-
Louis zaczekaj! – usłyszałem za sobą, ale nie zatrzymywałem się, biegnąc przed
siebie, aż dotarłem do recepcji.
-
Przed chwila przywieziono tu chłopaka.. wypadek samochodowy.. kręcone włosy..
szczupły.. rozcięta głowa.. – mówiłem chaotycznie, gestykulując. Starsza
kobieta spojrzała na mnie znad swoich okularów i zapytała.
-
Jest pan kimś z rodziny?
-
Narzeczony. – odpowiedziałem automatycznie. – Gdzie on jest?! – wykrzyczałem
zdenerwowany.
-
Louis, spokojnie. Pani zaraz nam wszystko powie. – usłyszałem nad swoim uchem
uspokajający głos Irlandczyka.
-
Pan Styles znajduje się na bloku operacyjnym, na pierwszym piętrze. –
odpowiedziała spokojnie, sprawdzając coś w komputerze. Słysząc to zachwiałem
się, a gdyby nie Niall zaliczyłbym posadzkę. Boże.. co ja mu zrobiłem!?
Poczułem świeże łzy na policzkach i rzuciłem się do windy, naciskając przyciski,
by któraś przyjechała.
-
Ej, spokojnie. – usłyszałem za sobą głos szatyna, który objął mnie ramieniem, a
ja wtuliłem się w niego, łkając.
-
To moja wina.. on przeze mnie.. Liam.. – szeptałem nieskładnie. Chłopak jedynie
westchnąłem i przytulił mnie mocno, po czym weszliśmy do windy i ruszyliśmy na
piętro. Gdy tylko drzwi się rozsunęły, wybiegłem i skierowałem się w stronę
bloku operacyjnego. Niewiele myśląc złapałem za klamkę, ale odbiłem się od
drzwi. Były zamknięte. – Harry.. Harry – krzyczałem, po czym upadłem na kolana,
chowając twarz w dłoniach. Dopiero teraz dochodziło do mnie, że przeze mnie
chłopak może.. umrzeć. Boże.. jeśli cos mu się stanie, ja tego nie przeżyje.
Dlaczego zawsze musze coś zjebać? Mogłem wziąć inny samochód, ale ja nie.. Ja musiałem
chcieć zrobić na nim wrażenie. Jaki byłem głupi! I Jeszcze ta jazda.. Mój boże
on mógł przeze mnie zginąć. Łkałem w swoje dłonie, oddychając urwanie.
-
Skarbie. – usłyszałem szept nad swoim uchem i uniosłem spojrzenie. Nade mną
pochylała się Perrie. – Już spokojnie Lou. – szepnęła i uklęknęła obok mnie,
przytulając mocno.
-
Co ty tutaj.. – zacząłem drżąco.
-
Niall dzwonił, więc natychmiast przyjechałam z Zayn’em. – powiedziała i powoli
pomogła mi wstać. Dopiero teraz zauważyłem jak wyglądała. Włosy spięte w koka,
bez makijażu, zwyczajne dresy oraz bluza. Jej oczy były opuchnięte, więc pewnie
też płakała. Po chwili dołączył do nas mulat, również mnie przytulając. Westchnąłem
cicho, próbując opanować łzy. – Chodź, usiądziemy. – szepnęła dziewczyna,
ciągnąc mnie na krzesełka. Usiadłem, a oni obok mnie. Po chwili dołączyła do
nas druga parka. Szatyn podał mi kubek z gorącą czekolada. Wziąłem go w dłonie
i dopiero zdałem sobie sprawę jak bardzo było mi zimno.
-
Louis.. co się stało? Dlaczego Harry tutaj trafił? – zapytała delikatnie
dziewczyna. Zadrżałem i szepnąłem.
-
Mieliśmy wypadek na autostradzie. Wjechał w nas pijany kierowca, jadący po prąd
naszą częścią ulicy. Wjechał prosto w stronę po której siedział Harry.. boże to
wszystko moja wina. – spuściłem głowę, przełykając słone krople. – Po co to
proponowałem.. mogliśmy wrócić spokojnie do domu.. odstawiałbym go.. pocałował
na do widzenia i umówilibyśmy się na jutro.. ale nie.. ja musiałem zaszaleć..
musiałem.. – jęknąłem, mając do siebie ogromny żal. Naraziłem go na ogromne
niebezpieczeństwo, przez moją głupotę.
-
Skarbie, co się stało? – zapytała cicho, przytulając mnie.
-
Gdy.. podjechałem po niego był zachwycony moim Audi.. strasznie mu się
podobał.. i ja.. obb..obiecałem, ze gdy będziemy wracać.. pojedziemy
autostradą.. żeby wypróbować jego możliwości..
jechaliśmy tak szybko.. i weszliśmy w zakręt.. a tam ten mężczyzna.. nie
miałem nawet szansy skręcić.. nie dało się.. on.. wjechał prosto w ..
Harry’ego.. – szepnąłem, łkając cicho.
-
A tobie nic nie jest skarbie? Jak się czujesz? – zapytał Zayn, obserwując mnie
uważnie.
-
Nie.. ze mną jest okej. – szepnąłem i spuściłem głowę, ocierając policzki. – Jeśli jemu.. coś się stało.. cos
poważnego.. ja tego..
-
Louis, dość! Nie możesz myśleć w taki sposób! Musimy być pozytywnie nastawieni!
Może po prostu złamał sobie palec i po to go zabrali! – powiedział stanowczo
Liam.
-
Ale jeśli coś mu się stało.. ja sobie nie wybaczę. – szepnąłem cicho,
pociągając nosem.
-
A tak w zasadzie.. to gdzie wy razem do chuja byliście do tej pory? – zapytał
zdziwiony Niall, a moje policzki mimowolnie zaczerwieniły się, przypominając
sobie wszystko. Każdy pocałunek i dotyk jego dłoni. Tak delikatnych, gdy
głaskały mój policzek. Miękkość jego skóry i nagle zdałem sobie sprawę, ze
mogłem doprowadzić do tego, ze już nigdy bym go nie pocałował, a to mną
wstrząsnęło. – Więc? – pytał chłopak, a ja uniosłem niepewnie wzrok, tak iż na
pewno zauważyli moje rumieńce. – No mów! – pospieszał mnie.
-
Przestań na niego naciskać! – fuknęła na niego dziewczyna, trzymając mnie za
rękę. – Harry i Louis byli na randce skoro już tak koniecznie chcesz wiedzieć!
– powiedziała na głos, a ja zarumieniłem się jeszcze bardziej. Wszyscy trzej
spojrzeli na mnie zszokowani.
-
Na randce? Harry był na randce z Lou. – powtórzył tępo blondyn.
-
Tak, byli na randce. Najpierw w teatrze gdzie występowały jego siostry, a
następnie na kolacji rodzinnej. Coś jeszcze chcecie wiedzieć, debile? –
warknęła na nich dziewczyna, a ja uśmiechnąłem się słabo.
-
Skąd wiesz? – zapytałem, spoglądając na nią.
-
Pomagałam Harry’emu się ogarnąć, bo świrował przed spotkaniem. Myślałam, że
wyjdę z siebie i stanę obok.
-
Czyli.. podoba ci się Harry, tak? – zapytał Zayn, a ja spojrzałem na niego i
niepewnie kiwnąłem głową. – Od kiedy i dlaczego ja nic nie wiedziałem!? –
obruszył się chłopak.
-
Od kiedy tylko się tutaj przeprowadził. – szepnąłem, spuszczając zmieszany
wzrok.
-
AHA! – wykrzyczał Liam, do tej pory dziwnie milczący. Wszyscy spojrzeliśmy na
niego zdziwieni, a on spojrzał na swojego chłopaka i powiedział z szerokim
uśmiechem. – Wisisz mi ostry seks, kochanie!
-
Co? – jęknąłem zdezorientowany.
-
Założyłem się z tym debilem jeszcze pod koniec zeszłego roku szkolnego, że
jesteś gejem, wiesz? Gdy tylko do naszej drużyny dostał się Tom. Widziałem jak
patrzyłeś na jego tyłek! Powiedziałem Niall’owi o swoich podejrzeniach, ale on
stwierdził, ze przesadzam, po czym się założyliśmy o no cóż.. coś
perwersyjnego, a teraz? Wygrałem! – powiedział i odtańczył swój dziki taniec
radości, a ja nie mogłem się nie uśmiechnąć. Jak dobrze mieć kogoś takiego przy
sobie w tej chwili. Odkąd pamiętam zawsze byli przy mnie gdy ich potrzebowałem.
Zawsze mogłem liczyć na ich wsparcie, a czasem wystarczyło, żeby pojawili się
obok, a ja już nie mogłem przestać się uśmiechać. Byli dla mnie jak rodzina.
Najlepsza rodzina. Tak się cieszyłem, że są przy mnie. Nagle drzwi otworzyły
się z hukiem, tak iż wszyscy podskoczyliśmy i jak jeden mąż spojrzeliśmy w
stronę bloku operacyjnego z którego wyjechało łożko.. a na nim chłopak.
Wstałem, chcąc podbiec, ale lekarze skręcili, wjechali do windy i zaraz ich nie
było.
-
Harry.. - szepnąłem przerażony, widząc to, a na moich policzkach pojawiły się
łzy. Starłem je jednym ruchem i zobaczyłem mężczyznę w średnim wieku,
wychodzącego z bloku. Miał na sobie biały fartuch i okulary. Podszedł do nas i
zapytał.
-
Czy któreś z Was jest rodziną pana Styles’a?
-
Jestem jego narzeczonym. – powiedziałem natychmiast, patrząc na mężczyznę.
Zmierzył mnie wzrokiem, po czym zaprosił za chwilę do swojego gabinetu.
-
Jak to narzeczonym?! Zaręczyliście się?! – pisnęła podekscytowana dziewczyna, a
ja jedynie pokręciłem głową, idąc za mężczyzną.
- Coś musiał powiedzieć, żeby pozwolono nam
wejść. – usłyszałem jeszcze jak tłumaczył jej Niall. Zapukałem do drewnianych
drzwi, zaglądając do środka. Lekarz ruchem dłoni wskazał mi fotel naprzeciwko
biurka.
-
No cóż. – zaczął, gdy zająłem miejsce. – Stan Harry’ego jest poważny. Jego noga
została złamana w dwóch miejscach, ma złamane żebro oraz wstrząs mózgu. Musiał
bardzo mocno uderzyć o szybę podczas wypadku. Jego życiu nie zagraża już
niebezpieczeństwo, ale nie mniej jednak stan jest poważny. – zadrżałem, słysząc
to wszystko. – Czy pan także brał udział w wypadku? – zapytał.
-
Tak.. ja prowadziłem. – powiedziałem cicho.
-
Tak mi się właśnie wydawało. Ma pan dużego siniaka na skroni. Zaprowadzę pana
teraz na badania, trzeba sprawdzić czy nie jest ci nic poważnego. – powiedział
i wstał, po czym wyszliśmy z gabinetu, kierując się do zabiegowego. – Drogie
panie, proszę zbadać tego młodego człowieka, zmierzyć ciśnienie, obejrzeć czy
nie ma żadnych ran powypadkowych. – polecił dwóm pielęgniarkom, po czym powiedziało
mnie. – Nie martw się Harry’m jest w dobrych rękach. Wszystko będzie dobrze,
tylko trzeba wierzyć. Wiara często czyni cuda. Szczególnie w tym miejscu. – po
czym wyszedł, a ja zostałem zabrany do innego pokoju. Po wszystkich badaniach i
pewnym stwierdzeniu, iż poza kilkoma siniakami, rozciętą nogą oraz kilkoma
ranami na dłoni nic mi nie jest.
-
Przepraszam, czy mógłbym pójść go zobaczyć? – zapytałem cicho jednej z kobiet.
Ta uśmiechnęła się pocieszająco i kiwnęła głowa.
-
Tylko cicho, dobrze? – pokiwałem twierdząco i wyszedłem, idąc do reszty
przyjaciół. Gdy tylko mnie zobaczyli rzucili się z pytaniami. Westchnąłem
cicho, a gdy mówiłem z moich oczu polały się kolejne łzy.
-
Złamana noga, żebro i wstrząśnienie mózgu.
-
O boże. – szepnęła dziewczyna i przytrzymała się swojego chłopaka, a ja
skinąłem jedynie głową.
-
Możecie jechać do domu. Ja zostaje. – szepnąłem cicho.
-
Na pewno? Może jednak zostaniemy z tobą? – zapytała Perrie, podchodząc do mnie
i objęła mnie mocno.
-
Nie trzeba. Co będziemy tu wszyscy robić? Dam sobie rade sam. – posłałem jej
słaby uśmiech. – Zobaczymy się w szkole. – kiwnęli głowami i pożegnałem się z
każdym, a po chwili już ich nie było. Zostałem sam w tych pustych, białych
ścianach. Westchnąłem cicho i otarłem policzek, po czym wziąłem telefon i
zadzwoniłem do mamy.
-
Lou? Co się stało? – zapytała zaspanym głosem, odbierając po chwili.
-
Mamuś.. ja.. mieliśmy wypadek. – zaszlochałem cicho.
-
Co?! Jaki wypadek?! O czym ty Louis mówisz?! – powiedziała przestraszona.
-
Jechaliśmy autostradą.. dość szybko.. wjechał w nas pijany facet.. – szepnąłem.
-
Nic ci nie jest!? – zapytała przerażona.
-
Mi nie.. ale Harry.. on leży nieprzytomny w szpitalu.. ma złamaną nogę..
żebro.. coś z mózgiem.. mamo jeśli on nie przeżyje.. – szlochałem do telefonu.
-
Boże, Lou.. – powiedziała cicho. – Boże, przyjadę tam zaraz do was.
-
Nie. Zostań w domu z dziewczynkami. Nie mów im nic, a same nie mogą zostać
przecież. Zobaczymy się jutro. Przyjadę może wieczorem do domu. Nie wiem..
musze z nim zostać.. To moja wina. – westchnąłem słabo do telefonu.
-
Skarbie spokojnie. Siedź z nim, a ja powiadomię jego babcię. – powiedziała
cicho. – Lou, będzie dobrze. Pamiętaj, musisz wierzyć. – powiedziała mi czule
do słuchawki. Kiwnąłem jedynie głową, choć ona i tak nie mogła tego zauważyć i
rozłączyłem się. Odetchnąłem głęboko i powoli ruszyłem w stronę recepcji,
zapytać gdzie leży chłopak.
-
Przepraszam. – szepnąłem do kobiety siedzącej po drugiej stronie. – Czy mogłaby
mi pani powiedzieć gdzie leży Harry Styles?
-
Oczywiście.. momencik. – powiedziała i sprawdziła coś w komputerze. – Piętro
wyżej, sala dziesiąta.
-
Dziękuję. – powiedziałem i skierowałem się do windy, jadąc na górę. Bałem się
tego co mogę zobaczyć. Bałem się co z Harry’m. gdy winda się zatrzymała, a
drzwi rozsunęły, zamarłem. OIOM – oto co widniało nad wielkimi, szklanymi
drzwiami. Zadrżałem. Boże, skoro on jest tutaj to jak bardzo jest źle? Powoli
ruszyłem, założyłem na siebie specjalny zielony fartuch i wszedłem powoli,
kiwając głową pielęgniarkom
i skierowałem się do sali dziesiątej. Odetchnąłem głęboko i powoli pchnąłem je, wchodząc. Pierwsze co zauważyłem to mrok, paliła się tylko mała lampka w kącie. Ściany pomalowane na blado żółto, a sufit śnieżnobiały. Zadrżałem i powoli przeniosłem wzrok na chłopaka, a z moich oczu automatycznie polały się łzy. Wyglądał tak biednie na tle białej pościeli. Jego brązowe loczki w nieładzie. Bandaż miał owinięty wokół całej głowy, a na policzkach pojedyncze rany. Był podłączony do maszyny sprawdzającej czynności sercowe jak sądzę. Powoli podszedłem bliżej i niepewnie dotknąłem jego dłoni. Był taki blady, rzęsy opadały mu na jasne policzki, tworząc cienie. Usiadłem na taborecie obok łóżka i chwyciłem lekko jego dłoń w swoją.
i skierowałem się do sali dziesiątej. Odetchnąłem głęboko i powoli pchnąłem je, wchodząc. Pierwsze co zauważyłem to mrok, paliła się tylko mała lampka w kącie. Ściany pomalowane na blado żółto, a sufit śnieżnobiały. Zadrżałem i powoli przeniosłem wzrok na chłopaka, a z moich oczu automatycznie polały się łzy. Wyglądał tak biednie na tle białej pościeli. Jego brązowe loczki w nieładzie. Bandaż miał owinięty wokół całej głowy, a na policzkach pojedyncze rany. Był podłączony do maszyny sprawdzającej czynności sercowe jak sądzę. Powoli podszedłem bliżej i niepewnie dotknąłem jego dłoni. Był taki blady, rzęsy opadały mu na jasne policzki, tworząc cienie. Usiadłem na taborecie obok łóżka i chwyciłem lekko jego dłoń w swoją.
-
Boże, Hazza. – szepnąłem przez łzy. – Boże.. co ja ci najlepszego zrobiłem. Tak
strasznie przepraszam. – szeptałem. Patrzyłem na jego spokojną twarz oraz
powoli i spokojnie unoszącą się klatkę piersiową. Chyba dopiero teraz
uświadomiłem sobie, co do niego czuje. Jak bardzo ważny stał się dla mnie przez
tak krótki okres czasu. Czułem skręty w żołądku na myśl co mogło mu się przeze
mnie stać. Nie zniósłbym tego. – Tak bardzo cię przepraszam Harry. Wybacz mi,
błagam. – szeptałem. – Tak bardzo nie chciałem cię zranić. Tak wiele dla mnie
znaczysz. Nie zostawiaj mnie. Błagam cię.
______________________________________________________
Witam Wszystkich < 3 Co tam u Was ciekawego!? U mnie w miarę dobrze. Kończy się pierwsze półrocze. W poniedziałek mam konferencje, więc ten tydzień będzie dość luźny. W piątek jedziemy do kina na Hobbitaaa *..* Muszę się Wam pochwalić, że mam średnią.... 4.9! Jestem z tego strasznie dumna, bo w 3 klasie gimnazjum to serio dobrze! *..* A teraz wracając do rozdziału.. Co myślicie? Mi te rozdziały pisze się jakoś wyjątkowo łatwo, nie wiem dlaczego. Jestem Wam ogromnie wdzięczna za 14 komentarzy pod poprzednim! Moje zdolne pyszczki! A co Wy na to, żeby pod tym było 15-16? Dacie radę to zrobić, co nieee?! Pewnie, że tak! Jestem Wam niezmiernie wdzięczna, że czytacie! Tak więc komentować, polecać bloga i nabijać wyświetleń! *..* Do zobaczenia za tydzień ;))
Boże... boję się o Harry'ego, ale w końcu jest aniołem. Przeżyje :)
OdpowiedzUsuńWyobrażam to sobie w ten sposób: Louis zasną koło łóżka Hazzy, nagle się budzi a Harry się "świeci" i ma skrzydła i wtedy Hazz musi mu wszystko powiedzieć :D
Ale... to twój ff więc NA PEWNO zrobisz to po swojemu.
Ogólnie to zazdroszczę ci średniej 4.9 *-*
Życzę weny <3
OIOM? Boje się o niego. O Lou też bo jestem pewna że jeśli Harry nie obudzi się za niedługo to on zwariuje i nie wiem co może zrobić. A może obudzi się za chwilkę przy głosie jego prywatnego 'nowego' anioła? Co powie babcia Hazzy? Co zrobi? Przyjedzie i będzie razem z wnukiem czy może powierzy go Lou? Taki wypadek mógł zakończyć się nawet śmiercią na miejscu więc mają wielki szczęście że nic więcej im nie jest. Czekam na nextaaaa! :DD
OdpowiedzUsuńHARRY ŻYJ NIE UMIERAJ! BO LOUIS WTEDY TEŻ UMRZE! i ja też umrę może w końcu..
OdpowiedzUsuńO JA PIER DO LE... OIOM?! ... Nie.. Nie. Nie. To tylko sen. I zaraz Louis obudzi się w krainie jednorożców... Chyba że.. O kurwa. To jednak prawda.. Nie żeby coś.. ALe jak Harry jakimś cudem umrze.. To będzie .. ŹLE :)) Chyba że wyjdzie z tego.. To wtedy Ty też c: hahaha i miałabym beke jakby obudził się.. Tak.. W lepszym o wiele stanie.. I.. Miał te jasne włosy, skrzydła.. I by Louis dostał zawału haha XD Ale wgl.. Ten rozdział jest taki emocjonujący że aż się prawie popłakałam.. I jeszcze dojebałaś tym OIOM'EM to już wgl szczena mi opadła.. Ale opadła też dlatego że ten rozddział jest po prostu zajebisty *0* o kurwa, jednorożce, tęcza i hsihvkaxcerohcn *__* tak bym w skrócie opisała :DD Wgl.. Jesteśmy zdolnymi pyszczkami aww haha.. I zazdroszcze średniej, ale nie musisz mnie nią dołować wiesz? .__. Okey. Masz coś zrobić z tym żeby Hazz uzdrowiał ! A ja mówie dobranoc i czekam z niecierpliwością na Nextciora *0* kc xx @HarveyIsMinee
OdpowiedzUsuńSPOKOJNIE HARRY JEST ANIOŁEM wyjdzie z tego
OdpowiedzUsuńkurczę ej, boję się.. ten rozdział to... oh... nie mogę...popłakałam się... Harry nie może tak skończyć... Lou teraz cierpi... to za wiele... nie.. nie mogę... nie..
OdpowiedzUsuńdawaj następny, bo zwariuję! ;-;
kocham Cię <3
//@ShipperMonte
Jeju....zaczynam się bać o Hazze ale on jest aniołem i pewnie sie uleczy...sam jakoś nie wiem moja wybujała wyobraźnia daje znaki nawet dalszy ciąg mi sie śnił to cholernie nienormalne xd czekam na nexta mam nadzieje że to już niedługo :) weny...mnóstwo wennny :** <33
OdpowiedzUsuńczekam na następny :D x
OdpowiedzUsuńJeszcze tego nie pisalam, ale kocham to opowiadanie. Jest calkowicie inne niz reszta. Swietny mialas pomysl i cudownie piszesz wszystkie rozdzialy. Podoba mi sie, ze akcja nie jest zbyt szybka, szczegolnie miedzy Lou, a Harrym :p ogolnie to bardzo, bardzo lubie Twoje tlumaczenia i sprawdzam codziennie czy nie dodalas nastepnego rozdzialu, hah ;) Hobbit *.* bylam! Poprostu swietny:D szczegolnie Killi:D ale Legolas jakis taki grubszy na twarzy, nie uwazasz? :D :* pozdrowienia i duzo, duzo weny;*;* :D
OdpowiedzUsuń//Olus xx
Ty...ty chyba nie zamierzasz zabić Harrego? On ma żyć wziąć ślub z Lou mieć z nim dzieci
OdpowiedzUsuń45 year-old Environmental Tech Hedwig Linnock, hailing from Clifford enjoys watching movies like Death at a Funeral and Cosplaying. Took a trip to Historic Centre (Old Town) of Tallinn and drives a Ferrari 340/375 MM Berlinetta Competizione. zobacz
OdpowiedzUsuń