niedziela, 15 września 2013

Chapter 03.

| LemON - Nice |



-  Witaj Anne. – powiedziała starsza kobieta.

-  Mama. Co tu robisz? – zapytała Anne.

- Przyjechałam odwiedzić wnuka, czyż nie wolno?

- Nie, nie. Oczywiście, że wolno. Masz prawo przyjeżdżać kiedy zechcesz.

- To ja poprosiłem, by babcia przyjechała, potrzebowałem z nią porozmawiać. – powiedziałem szybko, widząc „iskry” lecące między ich spojrzeniami.

- Rozumiem. – powiedziała mama zdystansowanym tonem, po czym dodała. – Idę do kuchni. Zrobię obiad. Dołączcie za chwilę. – po czym wyszła, trzaskając drzwiami. Westchnąłem i opadłem na poduszki.

- Czy nie możecie się jakoś dogadać. Przyprawiacie mnie o ból głowy. – jęknąłem, przejeżdżając dłonią po twarzy.

- Dobrze wiesz, że chcę dla ciebie jak najlepiej, Harry. Nie mogę pozwolić, byś właśnie teraz był sam. Zrozum to.

- Rozumiem, tylko nie lubię gdy się kłócicie z mamą. Jesteście najważniejszymi kobietami w moim życiu i wolałbym, byście zachowywały się normalnie. I nie przyprawiały mnie o ból głowy. – westchnąłem, patrząc na kobietę, na co ta tylko roześmiała się cicho.

- Oj Harry, Harry. Masz tylko osiemnaście lat, a czasem wydaje mi się, że jesteś straszy ode mnie i mądrzejszy. – powiedziała, czochrając moje loki.

- Oj babciu. Po prostu jesteście dla mnie bardzo ważne. Ty, mama i Gemma. I nie lubię kiedy się kłócicie.

- Już niedługo. – powiedziała, uśmiechając się do mnie.

- Co przez to rozumiesz? – zapytałem.

- Już niedługo to nie my będziemy tymi najważniejszymi. – wyjaśniła, puszczając oczko w moją stronę z znaczącym uśmiechem.

- To znaczy?

- Masz osiemnaście lat, kochanie. Niedługo się zakochasz i znajdziesz sobie dziewczynę. – powiedziała, a ja przygryzłem wargę, odwracając wzrok, po czym powiedziałem.

- Raczej nie. Dziewczyny mnie nie interesują.

- Ale chłopcy tak, prawda? – powiedziała nagle, a ja spojrzałem na nią tak szybko, że mój kark „jęknął”, gdy obróciłem głowę w zawrotnej prędkości.

- Babciu. Coś mi sugerujesz? – zapytałem ostrożnie, nie chcąc powiedzieć nic głupiego.

- Oj, no przecież widzę, że wolisz chłopców. Nie ma w tym nic złego, oczywiście.

- Nie.. to nie prawda. – mruknąłem cicho, drapiąc się po szyi, chcąc ukryć wstępujący na moją skórę rumieniec.

- Mów sobie co chcesz, ale ja i tak wiem swoje – powiedziała, po czym wstała i przygładziła swoją bluzkę, mówiąc. – Idę pomóc twojej matce z tym obiadem, a ty przyjdź za chwilę. – po czym wyszła. Westchnąłem cicho i opadłem bezwładnie na poduszki, zamykając oczy. Babcia myśli, że wolę chłopców? Na serio? Znaczy, nie żebym miał coś do osób innych orientacji. Nie, nie. Szanuję takie osoby i szczerze to nawet podziwiam, że są zdolne okazywać swoją miłość do tej samej płci, nie wstydząc się tego. Że potrafią iść przez ulicę trzymając swoje dłonie w ciasnym uścisku, że potrafią patrzeć na siebie z tak wielką dozą czułości. Ich miłość jest głębsza. Jest naprawdę prawdziwa. To widać. Po ich spojrzeniach wymienianych między sobą, po subtelnym dotyku. W mojej szkole jest para homoseksualistów i nie boją się okazywać swojego uczucia względem siebie. Nigdy nie zastanawiałem się nad swoją orientacją. Od dziecka mama śmiała się ze mnie, że w szkole pewnie dziewczynki padają mi do stóp, widząc te loczki i dołeczki w policzkach. Zawsze wtedy rumieniłem się i mruczałem coś niezrozumiałego pod nosem, w ramach swojej obrony, więc tak jakby od dziecka wpajano mi, że lubię dziewczyny, a ja nigdy nad tym głębiej nie myślałem. Co prawda nigdy nie wiedziałem w żadnej kobiecie potencjalnej kandydatki na swoją ukochaną. Lubiłem je, czasem dużo łatwiej jest się z nimi dogadać niż z chłopakami, ale żadna mnie nie pociągała fizycznie. Żadna. Czasem czułem się przez to dziwnie, ale nie na tyle, by jakoś to rozważać. Lecz teraz, babcia swoimi słowami zasiała we mnie pewne wątpliwości. Mogłem lubić chłopców? A może i chłopców i dziewczyny? Westchnąłem cicho.

- Teraz mnie wzięło, żeby o swojej orientacji myśleć? – jęknąłem do siebie i wstałem powoli z łóżka. Owinąłem się w koc i powoli zszedłem na dół, stając w progu i przypatrywałem się poczynaniom babci oraz mamy. Obie próbowały gotować, ale nie potrafiły się zgodzić. Nagle jedna wpadła na drugą i z rąk mamy wyleciały dwa talerzy, rozbijając się na płytkach. Jęknąłem cicho, słyszac to i czułem już nadchodzącą kłótnię.

- Uważaj jak chodzisz! – warknęła mama, patrząc na babcię groźnie.

- Ty lepiej uważaj, żebyś się nie pokaleczyła. – odwarknęła starsza i zaczęły się kłócić. Stałem i wpatrywałem się w nie, czując rosnący ból głowy. W końcu nie wytrzymałem i rzuciłem koc na krzesło, wchodząc do środka.

- Jeszcze jedno słowo, której kol wiek z was, a zacznę krzyczeć. – powiedziałem ostrzegawczo, a obie kobiety spojrzały na mnie w tej samej chwili, zdziwione moimi słowami. – Siadać i ani słowa! – powiedziałem groźnie i wziąłem zmiotkę, zamiatając wszystkie szkła i wyrzuciłem do kosza.

- Ale.. – zaczęła mama, ale przerwałem, mówiąc.

- Zanim powiesz choćby jedno słowo ostrzegam, że moja głowa aż pulsuje i nie zniosę jeszcze jednej kłótni! – powiedziałem i wrzuciłem makaron do wody, gotując go. – Zawsze się kłócicie. Jakbyście choć raz nie mogły zachowywać się normalnie. Zawsze tylko kłótnie i nic więcej. – westchnąłem i zrobiłem sos, po czym nałożyłem na trzy talerze spaghetti i podałem do stołu. Usiadłem i zacząłem powoli jeść, mówiąc do nich. – Smacznego. – przez chwile spożywaliśmy posiłek w spokoju, gdy babci się odezwała.

- Co masz zamiar teraz zrobić, Anne?

- Co masz na myśli? – zapytała młodsza, a ja spojrzałem na babcię.

- No teraz, kiedy Harry ma misję do spełnienia. – odpowiedziała, a ja jęknąłem w duchu. Nie chciałem by tak się dowiedziała. Mama patrzyła na starszą kobietę zaskoczona, po czym przeniosła wzrok na mnie.

- Miałeś wizję? – zapytała szeptem.

- Ja… tak, wczoraj w nocy. – powiedziałem cicho, spuszczając wzrok.

- Nie wiedziałaś? – zapytała, wyraźnie zdziwiona babcia. – Byłam pewna, że Harry od razu ci powiedział.

- Ja.. nie, nie mówiłem mamie. Chciałem najpierw uzyskać pewność, że na pewno to jest wizja. Że się nie pomyliłem. – powiedziałem cicho.

- Rozumiem. – powiedziała po chwili babci, dodając. -  więc. Harry ma misję. Prawdopodobnie w Doncaster.

- W Doncaster? Skąd ta pewność? – zapytała mama, a Elżbieta zaczęła jej wszystko od początku tłumaczyć, a ja się wyłączyłem. To nie jest tak, że nie ufam swojej mamie. Ufam jej, bardzo, ale wiem, że gdy by tylko się dowiedziała, zaczęła by się martwić. Próbowała by wziąć winę na siebie. Mówiłaby, że to jej wina, że to przez nią teraz mogę zginąć. Nie chciałem tego. Nie chciałem by przeze mnie nie spała po nocach, by przeze mnie się martwiła. Za bardzo ją kochałem, by przeze mnie płakała. Nie zniósłbym jej łez. Nie zniósłbym. To by było jak cios. Mama zawsze była ze mną. Zawsze wspierała i ocierała każda moją łzę, obiecując, że kiedyś będzie lepiej. Że kiedyś przestanie boleć. Że każda rana się zagoi. I ta fizyczna i psychiczna. Zawsze przytulała mnie i całowała w czoło. Czułem się w jej ramionach tak bezpiecznie. Czułem, że z nią nic mi nie grozi. Zawsze była. Zawsze będzie.

- Sądzę, że Harry teraz powinien mieszkać ze mną. – powiedziała nagle babcia, a ja zakrztusiłem się kawałkiem marchewki. Zacząłem kaszleć, aż w końcu wyplułem warzywo z powrotem na talerz i otarłem cieknące mi po policzkach pojedyncze łzy. – Wszystko okej, Harry? – zapytała starsza kobieta.

- Ja.. tak. – powiedziałem i masowałem piekące gardło. – Po prostu.. twoja propozycja mnie zaskoczyła. – powiedziałem, biorąc szklankę i zacząłem pić wodę.

- Ale uważam, że to idealny pomysł. Wrzesień dopiero się zaczął, więc ze zmianą szkoły nie będzie problemu, a dzięki temu będziesz blisko mnie i ci pomogę. – mówiła, a ja patrzyłem na nią niepewnie. Przeprowadzić się? Do babci? Cóż, nie powiem, że nigdy o tym nie marzyłem. Jej dom był duży, wygodny
i dość luksusowy. Uwielbiałem jeździć do niej na wakacje. Zawsze było tak wyjątkowo, ale zostawić mamę samą? Tak po prostu wyjechać? No nie wiem. Uniosłem spojrzenie na swoją rodzicielkę i moje serce się ścisnęło. Miała takie smutne spojrzenie. Wręcz jakby miała wybuchnąć płaczem, choć próbowała się uśmiechać. Nie chciałem jej zostawiać. Nie lubiłem tego. Zawsze gdy zostawała sama bałem się o nią. Bałem się, że sobie bez mnie nie poradzi, a teraz miałbym ją zostawić całkiem samą? Znaczy no nie całkiem, bo jest jeszcze Gemma. Mimo to, byłem przerażony perspektywą, że coś mogło by się jej stać.

- Więc co o tym myślisz Harry? – zapytała starsza pani.

- Ja… czy mógłbym najpierw porozmawiać z mamą? W cztery oczy? – zapytałem cicho, wyłamując nerwowo swoje palce.

- Oczywiście. To ja pójdę na spacer. – powiedziała babci i wstała, biorąc torebkę i wyszła. W pomieszczeniu panowała martwa cisza, przerywana jedynie cichym tykaniem zegarka.

- Dlaczego mi nie powiedziałeś, Harry? – zapytała cicho Anne. Westchnąłem i stałem, kucając przed nią i złapałem jej dłonie w swoje.

- Bo nie chciałem byś się obwiniała. Wiem na jakiej zasadzie by to było. Brałabyś całą winę na siebie, a ja tego nie chcę. Nie chcę cię zawieść, wiesz o tym.

- Ale nie robisz tego kochanie. A martwię się jak każda matka o swoje dziecko. A ja mam nawet więcej powodów. Mój mały synek ma swoją misję. Niebezpieczną na dodatek. To normalne, że się martwię.

- Ale nie masz powodów. Jestem już duży. Poradzę sobie, mamuś. – powiedziałem, całując wierzch jej dłoni.

- Tak trudno jest mi pogodzić się z tym, że jesteś prawie dorosły. – westchnęła i pogłaskała mój policzek. – Dla mnie zawsze będziesz małym chłopcem z grzyweczką i pulchnymi policzkami.

-  Mamo. – jęknąłem, rumieniąc się, a kobieta zachichotała. – Proszę, nie martw się o mnie. Ja sobie poradzę, zobaczysz. Będziesz jeszcze ze mnie dumna. – powiedziałem.

- już jestem. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo, kochanie. Poradziłeś sobie ze stratą ojca, z nową szkołą, z tym jak byłeś tam traktowany, choć ani słowa mi na ten temat nie powiedziałeś. – kontynuowała, a ja spojrzałem na nią zdziwiony.

- Skąd o tym wiesz?

- Często dostawałam telefony od twojej wychowawczyni, od nauczycieli na temat tego jak cię traktują. Dlaczego nigdy mi sam nie powiedziałeś? Przecież zmienilibyśmy ci szkołę. -  powiedziała zmartwiona.

- Bo nie chciałem robić ci kłopotów. Zbyt zależało mi na tobie, by jeszcze sprawiać problemy. Miałaś ich wystarczająco i bez mojego udziału. – westchnąłem.

- Dlatego teraz myślę, że zmiana otoczenia ci się przyda. Babci ma rację. Wyjedź z nią do Doncaster. Tam teraz będzie twoje życie.

- Ale ja nie chcę cię zostawiać. – powiedziałem płaczliwie.

- Hej, Harry. Jestem duża, poradzę sobie, tak? – powiedziała, całując mnie w czubek głowy i przytuliła mocno do siebie.

- Jesteś pewna? Nie chcę cię zostawić samej. – powiedziałem zduszonym głosem w jej ramie.

- Nie jestem sama. Mam Gemmę, poradzimy sobie we dwie. – szepnęła.  – A ty dasz radę z babcią. Ona pomoże ci we wszystkim. W misji, w zadaniu, w zrozumieniu. Ja tego nie potrafię, ale ona tak. Z nią dasz sobie radę.

- Wiem, ale będę bardzo tęsknić. – powiedziałem cicho, powstrzymując łzy.

- Będziesz przyjeżdżał w weekendy albo my do ciebie. Damy sobie radę. Pójdziesz do nowej szkoły. Poznasz kogoś nowego. Znajdziesz przyjaciół, znajomych. Może kogoś wartego zainteresowania pod względem uczuciowym, kto wie. – powiedziała, a ja po raz kolejny poczułem rumieniec.

- Mamo. – jęknąłem cicho, zamykając oczy. – Tak bardzo chcesz, bym sobie znalazł dziewczynę? – zapytałem.

- Chcę byś był szczęśliwy i myślę, że już najwyższy czas byś kogoś poszukał. Nie możesz zawsze na pierwszym miejscu stawiać mnie, musisz mieć swoje życie uczuciowe. – powiedziała czule, czochrając mi włosy.

- Kiedy mi jest dobrze tak jak jest. Nie potrzebuję dziewczyny, żeby być szczęśliwy. Mam ciebie, Gemm, babcię.

- Wiem, wiem, ale mimo wszystko, gdy zauważysz kogoś wartego zainteresowaniem, nie broń się.

- Uch.. dobra, dobra. – mruknąłem, pocierając niezręcznie kark, a Anne zachichotała.

- No już, już. Nie rumień się tak.

- Po prostu mnie zawstydzasz. – mruknąłem cicho.

- Nie taki był mój zamiar. – zaśmiała się i wstała, podciągając  mnie do góry i złapała za policzki, mówiąc. – Wiesz, że babci jest szalona, prawda? Więc nie zawsze musisz się z nią zgadzać. Miej swoje zdanie, ale mów to delikatnie by jej nie zranić i uważaj tam na siebie. – powiedziała opiekuńczo.

- Dam radę, nie martw się. – szepnąłem i przytuliłem się do niej. – Bardzo cię kocham, mamusiu. – szepnąłem. Staliśmy tak długa chwilę, gdy rozległ się huk zamykanych drzwi.

- Delikatniej! – krzyknęła mama, a do kuchni weszła babcia.

- Oj tam, Anne. Nie przeżywaj. – powiedziała, zdejmując z oczu okulary i spojrzawszy na mnie, zapłata. – I jak? Jaka jest wasza decyzja?

- To kiedy jedziemy? – zapytałem, patrząc na kobietę, a na jej ustach uformował się szeroki uśmiech.
_____________________________________________________________

Witam Was z rozdziałem 3 ;) Wiem, że akcja toczy się dość powoli, ale no cóż. Taka jest moja wizja. Ale obiecuję Wam, że w następnym rozdziale, zdarzy się coś ciekawego i od tego momentu będzie już tylko lepiej ;) Więc... co myślicie? Podoba Wam się czy nie bardzo? Komentujcie, piszcie na TT jeśli macie pytania lub na asku ;) Dziękuję Wam za 8 komentarzy pod ostatnim rozdziałem i ponad 1100 wyświetleń. Jesteście kochani! Do zobaczenia za tydzień! Kocham Was ;) < 3

8 komentarzy:

  1. To jest genialne! Właśnie trafiłaś w mój gust bo bardzo lubię, jak akcja rozwija się powoli, a nie jak już w 4 rozdziale Hazza i Lou idą ze sobą do łóżka a poznali się tego samego dnia i wyznają sobie miłość WTF?!
    Naprawdę, ciekawa ta historia i nie wiem dlaczego miałaś tylko 8 komentarzy pod ostatnim rozdziałem, jak to co piszesz jest na prawdę świetne.
    Mam nadzieję że trochę Cię zmotywowałam do dalszej pracy!
    Pozdrawiam @PolskaStylinson

    OdpowiedzUsuń
  2. Mimo wolnej akcji (no trzeba przyzna, bo nie da sie ukryc) i tak jest bardzo ciekawie ;3 dobrze, ze wszystko opisujesz i tak jakby naprowadzasz co moze stac sie dalej ;3 nie moge sie doczekac nastepnego rozdzialu, bo bedzie na pewno bardzo fajny ;33
    Kocham Cie <3
    // @ShipperMonte

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow...wymyśliłaś świetną historię i bardzo dobrze ją realizujesz, jeśli chodzi o wykonanie.:)
    Rozdział wyszedł ci świetnie, tak samo jak poprzednie i już nie mogę doczekać się następnego. Ta historia jest bardzo ciekawa i przede wszystkim wciągająca.
    Podoba mi się to, jak budujesz dialogi między bohaterami i to, jak świetnie potrafisz wszystko opisać. Masz niesamowity talent, co trzeba ci przyznać. :)
    Pozdrawiam i życzę weny. Do następnego. :)
    http://harry-louis-larrystylinson.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeej! Bardzo mi sie podoba twoje opowiadanie :) Zawsze kochalam ksiazki fantastyczne typu: miasto kosci, zmierzch, drżenie, igrzyska śmierci itp. Wiesz o co mi chodzi. Teraz zakochałam sie w Larrym i w opowiadaniach o ich romansie. A TO JAK POLACZYLAS FANASTYKE I HOMOSEKSUALNY ZWIAZEK LOU I HAZZY W TEJ TWORCZOSCI... Po prostu skradlas moje serce <33 Na prawde, jestem Twoja wielka fanka :))
    @_1D_Polska_

    OdpowiedzUsuń
  5. zajebisty rozdział! może to i dobrze że akcja toczy się wolno..jakaś odmiana! ?<3

    OdpowiedzUsuń
  6. To jest świetne a powolna akcja pasuje do tego. Uhuhu już się boję co będzie dalej skoro piszesz że coś się stanie. To kest strasznie wciągające i z każdym rozdziałem wciąga coraz mocniej! Harry jest genialny, pogodził 2 kobiety które się wręcz nienawidziły. Jak on to zrobił? Hah to Harry. On jest wyjątkowy. Co będzie w Doncaster? Jaka będzie jego misja? Czy znajdzie kogoś interesującego? Czekam na next! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Omgomgomgomgomgomgomgomgomgomgomg zajebiste czekam na next <33 XxX

    OdpowiedzUsuń
  8. oooochocho akcja sie rozkreca ;)

    OdpowiedzUsuń