czwartek, 1 maja 2014

Chapter 20.



- Ponieważ ja też jestem aniołem. - szepnął Liam, a ja spojrzałem na niego zszokowany.

- Co? - wydusiłem z siebie.

- Jestem aniołem. - powtórzył chłopak. Patrzyłem na niego oniemiały.

- Ale skąd wiesz, że ja jestem? - zapytałem cicho.

- Domyśliłem się. - powiedział, obserwując mnie.

- Ale jak..? - byłem bardzo zadziwiony tym wszystkim.

- Nie teraz. Mam wolne na trzeciej lekcji i ty także. Wtedy pogadamy. - powiedział, po czym
posłał mi nieśmiały uśmiech i udał sie w stronę swojej sali. Przez moment stałem w miejscu, niepewny co zrobić. Skąd on to wie? Jak sie domyślił? Czym sie zdradziłem?

- Harry! Chodź na historie. - zawołała mnie Perrie, czekając na mnie przed salą, pokiwałem głową i ruszyłem w jej stronę. Weszliśmy i zajęliśmy nasze stałe miejsca na końcu sali. Usiadłem od okna i wyciągnąłem niechętnie książki, myśląc nad tym wszystkim. Liam? Skąd on wie? Co takiego zrobiłem, zdradzając sie? W którym momencie byłem nieuważny? Nauczyciel wszedł do klasy i zaczął prowadzić lekcje, ale byłem na niej obecny tylko ciałem, duszą już nie. Ciągle myślałem o tym wszystkim. Kolejną lekcją okazał sie być wf, ja oczywiście ze względu na wypadek nie ćwiczyłem. Siedziałem na parapecie, bazgrając coś w swoim zeszycie. W którym momencie nie uważałem? Co takiego zrobiłem nie tak? Westchnąłem i nim sie obejrzałem lekcja minęła i czekała mnie teraz rozmowa z chłopakiem. Wyszedłem powoli z sali gimnastycznej i wpadłem na Lou.

- Hazz. - uśmiechnął się i musnął mój policzek.

- Cześć kochanie. Jak tam? - zapytałem, obejmując go.

- A nic. Miałem mieć wolną lekcje, ale pani od chemii kazała mi przyjść poprawić ocenę za ostatni sprawdzian.

- Co dostałeś? - zapytałem, a chłopak odwrócił wzrok.

- Pałę. - mruknął niechętnie.

- Lou! No wiesz?! Masz to poprawić mój ty łobuzie. - zachichotałem i musnąłem jego czoło.

- Poprawię. Trzymaj kciuki. - uśmiechnął się i pocałował mnie szybko, uciekając w stronę pokoju nauczycielskiego. Westchnąłem i wyszedłem na dziedziniec, zajmując ławkę pod drzewami.

- Cieszę się, że jesteś. - usłyszałem za sobą, po czym odwróciłem sie, dostrzegając Liam'a.

- Jestem. - odpowiedziałem. Chłopak zajął miejsce obok mnie i nerwowo przygryzł wargę. - Liam, skąd wiesz? O mnie? - zapytałem nieśmiało.

- Zdradziłeś sie. - uśmiechnął sie lekko szatyn.

- Czym? Kiedy?

- Wtedy gdy zemdlałeś na dziedzińcu. Widziałem to. Twoje oczy stały sie nieobecne, a źrenice zmieniły lekko kształt. Dostrzegłem to. Później zauważyłem to na stołówce, gdy pewnego dnia Perrie zaczęła mówić o ptakach, a ty powiedziałeś ze ich nie lubisz i przeszkadzają ci. To mnie upewniło. - mówił chłopak, a ja patrzyłem na niego oniemiały i jedyne co przyszło mi do głowy to słowa w języku anielskim.

- Ukaz mi sie! - w jednej chwili pojawił sie błysk i z łopatek chłopaka wyrosły piękne, białe skrzydła, szeroko rozpostarte. Zadrżałem lekko, przyglądając im sie przez ułamek sekundy, po czym zniknęły. - Na serio jesteś.. o ja.. - szepnąłem, będąc pod wrażeniem.

- Tak na serio. - pokiwał głową.

- Jejku.. - szepnąłem. - Może.. opowiedz mi coś o sobie. Nie znam nikogo z anielitów, po za rodzinnymi.

- No cóż. Moja mama jest człowiekiem z krwi i kości. Mój tata także. - powiedział chłopak.

- To jak? - zapytałem niepewnie.

- Moja mama.. no cóż. Po śmierci swoich rodziców wyjechała do Rzymu, do rodziny. Mieszkała tam długi czas. Pewnego dnia wracała późno od koleżanki, gdy zorientowała sie, że ktoś za nią idzie. Przyspieszyła kroku, on także, więc zaczęła biec i gdy była już w domu myślała, że jest bezpieczna. Niestety.. - przerwał chłopak i westchnął cicho, wykręcając sobie palce. - Przyśnił jej się w nocy mężczyzna. Stał w nogach jej łóżka i był bardzo smutny. Wręcz strapiony. Zaczęła krzyczeć, ale powiedział do niej w języku aniołów, a ona zamilkła i nie mogła sie ruszyć. A potem ją zgwałcił. A ona zorientowała sie, że to nie był sen. - podsumował Liam, a mnie zabolało serce.

- O boże. To takie straszne. - wyszeptałem cicho. - Ale skoro twoja mama jest człowiekiem to skąd wiesz o tym wszystkim?

- Pewnej nocy przybył do niej anioł i jej wszystko opowiedział. Dosłownie wszystko. Przez wiele lat nie mogła sie z tym pogodzić. Ale gdy zauważyła, że różnie sie od innych zrozumiała. Umiem więcej niż niektórzy dorośli, uwierzyła i opowiedziała mi o tym, gdy miałem 12 lat. Było mi ciężko. Bardzo, ale w końcu ja tez sie z tym pogodziłem i zacząłem zgłębiać wiedzę na te tematy. - uśmiechnął się lekko szatyn.

- Jejku. Czyli jesteś aniołem półkrwi

- Tak. Nefilimem. A ty? - zapytał.

- Również. Moja babcia i dziadek są aniołami czystej krwi. Wiec ja jestem jak sądzę półkrwi. - powiedziałem.

- Fajnie wreszcie spotkać kogoś takiego jak ja. - uśmiechnął sie Liam.

- Mówiłeś komuś o tym? - zapytałem ciekawy.

- Nie. Nikt o mnie nie wie. Oprócz rodziców i ciebie.

- A Niall?

- Wiele razy chciałem mu powiedzieć, ale boje sie jego reakcji. Boje sie, że odejdzie.

- Nie odejdzie. Za bardzo cię kocha, żeby opuścić.

- A o tobie kto wie? - zapytał.

- Rodzina... i.. Louis. - dodałem po chwili.

- Lou wie? - zapytał szczerze zdziwiony szatyn. - Jak zareagował?

- Dość dobrze. Wysłuchał mnie i zrozumiał. - uśmiechnąłem się delikatnie.

- To dobrze. Jesteście razem szczęśliwi, co?

- Bardzo. - szepnąłem, rumieniąc się delikatnie.

- To dobrze. Lou wiele przeszedł i należy mu się to.

- To znaczy?  - zapytałem nie bardzo rozumiejąc.

- Chodzi o jego tatę. To ty nie wiesz? - zapytał zdziwiony. - Myślałem, że ci powiedział.

- Nie. Nic nie mówił. - odpowiedziałem.

- No cóż. To straszna historia i myślę, że opowie ci ją kiedy będzie gotowy. - powiedział szatyn i poklepał mnie po ramieniu. - Chodźmy na lekcje. - uśmiechnął sie i wstaliśmy, idąc do szkoły.

~ * ~

- Na co masz teraz ochotę kochanie? - zapytał mnie Lou, gdy wychodziliśmy ze szkoły po lekcjach.

- Jedzmy na zakupy. - uśmiechnąłem się lekko. - Jutro Mikołajki. Trzeba coś kupić rodzinie.

- Racja. - mruknął Lou. - Zapomniałem.

- Oj ty mój zapominalski chłopaku. Jedzmy do galerii i zrobimy zakupy.

- Pewnie. - powiedział szatyn i skierowaliśmy sie do jego domu. - Wejdziesz na chwile? Zjemy coś i pojedziemy.

- Okej. - uśmiechnąłem się i razem weszliśmy do jego domu.

- Lou wrócił! - usłyszałem pisk i po chwili głośne tupanie, po czym do przedpokoju wbiegły bliźniaczki. - LouLou. Jesteś. - rzuciły sie na niego, tuląc go mocno.

- Cześć śliczne. - przywitał sie z nimi.

- Hej piękne. - powiedziałem do nich.

- Hazza! Nasz loczek przyjechał! - pisnęły i przytuliły mnie. Uśmiechnąłem sie szeroko, całując je w policzki.

- Kochane. Idziemy coś zjeść, bo później mam dużo rzeczy do załatwienia z Harry'm na mieście. - oznajmił Louis i ruszyliśmy w stronę kuchni.

- Pewnie będą sie całować. - szepnęła jedna do drugiej, a ja zakrztusiłem sie z wrażenia. To one wiedziały o nas? Lou nie mówił, że jego siostry wiedzą. Szatyn przywitał się ze swoją mamą i po chwili już usiedzieliśmy przy stole, jedząc pyszny obiad.

- Naprawdę wspaniale pani gotuje. - powiedziałem po skończonym obiedzie. 

- Co ja ci mówiłam o mówieniu do mnie per pani? - zapytała kobieta z uśmiechem. 

- No wiem. Wspaniale gotujesz, Jay. - poprawiłem się. 

- Cieszę się, że ci smakowało. - powiedziała i zaczęliśmy rozmawiać na temat szkoły. Właśnie odpowiadałem na jedno z pytań kobiety, gdy poczułem dłoń sunącą po moim udzie. Ukradkiem spojrzałem na swojego chłopaka, który był wyraźnie zadowolony z faktu, że może mnie tak rozpraszać. Wziąłem oddech i koncentrowałem się na rozmowie, a nie na dotyku, który wręcz palił moją skórę przez materiał. 

- To może my już pójdziemy?  - mruknąłem do Lou, wstając. 

- Tak, tak. Czeka nas jeszcze parę spraw. Ale chodź na górę. Muszę wziąć pieniądze. - powiedział i ruszyliśmy do jego sypialni. Wcześniej tu nie byłem i z zaciekawieniem rozglądałem się. Po przekroczeniu progu jego sypialni, rozejrzałem się. Była zielono-biała. W kącie stało dwuosobowe łóżko, nakryte kocem, obok okna stało biurko i fotel. Na jednej ze ścian meble, a na środku pokoju leżał puchowy dywan. Było bardzo przytulnie i uroczo. Nie spodziewałem się czegoś takiego. Louis wziął portfel i podszedł, całując mnie w usta. Zamruczałem i oddałem pieszczotę, obejmując go.

- Lubię cię całować. - powiedziałem do niego. 

- A ja lubię ciebie. - odpowiedział. - Jedziemy? - zapytał, a ja pokiwałem głową i szybko wyszliśmy z domu i ruszyliśmy do galerii. - Muszę kupić prezenty dla rodziny, sióstr, przyjaciół i ciebie. - wymieniał szatyn.

- Coś czuję, że długo nam to zejdzie. - westchnąłem. - A wiesz co im kupić? 

- Tak. Mama chciała perfumy, bo jej sie skończyły. Dziewczynkom to jakieś zabawki, a Lottie książkę jej ulubionego Justina. - mruknął z niezadowoleniem.

- Nie rozumiem czemu tak go nie lubisz. - powiedziałem ze śmiechem. 

- Taki laluś. - mruknął niechętnie. 

- Przesadzasz. - mruknąłem cicho i pogładziłem jego dłoń.

Po prostu nie przepadam za nim. - mruknął i więcej nie poruszaliśmy tego tematu. Po chwili byliśmy już na miejscu. Weszliśmy do galerii i rzuciliśmy sie w wir zakupów.  Kupiłem prezenty dla mamy, babcia, Gemmy, drobne upominki dla przyjaciół. Miałem już wszystko, oprócz prezentu dla mojego ukochanego. Szukał właśnie czegoś dla siostrzyczek, więc rozejrzałem sie za czymś dla niego. To powinno być coś wyjątkowego. Podszedłem do stoiska z biżuterią i zauważyłem srebrny łańcuszek,  bardzo delikatny z zawieszką w kształcie aniołka. Natychmiast to kupiłem. Miła pani ekspedientka zapakowała to do pudełeczka, owinęła w papier i przywiązała kokardkę. Podziękowałem i dołączyłem do Lou. 

- Już? - zapytałem z uśmiechem. 

- Tak. Skoczymy na coś do zjedzenia? - zapytał. 

- Pewnie. - splotłem nasze palce i wsadziliśmy wszystko na tylne siedzenie. Louis zawiózł nas do uroczej kawiarni. Weszliśmy do środka, chichocząc cicho i zajęliśmy miejsce w kącie. Rozebrałem sie, a Lou zamówił nam gorąca czekoladę oraz jakieś pyszne ciasteczka. Po chwili moje dłonie obejmowały gorący kubek, rozkoszując się tym. - Ale zimno. - mruknąłem i upiłem łyka, oblizując usta. 

- Straszny. - uśmiechnął sie chłopak. Patrzyliśmy na siebie i puściłem mu oczko. - Oj ty. - zachichotał i zaczęliśmy jeść. Uniosłem wzrok, chcąc coś powiedzieć, gdy dostrzegłem mojego nauczyciela angielskiego w towarzystwie Eleanor oraz Danielle. Lekko zdziwiło mnie to, że pokazują sie razem. Przecież to nasz nauczyciel. Mój chłopak zauważył,  że czemuś sie przyglądam i powiódł tam wzrokiem. 

- O proszę. - powiedział cicho, patrząc na mnie. - Oni coś kombinują. Ja ci to mówię. - mruknął. 

- Nie wiem czy ci to mówiłem, ale w mojej wizji te dwie się pojawiają. Danielle stoi w środku płonącej szkoły, a Eleanor wyciąga kogoś na zewnątrz. - szepnąłem

- Co?! - powiedział lekko zdziwiony.

- No tak. Ale nadal nie bardzo wiem, co to wszystko znaczy. To mnie przeraża. - powiedziałem, spuszczając wzrok na swój napój.

- Wszystko sie ułoży, zobaczysz. Jesteś moim mądrym Harrym. A ja zawsze chętnie ci pomogę. - powiedział chłopak i musnął mój policzek.

- Dobrze cię mieć kochanie. Tak długo jak będziesz, poradzę sobie ze wszystkim.  - szepnąłem. 
 
___________________________________________________
 
Witam Was kochani ;) Jestem już po całym stresie, po egzaminach.. Powiem Wam, że wszystko poszło mi w miarę dobrze oprócz przyrodniczych.. ten test zjebałam po całości. Będę mieć ok. 40% ale mało się przejmuje, bo do mojej wymarzonej szkoły i tak nie będą patrzeć na chemię, biologię itd. więc nie jest źle ;) Rozdział jest dość nudny i krótki, ale cóż, mam nadzieję, że zrehabilituję się tym co wstawię za tydzień. To niespodzianka, ale myślę, że Wam się spodoba. A teraz komentujcie, polecajcie bloga <3 I trzymajcie za mnie kciuki, bo musze poprawić parę ocen z fizyki, matmy, polskiego haha xD Do zobaczenia <3

6 komentarzy:

  1. Hahah wszystkim te przyrodnicze okropnie poszły :D Mi też. Mam nadzieję że z innych przedmiotów będziesz mieć dużo więcej procent i dostaniesz się do wymarzonej szkoły :)
    Co do rozdziału... nie był wcale taki nudny. Czułam napięcie przy rozmowie z Liamem i widzę że w końcu zaczyna coś iść do przodu z misją Harry'ego. Plus larry *_* On dodaje takiego słodkiego smaczku <3
    Trochę dziwnie jest czytać o Mikołajkach w maju xD Ale cóż... Nie takie rzeczy się czytało :P
    Powodzenia, słonko i dużo weny!
    @miru_sama
    PS Mamy już wolne wohoo! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ahhh... ten przurodniczy :D ale mam nadzieję że poszło dobrze
    Rozdział świetny słodki *-*
    Coś mam złe przeczucia co do Eleanor i Danielle i tego nauczyciela
    Liam anioł *-* cudeńko
    Powodzebia w poprawianiu ocem hahaha xD
    Czekam na kolejny xx

    OdpowiedzUsuń
  3. "Tak długo jak będziesz, poradzę sobie ze wszytkim" Mam ochotę zrobić takie awwww! To zdanie jest chyba moim ulubhionym z tego cudownego rozdziału. Wow Liam też jest aniołem, jego historia jest dość zaskakująca. No, przynajmniej Hazz znalazł kogoś kto w pełni go rozumie. Li nie powinien obawiać się reakcji Nialla, myślę że nawet spodobałoby mu się to. Yea wreszcie misja Harry'ego się ujawnia! Podoba mi się prezent mikołajkowy dla Lou, na pewno będzie mu przypominał o Harry'm. Nie ważne że zaczyna się maj a mikołajki są w grudniu xD
    Na pewno nie ty jedna zawaliłaś przyrodę ale skoro się nie liczy to po co się starać? Trzymam kciuki żebyś się dostała do tej szkoły do której chcesz! Powodzenia z fizyką, matmą i polskim.
    Bardzo mnie zaciekawiłaś niespodzianką! Kocham niespodzianki! Tak, tak brzmię jak dziecko ale kogo to obchodzi? Haha do następnego! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. awww. a co do egzaminów to ja zjebałam matme. Chyba mam tylko jedno zadanie dobrze. :/

    OdpowiedzUsuń
  5. zacznijmy od tego, że kocham sposób, w jaki oddzielasz poszczególne fragmenty rozdziału :D taki pokerface xD
    a co do rozdziału to bardzo interesujący *-* nadal nie mogę uwierzyć, że Liam też jest aniołem ;3 ciekawe, czy odważy się powiedzieć Niallowi, a jeśli tak, to jak zareaguje c; kurczę, Larry jest taki słodki tu noo ♥.♥ chcę już następny rozdział, dawaj szybko <3
    a i cieszę się, że jakoś poradziłaś sobie z egzaminami :3 na pewno przyrodnicze nie były aż takie złe ;3 50% musisz mieć na pewno! nie oceniaj się tak nisko, Skarbie :) życzę powodzenia z poprawianiem xx
    kocham Cię <3
    //@ShipperMonte

    OdpowiedzUsuń
  6. och mi też najgorzej poszly przyrodnicze...

    rożdział jest naprawde super

    ps wyobraz sobie ze to nie brzmi tak dretwo

    OdpowiedzUsuń