką i blondynem udałem się na lekcje.

~ * ~

 Po historii, mojej ostatniej lekcji czekałem na Lou, siedząc na dziedzińcu. Pożegnałem się z Niall'em i zauważyłem, idącego do mnie szatyna.
- Jak tam? - zapytał i pocałował mnie czule.
- Całkiem dobrze. - odpowiedziałem. - To co? Idziemy do mnie? - zapytałem.
- Tak. Pewnie. - splotłem nasze palce i ruszyliśmy drogą przez park. Chłopak opowiadał mi o swoim treningu oraz meczu, który już niedługo ma się odbyć. - Będę ci kibicować. - zachichotałem. - Będę miał pompony.
- Aww jak słodko. - roześmiał się i pocałował mnie w policzek. Po chwili byliśmy już u mnie. Babcia postanowiła wyjść na zakupy, wiec dom był pusty. 

- Chodź do kuchni. Napijesz sie czegoś? -zapytałem, stawiając wodę.- Herbatę poproszę. - powiedział z uśmiechem, zajmując jedno z krzeseł. Zaparzyłem nam dwie i postawiłem na stole.
- Proszę. - usiadłem obok niego. Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy. W końcu westchnąłem i wyciągnąłem z kieszeni małe pudełeczko. - Mam coś dla ciebie. - uśmiechnąłem się nieśmiało.
- A ja coś dla ciebie. - uśmiechnął się i również wyjął małe pudełeczko.
- Proszę kochanie. - podałem mu i musnąłem jego wargi swoimi. - Kocham cię, Lou. - wyszeptałem. Chłopak wstrzymał oddech i spojrzał mi w oczy.
- A ja kocham ciebie, Hazz. - szepnął po czym wręczył mi prezent. Delikatnie odpakowałem papierni zdjąłem zatyczkę z wierzchu i wytrzymałem powietrze. W środku na czerwonej gąbce leżał srebrny, bardzo delikatny łańcuszek z serduszkiem.
- Och Lou. - szeptałem i przytuliłem go mocno. - Dziękuję. Bardzo mi się podoba. - szepnąłem do jego ucha.
- Serio?
- Tak. Jest cudowny. - wyszeptałem i wyjąłem go powoli, podając mu. - Zapniesz mi? - poprosiłem. Chłopak powoli wziął go w ręce i zapiął na mojej szyi, naznaczając ją czułym pocałunkiem. - Teraz ty. - szatyn pokiwał głową i powoli rozpakował. Zamarł i zauważyłem w jego oczach iskrzące łzy.
- Jest piękny.- wychrypiał cicho, patrząc na cudeńko. Wyjął go i powoli mi podał, bym uczynił z nim to co on z moim. Po kilku sekundach srebro spoczywało na jego szyi, a ja musnąłem jego policzek. -Bardzo ci dziękuję Hazz. Już zawsze będę miał cię przy sobie, aniołku.
- Już zawsze, serduszko. - i pocałowałem go po raz kolejny.

~*~

I znowu, po raz kolejny siedziałem w galerii, czekając aż ci inteligentni ludzie znajdą ten prezent. Było tylko kilka dni do świąt a Perrie i Liam, przypomnieli sobie, że nie mają nic dla swoich połówek. Blondynka zniknęła w sklepie muzycznym, a my z Liam’em siedzieliśmy i myśleliśmy nad prezentem dla blondyna.
- Daj mu książkę. - zaproponowałem.
- Nie lubi czytać.
- Płyta?
- Ma już wszystkie swoje ulubione.
- Gra?
- Nie gra zbyt dużo.
- No to nie wiem. Poddaje sie. - jęknąłem.
- Harry pomóż mi! Co ty dasz Lou na święta? - zapytał szatyn.
- Mam dla niego uroczy sweterek oraz płytę. - odpowiedziałem.
- A co dałeś mu na Mikołaja? - zapytał.
- Dałem mu.. - i nagle doznałem olśnienia. Wstałem i pociągnąłem chłopaka za rękę w stronę sklepu z biżuterią. Weszliśmy i pociągnąłem go do odpowiedniej półki.
- Kup mu to. - powiedziałem i wskazałem na złoty łańcuszek z aniołkiem. - Ja dałem taki Lou na Mikołaja tylko srebrny. Dzięki temu nigdy nie zapomni kim jestem. A ty będziesz miał okazję powiedzieć Niall'owi. - szepnąłem.
- Myślisz, że to dobry pomysł? - zapytał niepewnie.
- Myślę, że on zasługuje by wiedzieć. - odpowiedziałem.
- Chyba masz rację. - powiedział cicho Liam.
- To kupuj i chodźmy stąd wreszcie. Nogi mnie już bolą. - jęknąłem ze śmiechem. Szatyn pokiwał głową i kupił łańcuszek. Po chwili dołączyła do nas Perrie i udaliśmy się do samochodu starszego. Podrzuciliśmy blondynkę do domu i teraz jechaliśmy do mnie.
- Jest ktoś u ciebie? - zapytał.
- Pewnie babcia. Chociaż chyba nie. Mówiła coś o fryzjerze. Znowu. - mruknąłem.
- Będziesz miał coś przeciwko, żebym wpadł do ciebie na chwilę? Muszę ci coś powiedzieć.
- Okej. Nie ma problemu. - uśmiechnąłem się i po chwili byliśmy już u mnie. Zaprosiłem go do środka i wyszliśmy do kuchni. - Napijesz się czegoś? - zapytałem.
- Wodę. - uśmiechnął się. Kiwnąłem głową i nalałem mu do szklanki, stawiając przed nim.
- Więc o co chodzi Liam? Coś z blondaskiem jest nie tak? - zapytałem.
- Nie. Z Niall'em wszystko jest okej. Chodzi o nasze sprawy. - powiedział.
- Anielskie?
- Tak. - westchnął.
- Słucham? - powiedziałem.
- Powiedz mi Hazz, co wiesz o niebie? - zapytał, a ja spojrzałem na niego zdziwiony.
- Niezbyt wiele. Wiem, że jest to wymiar, który pokrywa Ziemię. Babcia mówiła, że to coś w rodzaju kurtyny albo zasłony.
- Szczęściarz z ciebie, że masz taką babcię. Wystarczy, że zapytasz. - powiedział chłopak.
- To prawda. Zapytać mogę, ale bardzo rzadko dostaje odpowiedź. - westchnąłem.
- Dlaczego? - zapytał zdziwiony.
- Nie wiem. Myślę, że ona po prostu chce mnie chronić. Ale mówi też, że wiele rzeczy muszę odkryć sam. Albo inne bzdury. - westchnąłem. - Ty na przykład powiedziałeś, że twoim ojcem jest Czarne Skrzydło, a ja nie mam pojęcia co to takiego. Myślę, że pewnie to jakiś zły anioł, ale nie jestem pewien. Nikt nigdy mi o czymś takim nie mówił. - chłopak obserwuje mnie przez chwile, po czym mówi.
- Czarne Skrzydło to upadły anioł. Sądzę, że upadek ten nastąpił bardzo dawno.
- I mają czarne skrzydła? Te upadłe anioły? - zapytałem.
- Wydaje mi się, że tak. W ten sposób chyba można rozpoznać. Białe Skrzydło to dobry anioł, a Czarne zły. - westchnąłem gdy o tym mówił. Nie miałem pojęcia o takich rzeczach. Czułem się taki głupi. - Kiedy byłem rok temu w Mediolanie, spotkałem anioła czystej krwi i opowiedział mi właśnie o Czarnym Skrzydle. Powiedział, że kiedyś może próbować mnie odnaleźć.
- Dlaczego? - zapytałem przestraszony.
- Bo jest moim ojcem. I dlatego, że nas potrzebują. - wziął oddech, po czym dodał cicho. - Tworzą armię. 

~ * ~

- Babciu! - krzyknąłem, gdy tylko weszła do domu.
- Co się stało?  - wbiegła do kuchni, wyraźnie zaniepokojona.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś, że między aniołami trwa wojna? - kobieta patrzy na mnie przerażona.
- Co takiego?
- Liam Payne jest anielitą. - mówię szybko. - I powiedział mi, że między dobrymi, a złymi aniołami trwa wojna.
- Liam jest aniołem?
- Tak. Ale nie odpowiedziałaś na moje pytanie.
- No cóż kochanie. - mówi oszołomiona, siadając przy stole. - Przypuszczałam, że to wiesz.
- Skąd niby, skoro ty mi nic nie mówisz?! - powiedziałem.
- Na świecie jest i dobro i zło. Przecież wiesz.
- Ale o Czarnym Skrzydle mi nie powiedziałaś! Nigdy nie mówiłaś, ze wędrują po świecie i zbierają armię. - wykrzyczałem. Kobieta wzdrygnęła sie, nic nie mówiąc. - Czyli to prawda. - szepnąłem.
- Tak. Polują na anioły czystej krwi.
- Więc to powinno mnie uspokoić? Faktycznie. Ulżyło. - mruknąłem sarkastycznie.
- Liam powiedział ci, że jest aniołem. Tak po prostu?
- Tak. Pokazał mi skrzydła. - odpowiedziałem.
- Jaki miały kolor? - zapytała babcia.
- Biały. A jaki inny?
- Jak bardzo białe? - dopytywała.
- Nieskazitelnie. Aż raziły po oczach. Czy to ma jakieś znaczenie?
- To ukazuje, jak ważną rolę pełnisz w świecie. Większość z nas ma skrzydła w odcieniach szarości.
- Twoje skrzydła zawsze wydawały mi sie białe. - mruknąłem i niemal od razu chciałem przywołać swoje, żeby zobaczyć ich odcień.
- Owszem. Moje skrzydła są dość białe, ale nie jak świeży śnieg. - powiedziała.
- Cóż. Liam'a były bielutkie. Jeśli dobrze rozumiem, to oznacza, że ma czystą duszę. - mruknąłem już sam do siebie. Babcia wstała i nalała sobie wody, wypijając ją ze spokojem. - Jego mama została zgwałcona przez Czarne Skrzydło. Liam boi sie, że kiedyś po niego przyjdą. - mówiłem, chcąc zobaczyć reakcję kobiety. Ta jedynie nadal pije wodę i wygląda jakby to jej w ogóle nie poruszyło. A po chwili dociera do mnie dlaczego. - Wiedziałaś o nim. Wiedziałaś, że jest aniołem. Skąd? - pytam.
- Mam swoje źródła. Nie próbował być ostrożny. Jak na kogoś kto boi sie Czarnego Skrzydła wykazał się wielką głupotą tak po prostu ci sie ukazując. To bardzo lekkomyślne z jego strony.
- Wiedziałaś i mi nie powiedziałaś! - wykrzyczałem. - Ile jeszcze aniołów tu żyje? ! - zapytałem, ale nie uzyskałem odpowiedzi. Warknąłem cicho i odwróciłem sie, chcąc iść do siebie.
- A ty dokąd?! Rozmawiam z tobą! - powiedziała babcia, łapiąc mnie za ramie.
- Najwyraźniej właśnie nie! - wybuchnąłem.
- Harry! Jeśli nie mówię ci wszystkiego, to tylko i wyłącznie dla twojego dobra. 
- Jak niby ta niewiedza ma mnie chronić?! - mruknąłem, po czym odwróciłem sie i pobiegłem do siebie, zamykając za sobą drzwi. Opadłem na łóżko i westchnąłem cicho. Nie ufa mi? Czemu nic mi nie mówi? Wyjąłem telefon i napisałem do Lou sms'a czy mógłby do mnie wpaść. Nie minęło pół godziny, a ktoś zapukał do moich drzwi. - Proszę. - mruknąłem i leżałem z głową miedzy poduszkami. 
- Co jest kochanie? - usłyszałem i zaraz poczułem, że Lou kładzie się obok mnie.
- Jestem zły. - mruknąłem. 
- Co się stało? 
- Babcia mi nic nie mówi. - westchnąłem sfrustrowany. - Wszystko ukrywa. Skąd mam wiedzieć co robić? - jęknąłem cicho. 
- Chce cię chronić. To dlatego. - powiedział. 
- Mówisz tak jak ona! Ale jak to, że nie wiem, iż istnieje coś co może mnie zniszczyć ma mi pomóc?! - westchnąłem sfrustrowany. 
- Myślę, że ona dopiero teraz zdaje sobie sprawę z tego, że jesteś już prawie dorosły i że zaczynasz decydować o sobie sam. Zaczyna dostrzegać, że nie ma na ciebie wpływu i nie może ci zabronić, a jedyne co może, to zatrzymać coś dla siebie, bo sądzi że w ten sposób to zło może cię ominąć. Zrozum też ją. Jesteś jej małym Hazzą i nagle cos może cię zabić. Postaraj sie postawić w jej sytuacji. - powiedział cicho chłopak, a ja westchnąłem, wiedząc, że ma rację. Wtuliłem sie w niego i szepnąłem.
- Jak dobrze, ze jesteś.
___________________________________________________________
Jest kolejny rozdział ;) Jak Wam się podoba? ;) Ogólnie to chcę Was tylko powiadomić, iż do końca zostało nam jakieś 6 rozdziałów ;) Myślę, iż do początku lipca się wyrobię, a później pewnie zrobię sobie przerwę do połowy sierpnia, żeby napisać chociaż połowę kolejnego opowiadania, bo od wrześnie, pewnie nie będę mieć już tak czasu. Wiecie nowa szkoła, dużo nauki. Więc pytam jeszcze raz. Czy mielibyście ochotę przeczytać opowiadanie trochę oparte na tematyce Dark'a? Oczywiście Larry! ;) Piszcie w komentarzach co sądzicie;) A dla tych co niewiedza napisałam shot'a ;) Zapraszam do przeczytania ! ;) Tak więc buźźźźkii! Do zobaczeniaaa ;) < 3

4 komentarze:

  1. Weehey! Jak słooodko *-* po prostu bfakjfbuejwqheihgqigf *-*
    Łezka mi się zakręciła, gdy siedzieli tak razem w kuchni przy herbacie, obdarowując się prezentami awwwwwwwwwwwww :33
    a potem zwrot akcji i BUM! Czarne Skrzydło o.O a ja takie WUUUUT MADAFAKA?! jaka wojna, coooo? boże, zaczynam powoli się bać :C
    dobrze, że Hazz ma Lou, który go wspiera <3
    no nic, czekam z niecierpliwością na następny :D
    Kocham Cię ♥
    //@ShipperMonte
    PS. już wyrażałam swoją opinię na temat Darka z Larrym, ale chętnie się powtórzę: nsrwiognwioghwiegjqofhnqwiog TAK, OMG OMG TAK TAK TAK!!! LARRY DARK OMFG niwoehgoeqjgfioejfijwe
    myślę, że rozumiesz ^.^

    OdpowiedzUsuń
  2. Jkjwsdekdwkd kocham <3
    I tak Larry jako Dark
    Idealnie!

    OdpowiedzUsuń
  3. awwwwwwww to było takie urocze
    i Dark tak czemu nie

    OdpowiedzUsuń
  4. aww... Liam kręci z Niallem?!

    OdpowiedzUsuń