Gdy
następnego dnia się obudziłem była godzina 5.16 w nocy i oddychałem szybko,
próbując unormować puls. Znowu miałem sen. Znowu to samo. Gdy dziewczyna
zaczęła się odwracać wszystko się rozmyło. Wszystko. Westchnąłem i wstałem z
łóżka, podszedłem do okna i otworzyłem je na całą szerokość, chcąc przewietrzyć
trochę swoją sypialnię, bo miałem wrażenie, że zaraz się w niej rozpuszczę. Słońce
powoli pojawiało się na horyzoncie i panował przyjemny chłód. Usiadłem na
parapecie i wpatrywałem się w różową poświatę. Westchnąłem cicho i poczułem
gęsią skórkę na nagim torsie. Nagle uświadomiłem sobie, że jeszcze nigdy nie
próbowałem latania. Nie używałem swoich skrzydeł. Zachichotałem i stanąłem na
parapecie, zamykając oczy i skupiłem się na swoim pragnieniu. Chcę, żeby moje skrzydła się pojawiły.
Powtarzałem w myślach to zdanie jak mantrę i po chwili poczułem jak na moich
plecach coś się pojawia. Skupiłem się jeszcze bardziej i po chwili otworzyłem
oczy, spoglądając za siebie, gdzie dostrzegłem białe, rozłożyste, puchowe
skrzydła.
-
Ale zajebiście. – mruknąłem do siebie i zaśmiałem się cicho z własnej głupoty.
Mam je już tyle czasu i dopiero dziś w nocy widzę je pierwszy raz. Tylko ja
mogę być na tyle inteligentny. Machnąłem ręką i powoli wychyliłem się poza
parapet. Jakieś cztery metry nad ziemią. Nawet jak spadnę to co najwyżej się
połamie, co nie? Odetchnąłem cicho i zacisnąłem powieki wyskakując z okna.
Zawisnąłem w powietrzu i nagle zacząłem lecieć w dół.
-
Nie no, teraz to się na pewno zabije! – jęknąłem i skupiłem się na tym, aby
machać skrzydłami. W chwili gdy już miałem uderzyć o ziemię, poczułem jak
unoszę się do góry. Powoli wzbijałem się coraz wyżej i wyżej. Po chwili byłem
już ponad swoi domem i obserwowałem wszystko z góry. Ale cudowne uczucie.
Górować nad wszystkim. Wspaniale. Roześmiałem się głośno i zacząłem szybować
nad domem, podziewając wszystko z lotu. To takie cudowne uczucie. Czujesz się
tak wyzwolony i panujący nad wszystkim. Krążyłem nad domem i śmiałem się
głośno. Wzbiłem się wyżej i zacząłem lecieć w kierunku obrzeży Londynu na tyle
wysoko, by dla nielicznych przechodniów wyglądać jak ptak. Doleciałem do
jakiejś wsi i zleciałem trochę niżej, obserwując wszystko dookoła. W tej części
Anglii jeszcze nie byłem. Rzadko opuszczałem Londyn, bardzo rzadko. Nagle
zauważyłem kilka osób, idących w stronę oddalonych gospodarstw. Śmiały się
wesoło i rozmawiały. Zleciałem trochę niżej i zauważyłem iż były to trzy
dziewczyny i czterech chłopców. Dość wysoki brunet, objął szczupłą szatynkę i
przytulił do siebie, obdarzając jej usta krótkim pocałunkiem. Westchnąłem cicho
i ponownie wzniosłem się w górę, lecąc w kierunku domu i dość niezgrabnie i
powoli wleciałem przez okno, lądując na łóżku. Wstałem i zamknąłem oczy,
skupiając się i po chwili moje białe skrzydła zniknęły, a ja odczułem potrzebę
napicia się czegoś. Cicho zszedłem na dół do kuchni i nalałem sobie wody, po
czym wyszedłem do ogrodu, siadając na schodkach prowadzących na taras i
wpatrywałem się w wyłaniające się słońce zza horyzontu. Może wydać wam się to
dziwaczne. Chłopak obserwujący wschód słońca. Przecież to takie… dziewczęce.
Ale taki właśnie jestem. Mam bardzo romantyczną naturę. Lubię oglądać wchody i
zachody słońca. Lubię patrzeć w gwiazdy. Lubię czasem oglądać z siostrą i mamą
ckliwe i łzawe komedie romantyczne, pijąc przy tym gorącą czekoladę. Od zawsze
marzyłem o pocałunku w deszczu, o idealnym partnerze życiowym, o romantycznych
randkach. Kolacje przy świecach, czerwone róże, zapachowe świeczki, spacery w
świetle księżyca. I szczerze? Nie wstydzę się, że jestem tak ckliwy i
romantyczny. Lubię to w sobie. Lubię to, ze jestem inny. Inny niż wszyscy.
Chłopakom w moim wieku marzy się tylko dziki, przypadkowy seks z nieznaną
panienką i taka przygoda co noc. A mnie nie. Nie pociąga mnie jednorazowy i
przypadkowy seks. Nie mógłbym żyć ze świadomością, że oddałem się komuś
nieznajomemu. Nie potrafiłbym tak. Seks wydaje się być czymś wyjątkowym i nie
można zmarnować czegoś tak wyjątkowego dla przypadkowej osoby, dopiero co
poznanej na dyskotece. Westchnąłem i wypiłem kilka łyków, przypominając sobie
parę, którą widziałem godzinę temu. Uśmiechnąłem się delikatnie do siebie.
Chciałbym tak. Mieć taką osobę obok siebie. Przytulić ją i pocałować, spleść
nasze palce i musnąć dłonią jej policzek, spojrzeć w oczy i powiedzieć jak
wiele znaczy. Jak bardzo jest ważna i jak wiele odgrywa w moim życiu.
Westchnąłem i pokręciłem głową, wstając i z powrotem wszedłem do kuchni,
zostawiając szklankę w zlewie, po czym cicho wszedłem na górę, zamykając się w
pokoju. Opadłem an poduszki i wtuliłem się w nie, zamykając oczy. Chciałbym mieć taką osobę, z która mógłbym
podzielić się tym wszystkim co się ze mną dzieje. – pomyślałem, po czym odpłynąłem w kolorowe
sny.
Gdy
mój budzik zadzwonił o 6.45 wyłączyłem go i powoli przetarłem oczy. Usiadłem na
łóżku i stwierdziłem, że pogoda za oknem jest beznadziejna. Znowu padało.
Poczochrałem swoje loki i wstałem, schodząc do kuchni, gdzie mama i Gemma jadły
śniadanie.
-
Dzień dobry. – mruknąłem, otwierając lodówkę i wyciągnąłem mleko, nalewając je
do miski i wsypałem płatki, siadając obok siostry i zacząłem jeść. Przez chwile
panowała cisza, zmącona jedynie stukotem mojej łyżki.
-
Możesz mi wytłumaczyć dlaczego nie było cię wczoraj w szkole? – powiedziała w
końcu mama, a jej głos niebezpiecznie zadrżał przy końcówce zdania. Była zła.
Bardzo zła. Co miałem jej powiedzieć. Sorry mamo, ale w nocy miałem wizję i nie chciałem
iść do szkoły, tylko pogadać z babcia, a tak w ogóle to nienawidzę tej szkoły.
Jest beznadziejna i jestem w niej pośmiewiskiem? Nie mogłem tak powiedzieć. To by ją załamało.
Musiałem skłamać. Dobrze skłamać. Westchnąłem cicho i powiedziałem.
-
Po prostu bardzo bolał mnie brzuch i nie miałem siły iść do szkoły, potem
rozmawiałem z babcią i tak wyszło. – powiedziałem, jedząc powoli i unikając jej
spojrzenia jak ognia. Gdyby tylko na mnie spojrzała już wiedziała by, że
kłamię.
-
Dlaczego mnie nie uprzedziłeś, że zostaniesz w domu? Mogłeś zadzwonić. – mówiła
mama.
-
Tak wiem, przepraszam. Po prostu źle się czułem i zapomniałem. – mruknąłem
cicho i odstawiłem miskę do zlewu.
-
Ale już ci lepiej, prawda? – zapytała, podchodząc i położyła mi dłoń na czoło,
po czym powiedziała. – Haroldzie Edwardzie Styles! Dlaczego ty nie leżysz w
łóżku i dlaczego nie mówisz mi, że masz gorączkę?!
Spojrzałem
na nią zdziwioną i instynktownie przyłożyłem dłoń do czoła, czując dziwne
gorąco. Poczułem zawroty głowy i przytrzymałem się szafki, podczas gdy mama
wyjęła termometr i podała mi go, wysyłając do sypialni, mówiąc ze zaraz
przyjdzie. Ciągle lekko zszokowany poszedłem do sypialni i położyłem się na
łóżku, wsadzając termometr pod pachę i otuliłem się kołdrą. Po chwili mama się
pojawiła i postawiła na szafce obok dzbanek z herbatą, kubek oraz kilka
tabletek, po czym wyjęła mi termometr.
-
39 stopni. No pięknie. Ledwo się szkoła zaczęła, ty już chory. Oj Harry. –
westchnęła i odgarnęła mi kilka loków czoła, podając kubek i tabletki. – Wypij
i odpoczywaj, gdy poczujesz się gorzej zmierz sobie gorączkę albo dzwoń do
mnie. Niestety musze uciekać do pracy, ale postaram się być dziś wcześniej. –
mówiła opiekuńczo, całując mnie w czoło.
-
Mamo, spokojnie. Nie jestem już dzieckiem. Poradzę sobie. Mam 17 lat. –
przypomniałem jej, kręcąc głową na boki.
-
Wiem, wiem. Ale dla mnie nadal jesteś małym Hazzą. – powiedziała i jeszcze raz
ucałowała mnie w czoło, po czym wyszła, a po chwili usłyszałem trzask drzwi i
zgrzyt klucza. Westchnąłem i opadłem an poduszki, biorąc swojego iPhona do rąk
i włączyłem muzykę, zamykając oczy. Wsłuchiwałem się w powolną melodię i nawet
nie zauważyłem kiedy zasnąłem.
Z
szalonego snu, gdzie właśnie tańczyłem hula na jakiejś hawajskiej wyspie w
spódniczce z liści wyrwał mnie dzwonek
do drzwi. Otworzyłem powoli oczy i wstałem powoli, naciągając na siebie sweter,
po czym zszedłem powoli na dół, a dzwonek dzwonił coraz bardziej i bardziej.
-
No przecież idę! – krzyknąłem cicho i podszedłem, otwierając drzwi. Jakież było
moje zdziwienie gdy za nimi zobaczyłem jedyną w swoimi rodzaju Elżbietę Cox –
moją babcię.
-
Babcia? – zapytałem zdziwiony, gdy porwała mnie w ramiona, całując oba
policzki. – Ale co ty tu robisz?
-
Ach, jakie miłe powitanie z twojej strony, Haroldzie. – skarciła mnie i
przytuliła mocno, a ja ucałowałem jej policzek. Jak na swój wiek,
sześćdziesięciu lat wyglądała wspaniale. Była dość wysoka, ale niższa ode mnie.
Miała jasne, ciągle roześmiane oczy oraz obcięte na męsko brązowe włosy, w których
prezentowała się olśniewająco. Miała na sobie różową kwiecistą sukienkę za
kolana i płaskie buty. Bardzo o siebie dbała. Częste wypady do kosmetyczek,
fryzjerów, ubrania od znanych projektantów. Dzięki temu wszystkiemu oraz bardzo
szczupłej sylwetce można ją było uznać za moją mamę, a nie babcię.
-
Wybacz babciu, po prostu nie spodziewałem się ciebie już dziś. – powiedziałem
po prostu, zabierając od niej cienki płaszcz i odwiesiłem, prowadząc ją do
salonu.
-
Wiem, wiem. Niespodzianka. A tak w ogóle co ty robisz w domu, Harry? Nie
powinieneś być w szkole? – zapytała miękko, głaskając mnie po lokach.
-
Źle się czuję i zostałem w domu. – powiedziałem po prostu.
-
Masz gorączkę. Jesteś rozpalony. – powiedziała, dotykając moich policzków. Kiwnąłem
głową i usiadłem na fotelu. – To zróbmy tak. Ty uciekasz do łóżka i bierzesz
jakieś tabletki na spadek gorączki, a ja ci przygotuję coś do jedzenia i
przyjdę tam do ciebie i sobie porozmawiamy, bo czuje, ze masz mi dużo do
powiedzenia.
-
Ale babciu.. jesteś gościem.. – zacząłem mówić, ale przerwała mi.
-
Ani słowa. Do łóżka! Już! – rozkazała delikatnym głosem, a ja zaśmiałem się i
kiwnąłem głową, po czym udałem się do pokoju na górę. Wziąłem tabletki i
owinąłem się w kołdrę, czekając na babcię. Po dość długiej chwili weszła do
pokoju, niosąc parujący talerz i postawiła go na stoliku, mówiąc.
-
Gorący, pyszny rosołek. Najlepszy na choroby.
– kiwnąłem głowa i zacząłem powoli jeść, uważając by nie oparzyć języka.
Gdy skończyłem, odstawiłem talerz, a starsza kobieta powiedziała.
-
No to, Harry. Opowiadaj, muszę wiedzieć wszystko.
~ * ~
Następną
godzinę spędziłem na opowiadaniu babci mojego snu. Chciała wiedzieć wszystko.
Każdy najmniejszy szczegół. Westchnąłem znużony i chwyciłem w dłonie kubek z herbatą,
słuchając kolejnych pytań.
-
Jak wyglądały te osoby, które znajdowały się za tobą? – pytała, a ja
westchnąłem cicho i obraz snu przysłonił mi oczy, po czym odpowiedziałem.
-
To było dwie osoby. Kobieta o długich, brązowych włosach. Dość wysoka, ale na
pewno niższa ode mnie. Wyglądała na dość silną, choć szczupłą. Był jeszcze
mężczyzna. Wspomniana wcześniej kobieta trzymała go za talię i ciągnęła. Chyba
był nieprzytomny, bo nie stawiał żadnego
oporu. Pozwolił się prowadzić.
-
Jak wyglądał? – zapytała kobieta, a ja wytężyłem umysł.
-
Nie wiem.. był, tak mi się wydaje w moim wieku, może lekko starszy i miał
ciemne włosy. Czarne lub brązowe. – odpowiedziałem.
-
Miał jakieś znaki szczególne?
-
Skąd mam wiedzieć!? Widziałem go przez dosłownie trzy sekundy i było ciemno. –
odpowiedziałem wyczerpany już tymi pytaniami.
-
Wiem, że cię męczę kochanie, ale musze wiedzieć. Może dzięki temu uda nam się
rozszyfrować gdzie to się stanie, jaka to będzie pora roku. Cokolwiek. –
powiedziała babcia, gładząc moje ramię.
-
Wiem, wiem. – westchnąłem ciężko, po czym powiedziałem. - To była noc, ciemno, ale dość chłodno, nawet
jak na palące się mieszkanie, dom. Za oknami było pochmurno i chyba świeciła
się latarnia. Padł deszcz lub śnieg.
-
Czyli to była zima lub wczesna wiosna. – mruknęła cicho kobieta.
-
Pewnie tak.
-
A pamiętasz może coś szczególnego? Może jakiś znak na ścianie? Plakat? Obrazek?
– pytała, a ja zamknąłem oczy i westchnąłem, po raz kolejny przywołując obraz
snu. Przypatrywałem się wszystkiemu dookoła, ale nie zauważyłem niczego
konkretnego do pewnej chwili.
-
Na ścianie.. wisiało zdjęcie jakiegoś budynku. Chyba szkoły albo czegoś
podobnego. Wysokie, na oko dwa-trzy piętra, biało-kremowe. – mówiłem.
-
Mhm. – mruknęła babcia i złapała za swoją torebkę, szukając w niej czegoś, po
czym wyjęła małą fotografię i pokazała mi ją, pytając. – Czy to ten budynek?
-
Em.. – mruknąłem i przyjrzałem się obrazkowi, zamierając. – Tak, to ten
budynek. Na pewno ten. Jestem pewny. Wiesz gdzie jest ta szkoła? – zapytałem,
unosząc na nią wzrok.
-
Wiem. – powiedziała, po czym zamilkła, ale po chwili dodała. – To w Doncaster.
-
Don… Doncaster? – zapytałem cicho. To tam mieszkała babcia. Od lat żyła w tej
miejscowości. Wiele razy próbowaliśmy ją namówić do tego, by przeprowadziła się
do nas. Nasz dom i tak był wielki i wszyscy bez problemu zmieścilibyśmy się,
ale ona za każdym razem odmawiała. Ale może to też przez wzgląd na mamę. Gdy
babcia opowiedziała mi o wszystkim. O mojej anielskości, o mocach, zadaniu,
mama cały czas była przeciwna. Nie chciała bym cokolwiek wiedział, miała
pretensje do swojej matki, ze mnie w to wplątała. Od tej pory raczej rzadko
utrzymywały kontakt, jedynie od święta. Martwiło to i mnie jak i Gemme.
Kochałem obie te kobiety. Bardzo wiele znaczyły w moim życiu, a one się
kłóciły. Potrzebowałem ich obu. Lecz mama ciągle miała żal do babci o wszystko.
Choć tak naprawdę przecież to nie wina Elżbiety. Nie było jej winą, że jej
babka była anielicą i tak dalej.
-
Harry? – wyrwał mnie głos babci z rozmyślań.
-
Hmm.. tak? – zapytałem, potrząsając głową.
-
Zmartwiły cię moje słowa? – zapytała czułym głosem, głaskając mnie po policzku.
Westchnąłem i powiedziałem cicho.
-
Trochę. Nie chce by tobie stało się coś złego.
-
Ależ kochanie, mi nic nie grozi. To ty masz zadanie do wykonania właśnie w
Doncaster. Choć równie dobrze może to być inne miejsce, a w pomieszczeniu tylko
znajdowało się owe zdjęcie.
-
A co wtedy? – zapytałem, spoglądając na kobietę.
-
Gdy znajdziesz się w miejscu, w który zdarzy się to, poczujesz. Poczujesz to
uczucie. – powiedziała i pogłaskała mnie po policzku.
-
Babciu.. a jakie było.. – nie dane było mi dokończyć pytania, gdy drzwi do
mojej sypialni otworzyły się szeroko i do środka wpadł mama.
-
Harry? Jak się.. – nie dokończyła, dostrzegając swoją matkę, która na jej widok
wstała i uśmiechnęła się chłodno.
___________________________________________
Hej Wam wszystkim! :) Na początku chciałabym powiedzieć iż mieliście rację. Na TIU chusteczki były potrzebne < 3 CUDO *...* A teraz, no cóż smutna wiadomość. Jest mi przykro, powiem Wam szczerze. Po prologiem było 13 komentarzy. byłam w szoku i bardzo się cieszyłam. A pod pierwszym rozdziałem...3 komentarze. Powiecie mi czemu? Może nie podoba Wam się ta historia? Powiedzcie/napiszcie mi szczerze. Bardzo Was proszę. Coś Wam się nie podoba? Coś mam zmienić? Jeśli mogę o to prosić. Skomentujcie ten rozdział, kliknijcie w reakcję. Powiedzcie co myślicie. Mam nadzieję, ze jednak komuś się podoba moje odpowiadanie. Do następnego. Papa < 3
Mi się bardzo podoba to opowiadanie i nie wiem czemu tak mało osób skomentowało jedynkę.. Nic nie zminiaj, to twoje opowiadanie i twoja historia więc to ty panujesz nad wszystkimi zdarzeniami. Rozdział jest genialny i bardzo chcę poznać ciąg dalszy. Czy Elżbieta i Ann będą się kłucić? Czy zadanie Harry'ego rzeczywiście jest w Doncaster? Delikatnie trzymasz nas w napięciu i to jest świetne! Wzbudzasz ciekawość i chęć czytania. Kocham to! Do następnego <3
OdpowiedzUsuńBoże to jest genialne! Kocham to bardzo <33 Dopiero drugi rozdział a juz tak bardzo mnie tą historią zaciekawiłaś :D A jeśli chodzi o mnie to jestem wybredna co do FF, ale Twój jest idealny...masz świetny pomysł, ładnie to wszystko opisujesz oby więcej takich opowiadań!
OdpowiedzUsuńPisałaś wcześniej jakiegoś bloga?
Serio rozdział cuuudo <3 Nie mogę się doczekać następnego. Pozdrawiam, marehullam
@PolskaStylinson
Kochana, bardzo się podoba!
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że staram się zostawiać komentarze, ale czasami po prostu odpuszczam, więc nie przejmuj się.
Historia jest rewelacyjna, rozdział świetny, a Ty wspaniała ♥
Mnie sie bardzo podoba to opowiadanie! :3 ma swietna fabule, kocham takie ff <3 jedyne co mozesz poprawic to unikanie powtorzen ;p nie odbieraj tego zle, ale niezbyt przyjemnie czyta sie trzy razy "powoli" w jednym zdaniu, przepraszam :c wszystko inne jest naprawde swietne i oby tak dalej <3 czekam na kolejny rozdzial, kocham Cie <3
OdpowiedzUsuń// @ShipperMonte
bardza fajna historia ! pliss nie przejmuj się komentarzami i pisz dalej! <3 kocham cię :D
OdpowiedzUsuńucieszylam sie jak glupia ddy zobaczylam nowy rozdzial
OdpowiedzUsuńkocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham <33333 pisz dalej :* czekam na kolejny XxX
OdpowiedzUsuńGenialne, strasznie mi się podoba. Taka nowość, nie czytałam opowiadania o Larrym z taką fabułą. Powiało świeżością i nowością <33
OdpowiedzUsuńInformuj mnie o nowych rozdziałach, jeśli możesz :**
@_1D_Polska_