środa, 25 września 2013

Chapter 04.

| Westlife - Home |



Babcia była tak podekscytowana moją decyzją, że kazała pakować mi się od razu i już wieczorem mieliśmy pojechać. Widziałem smutek na twarzy mamy, ale także szczęście w jej oczach. Była ze mnie dumna, a to najcudowniejsze uczucie jakie tylko mogło być. Z delikatnym uśmiechem pobiegłem na górę, dopiero zauważając, że już lepiej się czuję. Zaśmiałem się ze swojej spostrzegawczości i spod łóżka wyciągnąłem swoją torbę, kładąc ją na łóżku. Podszedłem do szafy i otworzyłem ją na oścież, przyglądając się jej zawartości. Wyciągnąłem kilka par spodni, ubierając się uprzednio w rurki i koszulkę, po czym wsadziłem je na spód walizki, obok układając swój ulubiony, brązowy płaszcz, jeansową kurtkę i dwie pary brązowych butów, dwie pary zwykłych trampek i zapiąłem pierwszą część. Do następnej zacząłem wkładać równo poskładane koszulki, bokserki oraz koszule. Na to położyłem swój kapelusz, bandamki oraz ładowarkę do telefonu, podstawowe dokumenty. Spojrzałem na pustą szafę i uśmiechnąłem się, wchodząc do łazienki. Spakowałem szczoteczkę, pastę, perfumy oraz wszystkie kosmetyki do mojej kosmetyczki i wrzuciłem na wierzch obok kilku książek. Zasunąłem torbę, stawiając ją przy drzwiach i wziąłem z szafki nocnej zdjęcie z mamą. Pogładziłem jej twarz na nim opuszkiem palca. Delikatnie wsadziłem je do bocznej kieszeni, uważając, by się nie rozbiło. Usiadłem na łóżku i rozejrzałem się, po tak dziwnie pustym pokoju. Mimo wszystko spędziłem tu wiele czasu i trudno jest mi się rozstać z tym miejscem. Westchnąłem, przypominając sobie sytuacje z dzieciństwa.


- Harry! Zostaw to moja lalka! – wykrzyczała dziewięcioletnia, ciemnowłosa dziewczyn, wbiegając za swoim młodszym bratem do jego pokoju i rzuciła się na niego, przygniatając go do dywanu.

- Aaaa! Gemma! Zejdź ze mnie! – wykrzyczał malec, próbując się spod niej wydostać.

- Nie, dopóki nie oddasz mi Belli! –krzyczała dziewczynka na malucha, ciągnąc go za włosy.

- Ale ona mi jest potrzebna! – piszczał chłopiec, szamotając się pod nią.

- To weź inną, ale nie ją! – mówiła Gemma, powstrzymując cisnące się jej łzy do oczu. – Ona ma najładniejsze włosy!

- Właśnie dlatego ją wziąłem!

- Po co ci jej włosy!? – krzyczała przerażona. – Nie pozwalam ci ich obciąć! Nie, nie, nie!

- Chce je tylko zakręcić! – krzyczał malec, wydostając się spod siostry i zaczął uciekać przed nią po pokoju.

- Nie zgadzam się! – krzyczała za mną, po czym rzuciła się na plecy chłopca, powalając go na panele, siadając na jego plecach i zaczęła go łaskotać.  Śmiał się głośno, odrzucając lalkę na bok i wiercił  się pod starszą dziewczynką.

- Gemma…. Przestań hahaha.. – prosił, a po chwili przestała, kładąc się obok, również chichotając  głośno. – Możesz ją wziąć, ale razem zakręcimy jej włosy, dobrze?

- Dobrze Gem! Dziękuję. – powiedział ucieszony Harry.


Roześmiałem się cicho, przypominając sobie tę scenę i pokręciłem głową, wzdychając. Powoli wstałem i po raz ostatni omiotłem pomieszczenie spojrzeniem, po czym chwyciłem torbę i powoli zszedłem na dół, ubierając wcześniej lekko podniszczone białe Converse. Postawiłem bagaż w korytarzu i wszedłem do kuchni, zastając w niej mamę i babcię, siedzące przy stole.

- Ja.. już jestem gotowy. – powiedziałem, podchodząc do lodówki i nalałem sobie soku.

- Czyli możemy jechać, tak? – zapytała starsza kobieta, wstając od stołu.

- Tak, myślę, że tak. – odpowiedziałem po chwili, odkładając już pustą szklankę. Babcia wstała i wyszła na korytarz, a ja podszedłem do mamy i spojrzałem jej w oczy, wtulając się w jej ramiona. - Będę bardzo tęsknił. – wyszeptałem.

- Też będę tęskniła synku, bardzo mocno. – powiedziała cicho i czule pocierała moje plecy. – Zabrałeś wszystkie potrzebne rzeczy? Ciepłe ubrania i kurtki? Buty?

- Tak, mamo. Wziąłem wszystko. – szepnąłem i przypomniałem sobie jeszcze o oszczędnościach. – Jeszcze coś. – mruknąłem i odsunąłem się, biegnąc na górę. Wszedłem do pokoju i wyciągnąłem duże pudło spod łóżka. Zdjąłem przykrywkę i spojrzałem na jego zawartość. Wyciągnąłem zeszyt w czarnej, skórzanej oprawce oraz białą kopertę i uśmiechnąłem się, zamykając pudełko, wsadzając je tym razem do szafy.  Zaglądnąłem do środka koperty i uśmiechnąłem się lekko, widząc dość dużą sumę pieniędzy. Zbiegłem na dół i schowałem między ubrania zeszyt oraz oszczędności, upewniając się, by nie zginęły i wróciłem do kuchni.  – Teraz mam już wszystko. – powiedziałem, przytulając mamę.

- To dobrze. Uważaj tam na siebie. Słuchaj babci, ale rozsądnie. – dodała ciszej, a ja zachichotałem.

- Tak cię kocham i będę mocno tęsknił. – westchnąłem, całując ją w policzek.

- Ubieraj się stosownie do pogody, uważaj jak przechodzisz przez ulicę, zawsze sprawdzaj czy wziąłeś telefon i czy jest naładowany, bierz ze sobą pieniądze na wszelki wypadek i zawsze bądź pod telefonem. – zaczęła wymieniać, a ja jedynie przewróciłem oczami z uśmiechem. Pozwoliłem je powiedzieć to wszystko, bo wiedziałem, że dzięki temu będzie spokojniejsza. – Uważaj na siebie i używaj prezerwatyw, tak w razie czego. – dodała, a ja zarumieniłem się, mrucząc speszony.

- Mamo.

- Wiem, wiem. Ty to wszystko wiesz, ale uważaj na siebie tak? – powiedziała, szczypiąc mnie w policzki, a ja uśmiechnąłem się czule.

- Tak, tak. Będę uważał, mamuś. Kocham cię i dziękuję za wszystko. Jesteś najlepszą mamą na świecie.

- A ty najlepszy synkiem. – szepnęła i ucałowała mnie w czoło, po czym wsadziła coś do mojej tylnej kieszeni, mówiąc. – Otwórz to dopiero jak będziesz w Doncaster. To ważne. Dopiero tam, proszę.

- Dobrze. Jak tam już dojadę to otworze. – obiecałem i wyciągnąłem kopertę, chowając ją do torby. Mama uśmiechnęła się i pocałowała mnie po raz ostatni w policzek, po czym pożegnała się z babcią i wyszliśmy na zewnątrz, gdzie stał samochód starszej kobiety. Podszedłem i wrzuciłem torbę na tylne siedzenie, wyciągając z niej słuchawki i biorąc telefon i podszedłem do mamy, przytulając ją jeszcze raz.

- Kocham cię, Pamiętaj, mamusiu.

- Ja ciebie też. A teraz uciekajcie już. – szepnęła i  odsunęła się. Uśmiechnąłem się i starłem łzę z jej policzka, wsiadając do samochodu, gdzie czekała już babcia.

- Jedziemy? – zapytała.

- Tak. – przytaknąłem, machając mamie, która robiła się coraz mniejsza im dalej odjechaliśmy. Westchnąłem i oparłem się o siedzenie, zapinając pas.

- Prześpij się. Przed nami długa droga. – powiedziała babcia, a ja kiwnąłem głową i wsadziłem słuchawki w uszy, puszczając sobie The Fray i zamknąłem oczy, rozpływając się w delikatnej muzyce.

~ * ~

Po kilku godzinach poczułem jak ktoś ciągnie mnie za ramie. Mruknąłem przez sen i powoli otwarłem oczy, dostrzegając nad sobą uśmiechniętą twarz babci.

- Jesteśmy na miejscu! – zaświergotała radośnie i wysiadła, a ja pokręciłem jedynie głową i odpiąłem pas, wychodząc na zewnątrz. Przywitały mnie przyjemne promienie słoneczne, ogrzewające moją skórę. Westchnąłem i przeciągnąłem się, ziewając. Spojrzałem na dom i zagwizdałem lekko. Zawsze jego widok wprowadzał mnie w zachwyt. Był ogromny. Z pięknym ogrodem kwiatowym z tyłu, altanki, grządki, alejki, ławeczki i wiele, wiele innych. Uśmiechnąłem się i wyciągnąłem torbę z samochodu, idąc za starszą panią do drzwi wejściowych.

- Wchodź, Harold. – powiedziała, otwierając je na oścież.

- Nie mów do mnie Harold. Nie lubię tego. – mruknąłem kapryśnie, wchodząc do środka i stanąłem w długim korytarzu. Łatwo było się tu zgubić. Na samym parterze znajdowało się kilka pokoi, salon, kuchnia połączona z jadalnią i mała łazienka z pralnią, a o piętrze lepiej nie wspominać. Położyłem torbę w kącie i ściągnąłem bluzę, wieszając na wieszaku.

- Wiem, ale lubię się z tobą droczyć. – zaśmiała się łagodnie, a ja pokręciłem głową rozbawiony. Babcia czasem zachowywała się jak nastolatka. Zupełnie jakby miała 16 lat, a nie o pięćdziesiąt więcej. – Twój pokój jest na piętrze. Ostatnie drzwi po lewej stronie, a ja swój mam tu na parterze. – powiedziała i weszła do kuchni, krzycząc po chwili. – Idź i się rozpakuj, a później jedziemy na zakupy. – po czym usłyszałem jak zaczyna coś nucić, więc zabrałem torbę i wszedłem po krętych schodach na górę, z trudem odnajdując swój pokój w tym krętym korytarzu. Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka, kładąc torbę na dużym, dwuosobowym łóżku. Pokój był piękny i bardzo przytulny. Łóżko stało w kącie, obok niego mała szafka nocna. W kącie obok, tuż przy oknie drewniane, brązowe biurko z fotelem. Naprzeciwko komoda, a obok niej dwie pary drzwi. Otworzyłem je i zobaczyłem łazienkę oraz garderobę. Westchnąłem i zaciągnąłem torbę do pomieszczenia, zaczynając się rozpakowywać i układałem ubrania na pułkach, wieszakach. Do osobnej szafki wsadziłem buty. Bieliznę ułożyłem w jednej z szuflad w sypialni, a torbę wrzuciłem na spód szafy w garderobie, lecz po chwili przypomniałem sobie jeszcze o kilku drobiazgach i wyciągnąłem z bocznej kieszeni kopertę od mamy oraz swój zeszyt, oszczędności i kilka zdjęć, które zabrałem. Ustawiłem je w sypialni i usiadłem na łóżku, otwierając niespodziankę od mamy, a na błękitną pościel wyleciało kilka banknotów. Pokręciłem głową, a po chwili wypadł mały zwitek papieru.


 Harry,
 domyślam się, że teraz kręcisz głową na znak protestu, ale proszę weź te pieniądze. Będą ci potrzebne, a mi nie. Więc proszę wykorzystaj je dobrze i nie martw się o mnie.
kocham, mama xx

 

Uśmiechnąłem się delikatnie i wybrałem numer rodzicielki, lecz włączyła się poczta.

- Hej mamuś. Pewnie jesteś w pracy, ale dzwonie, żeby bardzo ci podziękować za te pieniądze, choć nie były konieczne, bo mam trochę swoich oszczędności. Kocham cie i już tęsknie. Jeszcze raz dziękuję i do zobaczenia. Odezwij się jak będziesz miała chwilkę. – zakończyłem i odłożyłem telefon na półkę, przebierając się w dresy i koszulkę, schodząc na dół. Powoli wędrowałem korytarzem, przyglądając się zdjęciom i obrazom na ścianach. Moja babcia ewidentnie była wielbicielką sztuki. Wiele znakomitych dzieł znajdowało się w jej rezydencji. W końcu dotarłem do salonu, gdzie babcia szukała czegoś w komodzie. – Jestem już i możemy jechać, babciu. – powiedziałem grzecznie, siadając na rogu kremowej kanapy.

- Okej, już jedziemy. – powiedziała po chwili i wzięła torebkę. Po chwili już jechaliśmy do najbliższego Tesco. – Musimy kupić trochę rzeczy do jedzenia, a później pojedziemy do księgarni po twoje książki.

- Książki? – zapytałem zdziwiony.

- No tak. Do szkoły. Od poniedziałku pójdziesz do liceum, tutaj w Doncaster. – powiedziała, a ja kiwnąłem głową. Nowa szkoła oznaczała nowych ludzi i nowe znajomości, ale czy byłem na to gotowy? Pokręciłem głową, zostawiając te myśli na później i razem ze starszą panią wszedłem do marketu, rozpoczynając zakupy, co zajęło nam dość długą chwilę. Babcia właśnie płaciła przy kasie, gdy wziąłem trzy reklamówki, idąc do samochodu. Wyszedłem ze sklepu, okręcając się jeszcze, by zobaczyć czy kobieta idzie za mną, gdy poczułem jak wpadam na coś z impetem i moje pośladki stykając się z brukowaną, twardą kostką.

- Ałć.. – jęknąłem cicho i powoli uniosłem wzrok, chcąc zobaczyć winowajcę tej małej stłuczki, nagle zamierając. Patrzyłem właśnie w najpiękniejsze tęczówki, jakie kiedykolwiek widziałem. Błękitne, niczym niebo lub ocean, z plamkami dookoła źrenic, które nadawały pewnej nutki wesołości temu spojrzeniu. A owe cudowne oczy należały do uroczego.. Chwila, czy ja właśnie pomyślałem uroczego!? Boże. W każdym bądź razie. Spojrzenie to należało do chłopaka, który pochylał się nade mną z delikatnym uśmiechem na ustach.

- Wybacz, nie chciałem cię przewrócić. – powiedział melodyjnym, delikatnym głosem, na dźwięk którego moje ciało przeszły przyjemne dreszcze. Wpatrywałem się w niego z rozwartymi ustami i nagle uświadomiłem sobie, jak dziwnie mogło to wyglądać i zamknąłem je szybko, chwytając jego wyciągnięta dłoń i podniosłem się, szybko puszczając ją i pozbierałem zakupy, czując rumieńce wstępujące na moje policzki. A wszystko spowodowane dotykiem jego dłoni.

- Ja… nie, nic się nie stało. M..moja wina. – powiedziałem, odchrząkując cicho i przygryzłem wargę, patrząc na niego.

- Nasza wspólna. – zaśmiał się dźwięcznie, a ja próbowałem się jakoś opanować. To jakie reakcje wywoływał u mnie samym swoim spojrzeniem, przerażało mnie. – Wybacz, ale muszę już uciekać, śpieszę się na zajęcia. Może jeszcze kiedyś się spotkamy. – powiedział, a ja kiwnąłem głową.

- Może kiedyś. Do zobaczenia. – powiedziałem i ruszyłem w stronę samochodu.

- Ej! – zawołał jeszcze, a ja spojrzałem na niego przez ramię. – Mogę poznać twoje imię? – zapytał z delikatnym uśmiechem.

- Harry. – powiedziałem.

- Miło było cię poznać, Harry. – odpowiedział i po chwili zniknął mi z oczu. Stłumiłem westchnięcie i spakowałem zakupy do bagażnika, wsiadając i właśnie w tej chwili uświadomiłem sobie, że nie znam nawet jego imienia.

________________________________________________________________

Cześć Wam ;) Na początku chcę wyjaśnić swoje opóźnienia z rozdziałem. Otóż, jak wszyscy wiecie zaczęła się szkoła i choć to dopiero pierwszy miesiąc to nie dają nam nawet chwili wytchnienia. Już sprawdziany, testy, kartkówki. A, że jestem w klasie 3 gimnazjum to jednak trzeba się uczyć, bo testy, później liceum. Sami wiecie jak to jest ;) Dlatego, nie udało mi się dodać go wcześniej. Wybaczycie mi? I też chcę zaznaczyć, że nie wiem czy uda mi się następny dodać w weekend. Ale obiecuję, że się postaram. A teraz co do rozdziału. Podoba się? Co myślicie? Komentujecie, będę bardzo wdzięczna, bo wielbię Wasze komentarze. Szczególnie te, kiedy zastanawiacie się co będzie dalej. Motywujecie mnie i dziękuję za to! Kocham Was < 3

10 komentarzy:

  1. Genialny rozdział, aww Harry wpadł na Louisa! :D Na prawdę, strasznie podoba mi się to opowiadanie :)
    Rozumiem, że dużo nauki. Jestem w 2 gimnazjum i też nie jest za ciekawie.
    Pozdrawiam i życzę weny :**
    @_1D_Polska_

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie nie są ważne terminy no przynajmniej nie bardzo, ale to bardzo miłe że pomimo szkoły i tej całej nauki dajesz radę pisać i dodajesz rozdziały w dość krótkim czasie. Rozdział bardzo mi się podoba bo jest tam pierwszy Larry (zkanzlalzhu) nawet jeśli jeszcze się nie znają. Ich spotkanie jest dość realistyczne, no może nie licząc pytania o imię ale to też się zdarza, lubię kiedy takie proste codzienne rzeczy są takie jak w prawdziwym życiu. Wtedy opowiadanie jest Latwiejsze do wyobrażenia i lepiej się czyta. Nie mogę doczekać się następnego! Czy Larry ponownie się spotka? :DD

    OdpowiedzUsuń
  3. Co do opóźnienia - doskonale Cię rozumiem. Niby 2 klasa gimnazjum, ale nauczyciele zadają strasznie dużo, kartkówek mogę się spodziewać codziennie ;/
    A co do rozdziału...
    Wreszcie Larry! Jak to było urocze, aww ^^ Czekam na dalszą akcję, kocham Twoją twórczość ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie przejmuj się testami, wszyscy tak o nich gadają, straszą a potem i tak jest dobrze :D Co do rozdziału to jest świetny i Louis <3 Znowu Larry za co Ci dziękuje :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozuniem Twoje "klopoty" z brakiem czasu. Wcale sie im nie dziwie, bo jestem w pierwszej technikum, wiec nie mam lepiej... Ale dasz rade tylko musisz sie troche przylozyc, wierze w Ciebie <3
    Co do rozdzialu, jest jak zawsze znakomity i wyraznie dluzszy niz inne :3 wiadome jest, ze Hazz wpadl na Louis'ego :D ogolnie Lou to jakas wyrocznia? xd pewnie sie jeszcze spotkaja na zajeciach w szkole :3 szkoda, ze sa w roznym wieku, bo mogliby byc razem w klasie...
    No coz, to ten, no .. Pozdrawiam i zycze weny oraz czasu wolnego :3 kocham Cie <3
    // @ShipperMonte

    Ps. Harry ma kosmetyczke?! xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej :D dziś przez przypadek znalazłam twojego bloga i nie żałuję. Strasznie mi się podoba to opowiadanie xD Jest tajemnicze i ciekawe, a co najważniejsze jest o Larrym <33 Na pewno będę tu wpadać i komentować. Jestem strasznie ciekawa, co będzie dalej ;>

    OdpowiedzUsuń
  7. Och... jest! Czekałam na ten rozdział i nie zawiodłam się. Wyszedł świetny. :) I nareszcie Louis i Harry spotkali się. Super! :)
    Pozdrawiam i życzę weny. :)
    Do następnego!
    http://harry-louis-larrystylinson.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. tez jestem w 3g i wiem przez co przechodzisz...

    nie mam pojecia dlaczego wczesniej nie dodalam komentarza bo juz dawno to czytalam i musz przyznac ze wyszedl ci rewelacyjne jak zreszta w szystkie poprzednie xx

    OdpowiedzUsuń