sobota, 4 stycznia 2014

Chapter 13.




Restauracja w której mieliśmy zjeść kolację okazała się być przytulnym i bardzo osobistym miejscem. Skąpana w jasnych, ciepłych barwach. Stoliki rozrzucone po sali, a przy każdym z nich stało po cztery krzesła. Nad każdym wisiała lampka z białym abażurem, dodająca uroku temu miejscu. Zajęliśmy dwa stoliki obok siebie i usiedliśmy. Siedziałem po jednej stronie obok Lou, a koło niego usiadła Fizzy. Reszta rodziny po drugiej stronie. Czułem się dość niepewnie, ponieważ nie bardzo wiedziałem co mówić.

- Mogłeś mnie na to przygotować. – mruknąłem cicho do chłopaka, gdy reszta przeglądała kartę dań.

- Na co? – zapytał Louis, spoglądając na mnie.

- Na to, że poznam od razu całą twoją rodzinę. – mruknąłem cicho, by nikt mnie nie usłyszał.

- Oj przesadzasz, Harry. – zaśmiał się cicho chłopak. – Przecież jesteśmy tylko na głupiej kolacji. Zjemy coś dobrego, porozmawiamy, pośmiejemy się, a później odwiozę cię do domu. – przedstawił mi plan działania na wieczór.

- Ale się denerwuje. – westchnąłem. Naprawdę byłem zestresowany. Bałem się, że powiem coś głupiego albo że mnie nie polubią. Nagle poczułem dłoń Lou na swoim kolanie i uśmiechnąłem się do siebie. To ci się między nami działo było dość nietypowe. Nie wiedziałem jak to nazwać, ale czułem się wspaniale. To jak na mnie patrzył, jak mnie dotykał i to tylko w ciągu tych ostatnich dwóch godzin. Czułem motylki w brzuchu za każdym razem gdy mówił coś do mnie. Moje serce biło mocniej z każdym jego delikatnym uśmiechem.

- Nie masz czym. – wyszeptał mi do ucha i ścisnął moją dłoń, posyłając mi uroczy uśmiech. Odetchnąłem cicho i kiwnąłem głową. – Więc rodzinko, co zamawiamy? – zapytał, unosząc wzrok na resztę.

- Ja biorę sałatkę grecką oraz zieloną herbatę. – powiedziała Lottie, a wszyscy spojrzeli na nią zdziwieni.

- Będziesz jadała jak królik? – zapytał szatyn, a reszta zachichotała.

- Co masz do królików? – zapytałem tym razem ja, nieco pewniejszym głosem. – Dziewczyna ma dobry gust. Przynajmniej nie utyje od tego, a na dodatek to zdrowe.

- No właśnie. – zgodziła się ze mną i posłała mi uśmiech. – Nie będę mieć takiego tyłka wielkiego jak ty. – fuknęła, wskazując na swojego brata, a ja zachichotałem.

- Moje pośladki są boskie. Chciałabyś takie. – powiedział niemal ze czcią. – Prawda, Harry? – zapytał mnie nagle.

- Ale.. co? Wybacz nie słuchałem cię. – powiedziałem przepraszająco.

- Moje pośladki są boksie, prawda? – zapytał, patrząc na mnie tymi swoimi niebieskimi oczami. Co miałem mu odpowiedzieć? Przecież nie to, iż wpatrywałem się w jego pupę i na serio są mega cudowne i takie jędrne.

- Em wybacz mi, Lou. Ale ja nie przyglądałem się twoim pośladkom. – wybrnąłem jakoś. Chłopak popatrzył na mnie, unosząc delikatnie swoją brew, ale nie odezwał się.

- Okej. Co dalej? – spojrzał na dziewczynki.

- My bierzemy ravioli z grzybami i zapiekane tosty z serem. – powiedziała jedna z nich.

- Ja to samo. – powiedziała ich mama, a Fizzy poprosiła o sałatkę z kurczaka.

- Harry? – zapytał łagodnie chłopak, spoglądając na mnie.

- Ja poproszę sałatkę owocową i sok. – uśmiechnąłem się. Nie byłem w stanie przełknąć nic więcej.

- Okej. – powiedział i skinął na kelnera, zamawiając nasze dania oraz swoje pierogi ruskie.

- Co? – mruknąłem zdziwiony. – Co to jest.. te pierogi? – zapytałem po chwili.

- Najlepsze polskie danie, zaraz po bigosie rzecz jasna. – odpowiedział, jakby była to najbardziej oczywista rzecz na świecie.

- Aha. – odpowiedziałem, uśmiechając się niepewnie.

- Nie mów, że nie jadłeś nigdy?! – powiedział, ewidentnie zdziwiony.

- Nigdy. – potwierdziłem.

- Boże. Nie wiesz co tracisz. – powiedział, a ja jedynie wzruszyłem ramionami.

- LouLou ma taką swoją manie próbowania potraw z każdego kraju. – powiedziała jego mama, a ja skinąłem głową, rozumiejąc.

- LouLou..? – zamruczałem, chichotając cicho.

- Mamo! – jęknął chłopak. – I widzisz co zrobiłaś? Teraz się będą ze mnie śmiać! – westchnął.

- Ale ja się nie śmieje! – powiedziałem od razu. – Broń boże! To strasznie urocze przezwisko. – zachichotałem, ściskając pod stolikiem jego dłoń.

- Cieszę się, że ci się podoba. Możesz mnie tak nazywać. – zaśmiał się chłopak, a po chwili przyniesiono nasze dania. Powoli zacząłem konsumować swoją sałatkę, obserwując resztę towarzystwa.

- Harry? – usłyszałem w pewnej chwili głos pani Tomlinson. Uniosłem wzrok.

- Tak? – zapytałem z uśmiechem.

- Chodzisz z Lou do szkoły, prawda? – zapytała.

- Tak, tak. Jesteśmy w jednej szkole, tylko Louis jest rok starszy. – odpowiedziałem grzecznie.

- Och, czyli jesteś z roku naszego Niall’a? – zapytała z uśmiechem.

- Tak. Chodzimy razem do klasy i nawet się dość dobrze kolegujemy. Jest niesamowity. – dodałem.

- Oo tak. To naprawdę wspaniały chłopak. Pomocny i uczynny, nie to co ty. – mruknęła do Louis’a, który jedynie pokręcił głowa.

- Nikt nie jest idealny mamuś. – odpowiedział i jadł te swoje pierogi. Uśmiechnąłem się. Dokładnie tak jak powiedział Louis. Nikt na tym świecie nie jest idealny. Nikt.

- Ale mógłbyś być bardziej pomocny. – skarciła go lekko kobieta, a on jedynie westchnął.

- Mamo. Już nie kompromituj mnie. Proszę cie, - jęknął cicho, a ja zauważyłem jak jego policzki zaczerwieniły się. Kobieta roześmiała się, kręcąc głową.

- Oj LouLou. – po czym wróciliśmy do jedzenia.

~ * ~

 

- Mam nadzieję, że ci się podobało. – powiedział Louis, gdy kierowaliśmy się do jego samochodu po zjedzonej kolacji oraz pożegnaniu się z resztą rodzinki, obiecując dziewczynkom, że szybko przyjadę.

- Bardzo. Masz wspaniałą rodzinę. – powiedziałem z uśmiechem, wciskając dłonie do tylnych kieszeni spodni. Chłopak posłał mi uśmiech i objąłem mnie ramieniem w pasie, przytulając do siebie, a ja zamknąłem lekko oczy, wzdychając. Jego zapach działał na mnie oddłużająco. Stanęliśmy koło samochodu i przytuliłem go do siebie. Mimo, iż byłem młodszy to chłopak był ode mnie lekko niższy, wiec swobodnie mogłem go przytulać. – Dziewczynki są cudowne, a mama wspaniała. – powiedziałem cicho.

- Ty również im się spodobałeś. – powiedział chłopak w moją szyje, trącając ją nosem, a ja westchnąłem.

- Tak myślisz?

- Jestem pewny. Wiem, ze dziewczynki już cię pokochały, a mama jest zadowolona, że spotykam się z kimś takim. – szepnął cicho, a ja nad czymś zacząłem się zastanawiać. Czy my się teraz spotykamy? W sensie, że jesteśmy parą? Czy tak czy nie?

- Bardzo mnie to cieszy. – szepnąłem i postanowiłem nie poruszać na razie tego tematu, chcąc by samo to wynikło z siebie. Niczego nie przyśpieszać. – Jedziemy? – zapytałem w jego włosy i przejechałem po nich policzkiem. Były miękkie i puszyste. Delikatne i tak ładnie pachniały.

- Pewnie. – mruknął chłopak i powoli się odsunął ode mnie, po czym stanął na palcach i musnął mój policzek. Uśmiechnąłem się delikatnie i złapałem jego dłoń, splatając nasze palce. Pasowaliśmy do siebie. Nasze dłonie idealnie ze sobą współgrały. Chłopak zachichotał, a ja zniżyłem się i musnąłem jego usta, przejeżdżając językiem po dolnej wardze, a on rozchylił je ochoczo, wpuszczając mnie do środka. Nie miałam doświadczenia w całowaniu, ale zdawałem się na intuicję oraz na te wszystkie obejrzane filmy romantyczne. Poczułem jak jego dłonie zaciskając się na moich biodrach, wiec sam położyłem swoją na jego policzku gładząc go. Nasz pocałunek był powolny i delikatny, a z każdą sekunda przerażał się w coś namiętniejszego i gwałtownego. Czułem jak przygryza moją dolną wargę i ciągnie za nią lekko, na co jęknąłem. Zarumieniłem się po chwili, zdając sobie sprawę jak to musiało zabrzmieć. Czułem jak jego dłoń zaciska się na moim pasie i przyciska mnie bardziej do siebie. Wplotłem dłoń w jego włosy i masowałem skórę jego czaszki, uśmiechając się szeroko w jego usta. Po sekundzie oderwałem się, łapiąc powietrze. Chłopak przygryzł wargę i otworzył mi drzwi, wpuszczając mnie do środka. Uśmiechnąłem się delikatnie wsiadając i po chwili ruszyliśmy.

- Pamiętasz co mi obiecałeś? – powiedziałem z uśmiechem.

- Pamiętam. Dlatego teraz jedziemy autostradą. – powiedział radośnie i czułem jak z każdą sekundą jechaliśmy coraz szybciej i szybciej.

- Ale cudownie! – pisnąłem. – Ten samochód mam moc. – uśmiechnąłem się i obserwowałem szybko poruszający się krajobraz za oknem.

- Cieszę się, że ci się podoba. – powiedział chłopak, przyśpieszając jeszcze bardziej, a ja obserwowałem jaką radość sprawia mu prowadzenie samochodu. Skręciliśmy gwałtownie, a ja zaśmiałem się, po czym przeniosłem wzrok na drogę i zamarłem. Tuż przed nami znajdował się samochód jadący w naszym kierunku. Jechał po prąd.

- Louis! Uważaj! – krzyknąłem i po chwili poczułem ostre szarpnięcie i przerażający ból w klatce piersiowej oraz lewej nodze. Usłyszałem jeszcze krzyk mojego towarzysza, po czym straciłem przytomność.

~ * ~

- Harry! Harry otwórz oczy! – wykrzyczałem, ciągnąc go za ramię. Chłopak siedział oparty o siedzenie z zamkniętymi oczami, a z jego głowy ciekła krew. Boże jak to się stało? Jak mogłem nie zauważyć tego samochodu?! Szybko wysiadłem,  okrążając samochód i wyciągnąłem chłopaka na zewnątrz. – Harry! Skarbie otwórz oczy! Harry nie możesz mi tu umrzeć, słyszysz!? – krzyczałem, a wokół nas zaczęły zatrzymywać się samochody. Ludzie zaczęli wychodzić z nich i podchodzić, chcąc zobaczyć co się takiego stało. czy ktoś był ranny.

- Niech ktoś zadzwoni na pogotowie i policje! – usłyszałem obok siebie.

- Harry, nie możesz mi tutaj umrzeć, słyszysz?! Nie możesz! – mówiłem do niego, kładąc go na asfalcie. Klepałem go po policzku, błagając by otwarł oczy. Ledwo widziałem przez łzy, które wszystko mi zasłaniały. Jak mogłem być taki głupi! Jak mogłem jechać z taką prędkością!?Boże, a jeśli przeze mnie coś mu się stało?! Rozglądnąłem się dookoła, gdzie stało tyle osób, wszyscy patrzyli na nas oraz na ten drugi samochód, który uderzył w nas z ogromną prędkością. Cały jego przód oraz mój był skasowany. Nagle usłyszałem jak ktoś do mnie podbiegł.

- Louis! – uniosłem załzawione spojrzenie i dostrzegłem Liam’a oraz Niall’a. – Boże co się tutaj stało?! – zapytał przerażony szatyn, klękając obok nas.

- Ja… Liam.. – szepnąłem, wybuchając płaczem i pogłaskałem loczka po twarzy. – Pogotowie.. – szepnąłem, widząc jak karetka przyjeżdża, a sanitariusze szybko biegał w naszą stronę. Siłą zostałem odepchnięty od chłopaka, którym natychmiast się zajęli. Irlandczyk i jego chłopak przytulili mnie, trzymając mocno. – Jeśli jemu coś się stało.. ja.. to moja wina. – szeptałem w agonii, próbując się wyrwać i podbiec do Harry’ego. – On mnie teraz potrzebuje.. puśćcie mnie..  – krzyczałem wręcz, widząc jak owijają go czymś i przekładają na nosze.

- Szybko.. proszę się przesunąć! – krzyknął jeden z lekarzy, gdy nieśli chłopaka do karetki.

- Gdzie oni go zabierają! Harry.. Harry nie.. – łkałem, trzęsąc się. Wyrwałem się z objęć Liam’a i pobiegłem za sanitariuszami.

- Gdzie go zabieracie?! – zapytałem jednego z nich, trzęsąc się.

- Szpital miejski w Doncaster. – odpowiedział. – Kim pan jest?

- Ja.. jechaliśmy razem tym samochodem.. – szepnąłem, płacząc jeszcze bardziej.

- Boże.. nic panu nie jest? – zapytał, podchodząc do mnie.

- Nie.. ten.. ten samochód uderzył w stronę po której siedział.. Haa..Harry.. – wyłkałem.

- Dobrze.. ma pan jak dostać się do szpitala? – zapytał, a ja kiwnąłem głową. – Proszę przyjechać, musi pan poddać się badaniom i sądzę, że policja będzie chciała rozmawiać z wami obydwoma, a teraz przepraszam, ale musze jechać.. – powiedział i pobiegł do karetki, która po chwili odjechała na sygnale.

- Harry.. – szepnąłem, wybuchając spazmatycznym płaczem. Po chwili poczułem jak ktoś przytula mnie do siebie.

- Lou.. spokojnie.. będzie dobrze.. jest silny.. zobaczysz.. – szeptał mi do ucha szatyn, a ja jedyne co mogłem zrobić to kiwnąć głową. – Chodź.. przyjechała policja.. – szepnąłem i pociągnął mnie w stronę radiowozu. Musiałem z nimi porozmawiać. Ale jedyne co w tej chwili potrafiłem to myśleć o chłopaka. Błagam, niech nic mu nie będzie..
____________________________________________________
Dobry wieczór! Przedstawiam Wam rozdział 13 już! Wydaje mi się, że jesteśmy w połowie tego opowiadania ;) Nie przewiduje więcej niż góra 30 rozdziałów. Wszystko to co mam zaplanowane w głowie mieści się w góra jeszcze 14 rozdziałach, ale może nawet uda mi się to trochę skrócić ;) I niezmiernie Wam dziękuję za tyle komentarzy! Jest ich 14, minus jeden bo to moja odpowiedź, a jedna z Was napisała dwa więc no ;)) Ale dziękuję, że spełniliście moją prośbę oraz dziękuję za ponad 5.150 wejść! < 3 Kocham Was niezmiernie! A co wy na to, żeby dotrzeć pod tym rozdziałem do 15 komentarzy? Dacie radę?! Ba.. pewnie, że dacie! Wierzę w Was pyszczki ! Komentujcie, polecajcie, udostępniajcie na swoim tt link do mojego opowiadania jeśli możecie! Kocham Was myszki! Do zobaczeniaaa < 33  

15 komentarzy:

  1. Czyżbym komentowała jako pierwsza...? :')
    Omg Harry. :o Oby nic mu nie było. Skoro jest aniołem to powinien się szybko uleczyć, prawda? Mam nadzieję, że tak...
    Nie powinni jechać tak szybko, ale czego innego by można się po nich spodziewać? Szczególnie, że to autostrada, na której się szybko jeździ. O tyle dobrze, że Lou nic nie jest. No... fizycznie.
    I awww oni się 'spotykają'. <3 Myślałam, że Louis da spróbować Harry'emu polskich pierogów ruskich (xD) ale byli wśród rodziny i trochę to chyba za wcześnie na takie czułości. Więc nie jestem zdziwiona. :D
    Weny!
    @miru_sama
    PS Yay! Dzięki za pozwolenie na reklamowanie i za powiadomienie. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Miła kolacyjka, kłamiący Harry, serio jak mógł powiedzieć że nie patrzył na jego zajebistą dupe, rumieniący się LouLou.. Wszystko było dobrze nawet się jeszcze całowali przed autem ale jak zawsze wszystko co dobre kiedyś się koNczy. Jazda z taką prędkością na pewno była wspaniała ale przez debila jadącego pod prąd zmieniła się w katastrofę. Dziwię się że Louis jest cały, pomimo tego że auto uderzyło w stronę Harry'ego jemu też mogło się coś stać. Ale na szczęście jest z nim w porządku, przynajmniej fizycznie bo psychicznie chyba nie do końca. Cholernie się martwi o Harry'ego, oby z tego wyszedł, tak jak powiedział Liam jest silny, da radę. Co mu dokładnie jest? Jakieś złamania? Coś bardzo poważnego czy trochę mniej? Czekam na następny! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. O boże, super, kocham to.

    OdpowiedzUsuń
  4. HAZZA NIE UMIERAJ! ŻYJ ŻE CZŁOWIEKU! JAK UMRZESZ TO CIĘ ZAMORDUJĘ! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. rozdzial boski, ale troche smutny. plakac mi sie zachcialo );

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeju *_____* zabiłaś mnie tym rozdziałem poprostu nie wierzę *_* ale i tak rozdział cudowny, jak zawsze zresztą :D z niecierpliwością czekam na nexta ale nie pośpieszam żeby nie było xd duuuuużo weeeeny życzę <33

    OdpowiedzUsuń
  7. Boże oby Hazzie nic się nie stało :'(
    13jednak jest pechowa...
    Zapowiadało się miły wieczór i te sprawy :/
    No nic czekam na nowy rozdział i życzę weny XxX

    OdpowiedzUsuń
  8. OMG..... NIeee.. Nie. NOPE. Wyndź.
    Hazz jest aniołem.. Więc.. chyba nic mu sie nie stanie..
    Ale przez Ciebie... LOU JEST SMUTNY ! ;c
    Masz to naprawić ! Bo będzie.. źleeee :))

    Więc ogólnie masz szczęście że dałaś.. FAJNEE SCEEENKI :D
    awwhh.. Yaayy. omg. Takie... takie podniecające haha
    Lub ta kolacja... I pytanie Louis'ego, co sądzi o jego tyłku Hazz
    hahahah XD
    Ogólnie rozdzialik... jsdwbhsmkwopnv *_____*
    Mam nadzieje że zrozumiałaś :D
    Po prostu... Profeszional . Good job ! :3
    Z niecierpliwością czekam na Nexcikaaa ! *0*
    @HarveyIsMinee

    Bardzo mi sie rozdzialik podobał <3

    OdpowiedzUsuń
  9. kocham *_* czekam na następny x

    OdpowiedzUsuń
  10. pisz, pisz, bo masz talent :)

    OdpowiedzUsuń
  11. na początku było jedno wielkie AWWWW *-* oni są tacy idealni *-* i ta rozkmina, czy oni są w końcu razem czy nie xd stawiam na związek nieoficjalny :D
    ale końcówka... serce zaczęło mi szybciej bić, oddech przyspieszył... nawet nie wiedziałam, że jestem w stanie tak przeżywać opowiadanie... jezu, biedny Harry ;( oby mu nic nie było :c ślepy Lou, ale to przecież też nie jego wina... to ten wariat jechał z naprzeciwka ._. jezu łzy mi ciekną.. co się ze mną dzieje? o.o
    btw czekam na następny, dawaj szybko proszę, bo muszę wiedzieć co z Harrym! :(
    kocham Cię <3
    //@ShipperMonte

    OdpowiedzUsuń
  12. nie umiem zbyt dobrze komentować, ale powiem ci, że czytałam mnóstwo opowiadań o 1D, Larry'm.... i to jest jedno z moich ulubionych :D (podkreślmy, że nie jest jeszcze skończone!). W większości ff po 2-3 rozdziałach Larry ląduje w łóżku, a tutaj tak nie jest, bo samo opowiadanie ma jakąś fabułę, a nie tylko seks :) czekam na następny rozdział :) x

    OdpowiedzUsuń
  13. To jest jedno z najlepszych opowiadań jakie czytałam, a było tego dużo :) Pozdrawiam i życzę weny xx

    OdpowiedzUsuń
  14. Dziewczyno czy ty chcesz mojej śmierci? To jest boskie *,* ♥♥

    OdpowiedzUsuń