-
Harry, na litość boską! – westchnęła dziewczyna do telefonu. – Jeszcze raz,
spokojnie.
-
Perrie! – jęknąłem podekscytowany. – Musisz mi pomóc!
-
Ale w czym? – zapytała.
-
Za półtorej godziny mam randkę i nie mam pojęcia co ubrać, a musi być
elegancko. – jęknąłem zrezygnowany.
-
Randka? – pisnęła. – O boże, z kim?!
-
Em.. z Lou? – powiedziałem trochę niepewnie, nie bardzo wiedząc jakiej reakcji
mogę spodziewać się po przyjaciółce.
-
O boże, boże, boże! Wiedziałam! – piszczała. – Och moje serduszko. Będę za
dziesięć minut! – powiedziała i rozłączyła się. Westchnąłem i ruszyłem do łazienki,
biorąc szybki prysznic. Umyłem włosy, założyłem bokserki i szlafrok, po czym
wróciłem do sypialni. Muszę być czyściutki i pachnący. Wszedłem do garderoby i
patrzyłem tępo w te wszystkie ubrania.
–
Przecież nie założę garnituru. – jęknąłem.
-
Na pewno nie! – usłyszałem za sobą i zobaczyłem różowo włosą przyjaciółkę.
-
Perrie! – westchnąłem z ulgą i podszedłem, całując ją w policzek.
-
Cześć Harry. Przyjechałam najszybciej jak się dało. – powiedziała i
musnęła mój policzek an powitanie. – Musisz wyglądać perfekcyjnie! – pisnęła,
po czym przybrała poważny wyraz twarzy i zapytała rzeczowym tonem. – Więc.
Gdzie idziecie?
-
Do teatru. – odpowiedziałem.
-
Teatr? – mruknęła zdziwiona. – A to się Tommo wysilił. Nie mógł cię na spacer
po prostu wziąć?
-
Ale.. jego siostry mają tam jakieś przedstawienie i on postanowił wziąć mnie
jako swoją osobę towarzyszącą. – powiedziałem w skrócie.
-
Ach..! To zupełnie zmienia postać rzeczy! – pisnęła radośnie, niemal
podskakując. – To oznacza, że musi mu bardzo zależeć na tobie! Skoro od razu
pozna cię z rodziną. – powiedziała, a ja zamarłem. O tym nie pomyślałem. Miałem
poznać jego rodziców, siostry. Ale ja nie byłem gotowy by kogokolwiek poznawać!
Boże, przecież my nawet ze sobą nie jesteśmy. A jeśli mnie nie polubią? Albo
wydam im się nieodpowiedni? Boże! Dziewczyna chyba zauważyła, że nieco
pobladłem. – Ej Harry, wszystko okej? – zapytała mnie, dotykając mojego
ramienia.
-
Tak, tak. Tylko nie przemyślałem tego wszystkiego. A jeśli jego rodzina mnie
nie polubi? Albo zrobię coś źle? Albo się wygłupie? – mówiłem, patrząc na
dziewczynę.
-
Harry, spokojnie. Oni nie są tacy źli, na serio. Znam ich i są serio bardzo
mili. – powiedziała Perrie. – Tylko jeśli będziesz rozmawiał z Lou o rodzicach
uważaj na temat jego..em taty, okej? – niepewnie spojrzała na mnie.
-
Dlaczego? – zapytałem.
-
To..dość osobista sprawa i jeśli Lou będzie chciał to ci opowie. Po prostu.. to
dość smutna historia. – powiedziała. – Ale wystarczy o tym. Musimy zdecydować w
co cię ubrać. – powiedziała i natychmiast ruszyła do szafy, wyciągając wszystko
po kolei. Jak się okazało po pięciu minutach połowa moich rzeczy nie nadawała
się do użycia na taką okazję. – Zdecydowanie jutro biorę cię na zakupy! –
mruknęła i wyciągnęła czarne rurki. – Ubierz je. – rzuciła mi je i zaczęła
szukać dalej. Wzruszyłem jedynie ramionami i ściągnąłem szlafrok, naciągając na
bokserki spodnie. Zapiąłem je i spojrzałem na siebie w lustrze. Były ciasne.
Niewiarygodnie ciasne i obcisłe, ale nie na tyle by krępować ruchy. – Do tego
to. – powiedziała i podała mi zwykłą, prostą, białą koszulę na guziki. – Boże.
Ale ty masz klatę i te tatuaże. Lou padnie jak to zobaczy. – mruknęła z
podziwem, a ja uśmiechnąłem się i założyłem ją. Zapiąłem, zostawiając dwa
guziki od góry i włożyłem w spodnie. Dziewczyna podała mi jeszcze skórzany
pasek oraz granatową marynarkę. Założyłem wszystko i stanąłem przed nią.
-
I jak? – zapytałem niepewnie. Dziewczyna zlustrowała mnie od stup do głowy
krytycznym wzrokiem. Wstrzymałem oddech, gdy odwróciła się na moment do szafy.
Bez słowa podała mi czarne skarpetki
i brązowe buty. Założyłem wszystko i stanąłem raz jeszcze. Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się szeroko, piszcząc.
i brązowe buty. Założyłem wszystko i stanąłem raz jeszcze. Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się szeroko, piszcząc.
-
Jesteś booooski! – po czym podeszła i przytuliła mnie mocno. Uśmiechnąłem się,
obejmując ją.
-
Serio? Wyglądam dobrze? – zapytałem dla pewności.
-
Wyglądasz cudownie. Te spodnie podkreślają długość twoich nóg, koszula idealnie
współgra z opaloną skórą, a marynarka dodaje uroku. Wyglądasz cudnie. –
powiedziała, wygładzając mi kołnierzyk.
-
To dobrze. Dziękuję ci bardzo. – zamruczałem, przytulając ją jeszcze raz.
-
Podziękujesz mi za chwilę. Chodź. – powiedziała i pociągnęła mnie do sypialni,
sadzając na krześle, po czym zniknęła na chwilę w łazience. Spojrzałem lekko
zdziwiony za nią, ale ona wyszła z pełnymi rękami kosmetyków. – Siedź prosto. –
mruknęła i zaczęła mnie czesać. Uśmiechnąłem się i siedziałem spokojnie. Czułem
jak pryska mi czymś włosy, wciera w nie coś, po czym suszy. Po chwili spryskała
mnie perfumami i kazała wstać. Przyjrzała mi się uważnie, wprowadzając parę
poprawek do mojego stroju, odpinając jeszcze jeden guzik i zakładając delikatny
srebrny łańcuszek. – I teraz wyglądasz bosko! Cały do schrupania. –
powiedziała, piszcząc. – Boże. Wyglądasz gorąco. Lou po prostu padnie gdy cię
zobaczy.
-
Dziękuję ci bardzo. – szepnąłem i podszedłem do lustra, przeglądając się. Byłem
nie do poznania. Wyglądałem naprawdę elegancko i przystojnie. Strój był
idealnie dobrany i podkreślał moje szczupłe, aczkolwiek umięśnione ciało. Włosy
nie opadały mi na czoło, lecz zaczesane były lekko do góry, odsłaniając czoło.
– Wyglądam serio dobrze. – powiedziałem, kiwając głową z uznaniem. Przytuliłem
ja raz jeszcze.
-
Nie ma za co, kochany. – odpowiedziała. – Ja już będę uciekać. Z resztą za
dziesięć minut przyjeżdża twój książę. Miłej zabawy i bądźcie grzeczni. –
zachichotała, całując mnie w policzek. Odprowadziłem ją do drzwi, wracając
szybko do sypialni. Wziąłem telefon oraz portfel, chowając do wewnętrznej
kieszeni marynarki. Odetchnąłem, przeglądając się jeszcze raz w lusterku i
zgasiłem światło, schodząc na dół. Już będąc
na schodach usłyszałem głosy z salonu. Wszedłem i zobaczyłem babcię oglądająca
film. Słysząc mnie, odwróciła się i zamarła. Powoli wstała, podchodząc do mnie.
-
Harold. Na litość boską to ty? – zapytała lekko zszokowana. Zachichotałem
nerwowo.
-
Tak. Ja. – mruknąłem.
-
Ale z ciebie przystojniak. Uchuchu. Gdzieś się wybierasz? – zapytała,
wygładzając mi kołnierzyk. Co oni wszyscy mają do tej koszuli?
-
Tak. Idę z kolegą ze szkoły do teatru. Jego siostry wystawiają sztukę i
poprosił, żebym z nim poszedł. – wytłumaczyłem. Kobieta spojrzała na mnie,
przygryzając wargę,
-
Dobrze. A co to za kolega? Jak się nazywa? Ile ma lat? Jest stąd? Kto to? –
zadawała pytania.
-
Babciu na litość boską, co to? Przesłuchanie? – mruknąłem. – To Louis
Tomlinson, jest rok starszy. Wystarczy?
-
Tak, tak. Wiem kto to. – powiedziała. – Miły chłopak, uczynny. – po jej słowach
zabrzmiał dzwonek. – Ja mu otworze. – zaproponowała i ruszyła do drzwi, a aj
szybko przejrzałem się w lustrze. Usłyszałem jak wita się z moją babcią.
Wziąłem głębszy oddech i ruszyłem w stronę drzwi z lekkim uśmiechem. Gdy go
zobaczyłem, zamarłem. Miał na sobie czarne vansy, obcisłe, czarne rurki, lekko
podwinięte. Następnie błękitną koszulę, opinającą jego umięśnione ciało, a na
to marynarkę czarną, z podwiniętymi rękawami. Zagryzłem wargę i z niepewnością
spojrzałem na jego twarz. Boże. Jego oczy błyszczały swoim błękitem. Włosy miał
ułożone w artystyczny nieład, a usta rozciągały się w uroczym uśmiechu gdy
rozmawiał z moją babcią.
-
Lou. – zachrypiałem cicho, szybko oczyszczając gardło. Chłopak dopiero mnie
zauważył i uniósł na mnie spojrzenie, a słowa wydobywające się z jego ust
zamarły. Wpatrywał się we mnie, a jego klatka piersiowa zaczęła unosić się
coraz szybciej.
-
Harry.. ja.. cześć. – powiedział, jąkając się. Uśmiechnąłem się niepewnie i
podszedłem do niego, przytulając go lekko. Poczułem jego gorący oddech na mojej
szyi i po chwili odsunąłem się.
-
Babciu, to my już wychodzimy. – powiedziałem, całując kobietę w policzek.
-
Bawcie się dobrze. – pożegnała nas.
-
Nie wrócę za późno. – powiedziałem, po czym chłopak pocałował moją babcię w
dłoń i wyszliśmy. Uśmiechnąłem się niepewnie i szedłem za chłopakiem. Wyszliśmy
przed ogrodzenie i zobaczyłem coś, na co moje oczy o mało nie wyszły z orbit.
-
O boże. – wyszeptałem. – To Audi R8! – pisnąłem, patrząc na czarny, sportowy
samochód. Boże co za cudo! Od zawsze podobał mi się ten model. Cudowny,
cichutki, szybki.
-
Em.. tak. Dostałem je niedawno. – powiedział niezręcznie chłopak. Pokiwałem
głową w lekkim szoku.
-
Jest piękny. – westchnąłem i wręcz z nabożną czcią podszedłem i pogłaskałem
maskę. Usłyszałem chichot chłopaka i spojrzałem na niego. – No co?
-
Nic, nic. Po prostu to zabawne. – roześmiał się. – Przecież to tylko samochód.
-
Ale jaki samochód! – pisnąłem, niemal podskakując. – Możemy już jechać? –
zapytałem.
-
Możemy. – powiedział chłopak i podszedł otwierając przede mną drzwi.
Zarumieniłem się lekko, przygryzając wargę i wsiadłem do środka. Siedzenia
obite były czarną skórą, wręcz lśniącą. Po chwili chłopak wsiadł i ruszyliśmy.
Zapiąłem pasy i spojrzałem na niego kątem oka. Był taki skupiony gdy prowadził.
– Dziękuję, że zgodziłeś się jechać. – powiedział po chwili.
-
Nie ma za co. Zrobiłem to z przyjemnością. – uśmiechnąłem się lekko, siedząc
wygodnie.
-
To ważne dla moich sióstr, a że dostałem podwójne zaproszenie to musiałem kogoś
zabrać. Pomyślałem o tobie i na serio cieszę się, ze to zrobiłem. – powiedział,
posyłając mi uroczy uśmiech, a moje nogi zmiękły.
-
Też się cieszę. Nawet bardzo. – dodałem ciszej. Poczułem wibracje telefonu i po
chwili po samochodzie rozległ się dźwięk przychodzącej wiadomości.
-
Ocho. Już się ktoś stęsknił za Tobą. – zachichotał chłopak, a ja wyciągnąłem
telefon i parsknąłem śmiechem, odczytując wiadomość.
Perrie xx
Udanej
zabawy w teatrze! Bądźcie grzeczni, bo ja
dzieci bawić nie będę i oby was pupy nie bolały ;D xx
Przekaż temu debilowi, że ma cię dobrze traktować,
bo jak nie to go uduszę. Dobrej zabawy zakochańce xx
dzieci bawić nie będę i oby was pupy nie bolały ;D xx
Przekaż temu debilowi, że ma cię dobrze traktować,
bo jak nie to go uduszę. Dobrej zabawy zakochańce xx
-
Więc? Kto się stęsknił? – zapytał chłopak. Roześmiałem się i zacytowałem mu
sms’a od dziewczyny. – Oo mój boże. Ona jest nie normalna! – zachichotał
chłopak, a jego policzki lekko się zaczerwieniły.
-
No, więc słyszałeś? Masz mnie dobrze traktować. – śmiałem się.
-
Oczywiście, książę. – mruknął chłopak i przyspieszył. Uśmiechnąłem się i
obserwowałem go. Na serio był skupiony na prowadzeniu. Miał zaciśnięte wargi
oraz dłoń na kierownicy, a drugą zmienił biegi.
-
Ten samochód serio jest świetny. – zamruczałem z aprobatą.
-
Wiem. Cichutki i szybki. Jak będziemy wracać to zaprezentuje ci co on może. –
powiedział chłopak, puszczając mi oczko. Moje serce zatrzepotało, widząc to.
-
Trzymam cię za słowo. – odpowiedziałem z uśmiechem.
~ * ~
-
Twoje siostry są świetne. – szepnąłem do chłopaka, gdy siedzieliśmy już na swoich miejscach w teatrze. Był to ostatni
rząd, praktycznie pusty. A to dlatego, że mieliśmy mały poślizg i Louis zgubił
drogę.
-
Wiem. Uwielbiają być na scenie. – odszepnął, nachylając się w moją stronę, żeby
nie przeszkadzać innym naszymi rozmowami. Poczułem jego oddech na moim policzku
i od razu miejsce to zaczęło mnie piec. Głupie rumieńce. – Ale bardzo się
cieszę, że ci się podoba. – mruknął.
-
Bardzo. Dawno nie byłem w teatrze. – dodałem szeptem. Chłopak pokiwał głową i
posłał mi delikatny uśmiech. Przygryzłem wargę i wpatrywałem się w jego
błyszczące oczy. Chłopak zarumienił się pod moim spojrzeniem, ale nie opuścił
wzroku. Wytrwale patrzył na mnie, a ja na niego. Nagle poczułem jak coś otarło
się o moje udo. Spojrzałem w dół i zobaczyłem jego dłoń. Zrobiło mi się gorąco,
a oddech przyspieszył. Jego dotyk na mojej nodze wywołał sztuczne ognie w moim
brzuchu. Przygryzłem wargę mocniej, po czym wypuściłem ją z pomiędzy moich
zębów i nachyliłem się, całując chłopaka delikatnie w szczękę.
-
Ktoś jest pieszczoszkiem. – zamruczał cicho, ściskając moją nogę mocniej i
pogładził ją od wewnętrznej strony, po szwie spodni.
-
Wielkim. – zgodziłem się.
-
Mmm.. lubię pieszczochów. – odszepnął do mnie, po czym dodał wprost do mojego
ucha. – Wiesz, wyglądasz dziś naprawdę dobrze.
-
Dziękuję, ale ty wyglądasz o wiele lepiej. – powiedziałem, patrząc mu w oczy.
-
Nie prawda. – zamruczał. – Ty lepiej. Ten strój idealnie podkreśla twoją
wspaniałą sylwetkę ciała. Mimo tego, że jesteś szczupły, to umięśniony. A twoje
nogi wyglądają jakby miały z kilometr.
-
To zasługa Perrs. Pomogła mi z dobraniem ciuchów. – przyznałem się.
-
Cóż. Udało jej się. Nawet bardzo. – powiedział chłopak i sunął dłonią po moim
udzie. Westchnąłem cichutko, spoglądając na niego kątem oka. Po chwili rozległy
się gromkie brawa. Czyżby przedstawienie się skończyło już? Nawet nie
zauważyliśmy. Szybko wstaliśmy i przyłączyliśmy się do braw. – Wyjdźmy stąd i
zaczekamy na moją rodzinkę przy garderobie. – zaproponował chłopak. Kiwnąłem
głową i skierowaliśmy się do wyjścia. Louis otworzył drzwi i przepuścił mnie
pierwszego. Uśmiechnąłem się.
-
Dżentelmen w każdym calu. – zachichotałem, czekając na niego. Podszedł do mnie
i ruszyliśmy w stronę garderób. Oparłem się o poręcz schodów i patrzyłem na
chłopaka, gdy czekaliśmy na resztę.
-
Cóż. Jeśli mam dla kogo, to jestem dżentelmenem. – powiedział i podszedł do
mnie, kładąc mi dłoń na biodrze. Posłałem mu uśmiech, mrucząc.
-
Próbuje mnie pan poderwać, panie Tomlinson?
-
A da się pan poderwać, panie Styles? – zapytał, kładąc drugą dłoń, po drugiej
stronie i zbliżył się do mnie.
-
Panu zawsze, panie Tomlinson. – odpowiedziałem
-
Takiej odpowiedzi oczekiwałem, panie Styles. – szepnął i zbliżył się,
nachylając lekko i naparł na moje usta. Westchnąłem zaskoczony i położyłem dłoń
na jego ramieniu, rozchylając zachęcająco usta. Chłopak zamruczał z aprobatą i
wsunął powoli język w moje wargi. I to był mój koniec. Poczułem jakbym rozpadał
się od środka. Szczęście wypełniło mnie aż po brzegi. Westchnąłem i
przyciągnąłem go delikatnie bliżej siebie, chłopak zacisnął dłonie na moich
biodrach, a ja wplotłem dłonie w jego włosy, pogłębiając pocałunek. Przygryzł
moją wargę, a ja jęknąłem cicho. Po chwili zaczęło brakować mi powietrza i odsunąłem się delikatnie. Oddychałem szybko, patrząc mu w oczy. Jego usta
były opuchnięte i czerwone, a oczy błyszczały cudownie. – Jesteś kimś
niesamowitym, wiesz? – szepnął cicho, ustami tuż przy moich.
-
A ty jesteś kimś kto potwornie mnie uszczęśliwia, wiesz? – szepnąłem cichutko,
przygryzając swoją wargę.
-
Bardzo mnie to cieszy. – szepnął chłopak i delikatnie musnął moje usta, ale
zaraz odsunął się, bo usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi. Poprawiłem
marynarkę i oblizałem wargi, prostując się, a zza drzwi wyszły cztery blondynki
oraz kobieta o kasztanowych włosach.
-
Louis! – pisnęła jedna i rzuciła się na mojego..przyjaciela? chłopaka?
-
Cześć księżniczki! Byłyście niesamowite! Po prostu cudowne! – pochwalił je,
przytulając każda po kolei. Uśmiechnąłem się, widząc jak dobry ma kontakt z
dziećmi. – A tak w ogóle. – zreflektował się i wstał, stając obok mnie, a
wszystkie pięć par oczy spoczęło na mnie. – Mamo, to jest Harry. Mój..
przyjaciel ze szkoły. – powiedział, a kobieta uśmiechnęła się, podając mi dłoń.
-
Witaj Harry. – przywitała się, a ja pocałowałem ją w dłoń.
-
Miło panią poznać, pani Tomlinson. – powiedziałem z uśmiechem.
-
Jaka tam pani. Mów mi Jay, skarbie. – zachichotała z uśmiechem. Louis był na
serio bardzo podobny do niej. Te same oczy, te same usta, ten błysk w oku oraz
kości policzkowe. Bardzo delikatne kości policzkowe.
-
Harry. To moje siostry. Lottie, Fizzy, Daisy oraz Phobe. – powiedział,
wskazując na każda po kolei.
-
Cześć, jestem Harry. – powiedziałem z uśmiechem.
-
Ale masz piękne loki! – powiedziała Daisy i podeszła do mnie. – Mogłabym ich
dotknąć? – zapytała nieśmiało, a moje serce wręcz się rozpłynęło.
-
Daisy! – oburzyła się jej mama. – Tak nie wypada.
-
Nie. Spokojnie. Nic się nie stało. – zapewniłem ja i kucnąłem. – Możesz
dotknąć. – powiedziałem jej z uśmiechem i po chwili poczułem małą rączkę, która
przeczesała moje włosy.
-
Ale super! – pisnęła i zabrała dłoń, przytulając mnie. – Dziękuję.
-
Nie ma za co. – powiedziałem i stanąłem, gdy już mnie puściła. Spojrzałem na
Lou, a jego oczy dziwnie błyszczały gdy popatrzył na mnie. Były..jakby zasnute
łzami.
-
Co powiecie na kolację? – zaproponowała Jay.
-
Tak! – powiedziały dziewczynki wszystkie na raz.
-
Chłopcy? – zapytała nas pani Tomlinson. Louis spojrzał na mnie, a ja kiwnąłem
głową. Chciałem spędzić z nim najwięcej czasu jak się dało. – To my pojedziemy
moim samochodem, a Lou ty jedź za nami. – powiedziała kobieta.
-
Okej. – odpowiedział chłopak i ruszyliśmy do wyjścia. Dziewczyny szybko
pobiegły do samochodu i zajęły swoje miejsca, a my skierowaliśmy się do Audi
Louis’iego. – Moje siostry bardzo cię polubiły. – powiedział chłopak,
uśmiechając się do mnie czule.
-
Bardzo mnie to cieszy. – powiedziałem z uśmiechem. Chłopak podszedł i otworzył
mi drzwi.
-
Dziękuję ci bardzo, ze przyjechałeś tu ze mną. – powiedział cicho, patrząc mi w
oczy.
-
Nie ma za co. To dla mnie przyjemność. – szepnąłem i delikatnie musnąłem usta
chłopaka. Poczułem jak się uśmiecha i oddaje całusa.
-
Ten wieczór chyba nie może być już lepszy. – szepnął w moje usta.
-
Udowodnię ci, że może. – wyszeptałem i ścisnąłem jego dłoń, po czym wsiadłem do
samochodu i po chwili ruszyliśmy.
To było zajebiste! Ja pieprze! Więcej! Więcej!
OdpowiedzUsuńJzjsksbwkxbajxkabxl!! Ahh ten Larry! Po prostu uwielbiam! A więc jednak to była randka taaaaak? Omg oni się całowali. W teatrze. Tuż po występie sióstr Lou. Zajebiście! Tak jak pisała Perrie: oby ich tyłki nie bolały następnego dnia ;DD Cudowne to jest, nie mogę się doczekać nexta! Jak będzie na kolacji? Czy stanie się coś więcej niż do tej pory? Czekam! <3
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział, jak wszystkie inne zresztą <3 Czekam na next i życzę weny :)
OdpowiedzUsuńLouis jestem z ciebie dumna xD
OdpowiedzUsuńBoźe oni się całowali ^^ Perrie mnie rozwaliła tym sms-em. Mam nadzieję że kolacka minie miło i wszyscy się bardziej polubią. Tylko boję się o co chpdzi z ojcem Lou?
No nic. Życzę weny(jak zawsze :*) i miłego sylwestra. No i oczywiście rozdziału jak najprędzej
XxX
scibfIO aww jak słodko :)
OdpowiedzUsuńjejuuuuuuuuuuu jakie to słodkie awwwwwwwwwwww
OdpowiedzUsuńsuper rozdział , jestem pod wrazeniem talentu *,* nie moge doczekac sie kolejnych :-D
OdpowiedzUsuńZe względu na późną godzinę i ponaglenia babci, komentarz będzie krótki :C
OdpowiedzUsuńChciałam też przeprosić, że znów komentuję po czasie, ale mam go coraz mniej, a tym bardziej w dni wolne od szkoły x.x
Rozdział po prostu bvekgbkebgbgkeb *^* Wreszcie! Wreszcie się doczekałam! Mój boże, no nie wierzę! *^* Czytałam i co chwilę tylko "bgfkbg, omg omg omg, bgsgbjhbgj jezuu nsjbgkbu nareszcie jvkgbe aaaaaaaaaaa jkhrb awwwwwwww fihngir o jezuu" no coś jak to xd także myślę, że to mówi za siebie i nic więcej nie trzeba dopisywać xd jedynie tyle, że pozdrawiam, życzę weny i czekam na następny :3
kocham Cię <3
//@ShipperMonte
Czy jeżeli napiszę 2 komentarze i wyjdzie 10 to się będzie liczyło? :D
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału: nie dziwię się, że ci się podoba. Jest taki słodki, że rozpływałam się czytając go. <3 Lou i Harry tworzą taką uroczą parę... Awwww...
Tak naprawdę nie wiem co jeszcze mogłabym napisać. W mojej głowie mam tylko: adhwjfgewefgsfgyurefgrebf <3
Weny! I żeby rok 2014 był lepszy niż ten!
@miru_sama
Och właśnie! Mam pytanko! Czy mogłabym udostępnić link do twojego bloga na twitterze? Przybyłoby ci więcej czytelników, ale nie chcę robić nic wbrew tobie. :)
OdpowiedzUsuń@miru_sama
jejku ;** niezmiernie mi miło, że tak Ci się podoba! To dla mnie wiele znaczy! :** co do udostępniania to oczywiście, że się zgadzam! Bardzo by mnie to cieszyło < 3
UsuńNareszcie. Pocałunek. Larry'ego.
OdpowiedzUsuńTen cały rozdział jest taaki słodki ^^
No ale żeby kończyć w takim momencie? :((
Jaki Harry ''udowodni, że ten wieczór może być jeszcze lepszy''? ♥ xx
czekam na następny *_*
OdpowiedzUsuńUff, nareszcie nowy rozdział <3 Kocham to opowiadanie, jest tak samo cudowne jak Exciting Temptation *.* Czekam na następny rozdział, ale wiedz, że już się niecierpliwię : D
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Award :) Więcej informacji tutaj: http://larry-forget-the-past.blogspot.com/