niedziela, 16 marca 2014

Chapter 17.



- Lou? Wszystko okej? - zapytał mnie chłopak słabym głosem.

- Co? Och, tak. - powiedziałem cicho, przyglądając się oniemiały temu wszystkiemu.  Czy on przed chwila unosił sie nad tym łóżkiem?  Ale jak? Jak to jest możliwe?  On świecił. Chyba zwariowałem. - Jak miło,  że wróciłeś do świata żywych. - powiedziałem cicho, pociągając nosem i ścisnąłem jego dłoń, czując napływające do oczu łzy.  Ogromny kamień spadł mi z serca, gdy ponowni ujrzałem te cudowne, zielone oczy. Te oczy, należące do najcudowniejszego chłopaka na świecie.

- Czemu płaczesz Lou? - zapytał cichym głosem Harry, a ja zaśmiałem się lekko przez łzy.

- To ze szczęścia. Tak się cieszę, że nic ci nie jest. Że się obudziłeś. Wszyscy tutaj odchodziliśmy od zmysłów. - uśmiechnąłem się czule, lekko splatając nasze palce.

- Naprawdę?  - zapytał, najwyraźniej zdziwiony tym faktem.

- Tak kochanie. Naprawdę. - szepnąłem cicho, patrząc na niego i moje myśli skupiły się wokół niego. Tak bardzo cieszyłem się,  że wzbudził się. Że żyje. Chyba nic nigdy nie cieszyło mnie bardziej. Lecz nadal czułem się bardzo winny tego, że tutaj leżał.  Mimo wszystko to była moja wina i nie potrafiłem sobie wybaczyć tego, że mógł nawet umrzeć przez moją głupotę.

- Czemu jesteś smutny?  Co się w ogóle stało?  Dlaczego tu jestem? - zaczął zadawać pytania.

- Spokojnie. Najpierw musi zobaczyć cię lekarz, a później wszystko ci opowiem, dobrze kochanie? - zapytałem i wstałem, idąc po lekarzy, którzy natychmiast ruszyli do sali chłopaka, wiec ja usiadłem na korytarzu. Czy on na serio latał?  Czy to tylko moje zmęczenie? Boże,  ale przecież to niemożliwe. Nikt nie ma takich zdolności.  Żaden normalny człowiek. A co jeśli... on nie jest człowiekiem?  To kim jest? Jeśli nie człowiekiem to kim? Siedziałem,  rozmyślając o tym wszystkim. Byłem szczerze przerażony.  Ale nie chciałem uciekać.  Chciałem by wszystko mi wyjaśnił.  O co z tym chodzi. Nie mogłem go przecież zostawić po tym wszystkim. Nie mogłem... i nie chciałem.  Przez ten krótki okres czasu zdążyłem przyzwyczaić się do jego obecności,  do jego uśmiechu, dzięki któremu ukazywały się cudowne dołeczki w policzkach. Do cudownych zielonych, pełnych radości oczu. Do uroczego śmiechu,  do nienaturalnie długich palców u dłoni.  Był kimś na serio wyjątkowym i bardzo mi na nim zależało.  W każdy możliwy sposób.  Chciałem poznać go jeszcze bliżej. Dowiedzieć się co lubi, a czego nie. Co sprawia mu największą radość,  a czego wręcz nienawidzi. Chciałem po prostu być przy nim cały czas. Dowiadywać się nowych rzeczy. Pokochać go. Westchnąłem cicho i wysłałem szybkiego sms' a do Perrie z wiadomością,  że Harry się wzbudził i wszystko z nim dobrze. Po chwili z sali chłopaka wyszedł lekarz, wstałem, podchodząc do niego.

- Panie doktorze i co z nim? - zapytałem niepewnie. Bałem się,  że nadal może być coś nie tak.

- Proszę się już nie martwić.  Pana narzeczony czuję się dobrze. Jest w stanie stabilnym i teraz wszystko zmierza już ku lepszemu. Rany się goją, kości powoli się zrastają. Naprawdę wszystko jest dobrze. - uśmiechnął się mężczyzna i poklepał mnie po ramieniu, odchodząc. Odetchnąłem z ulgą, słysząc to wszystko.  Wziąłem głęboki oddech i wszedłem do sali chłopaka. Pół leżał na swoim łóżku,  przyglądając się wszystkiemu dookoła.

- Jak się czujesz kochanie? - zapytałem,  siadając obok łóżka na krzesełku.

- Jestem obolały, ale poza tym wszystko jest dobrze. - powiedział cicho.

- Bardzo mnie to cieszy.  - uśmiechnąłem się czule.

- To co? Opowiesz mi teraz co się stało? – uśmiechnął się do mnie blado, a moje serce ścisnęło się, nie widząc tego błysku w jego oczach co zawsze. Kiwnąłem głowa i trzymając jego dłoń, opowiedziałem mu wszystko. Zaczynając od teatru, przez kolację, kończąc na wypadku. Opowiedziałem o tym jak długo tu leży. Opowiedziałem wszystko co działo się podczas gdy był nieobecny. – Serio? Moja mama przyjechała? – zdziwił się,

- Tak. Razem z twoją siostrą. Miałem przyjemność poznać je przed chwila. – powiedziałem.

- Były tutaj? Przed chwilą? – rozglądnął się gorączkowo po sali.

- Tak, tak. Wyszły się przespać, bo siedziały całą noc, ale wrócą wieczorem. – obiecałem i delikatnie gładziłem jego dłoń swoją. Tak dobrze było go mieć znowu przy sobie. Przytomnego.

- A czemu ty nie w szkole? – zapytał sennie. – Przecież normalnie masz teraz lekcje.

- Tak, ale .. no cóż. Miałem mały incydent w szkole i dyrektor kazał mi przyjść do ciebie. – uśmiechnąłem się czule.

- To co się stało? – zapytał chłopak zdziwiony. Więc opowiedziałem mu wszystko, co się dziś działo w szkole, a Harry leżał z lekko otwartymi ustami, patrząc na mnie wstrząśnięty. – Ale Lou! Mogą cię nawet wyrzucić! – wykrzyczał zszokowany.

- Nie wyrzucą. Rozmawiałem z panem dyrektorem i wszystko wyjaśnione. Nie ma się czym przejmować.

- Na pewno? – zapytał, mrużąc oczy.

- Na pewno. – potwierdziłem. Chłopak odetchnął cicho i złapał się za głowę. – Co jest? Boli cię cos? – zapytałem lekko przestraszony.

- Trochę głowa, ale lekarz powiedział, że to normalne po takim wypadku. – wyjaśnił słabym głosem i jego głowa opadła na poduszki, przymknął lekko oczy. – A co z tobą Lou? Nic ci nie jest? – zapytał delikatnym głosem.

- Nie. Ze mną okej. Jestem tylko trochę poobijany. – odpowiedziałem po chwili. Przyglądałem mu się przez moment i mój żołądek skręcał się ze smutku. Wyglądał tak biednie. Jak mogłem mu to zrobić? Teraz pewnie nie będzie chciał mnie znać.

- Moje biedactwo. – powiedział czule i spojrzał na mnie ciepłym wzrokiem, że aż zakuło mnie serce. A ja go omal nie zabiłem. Jestem straszny. – Ej, Lou. Co jest? Czemu jesteś taki smutny? – zapytał chłopak i niespiesznie i ostrożnie uniósł się.

- Po prostu… - zacząłem, ale emocje wzięły nade mną górę i po moich policzkach zaczęły płynąć łzy. – Tak się bałem, że coś ci się stanie. Że nie przeżyjesz. – załkałem. – Siedziałem tu przy tobie i modliłem się, żebyś przeżył. Chciałem być na twoim miejscu. Chciałem czuć twój ból. Boże, Hazz. tak się martwiłem. Moje serce pękało, widząc cię tutaj. – szepnąłem i ucałowałem kostki jego dłoni.

- Ej, Lou. Spokojnie. Nie płacz kochanie. Proszę. – szepnął cicho. – Nie płacz, bo ja też zacznę, a nie mogę się podnieść, bo wszystko mnie boli. Proszę, nie płacz. – uniosłem załzawione spojrzenie na niego, a jego piękne zielone oczy wpatrywały się w moje. Pociągnąłem nosem, a on uniósł powoli dłoń, dotykając mojego policzka. – Nic mi nie jest. Jeśli wszystko pójdzie dobrze to za trzy dni mnie wypiszą. Proszę nie obwiniaj się. – szepnął czule. Kiwnąłem słabo głową i ucałowałem wewnętrzną część jego dłoni. 

- Dobrze. Już nie będę. – szepnąłem zachrypniętym głosem. Chłopak gładził mój policzek, uśmiechając się delikatnie. – Jesteś zmęczony. Prześpij się kochanie. Będę tutaj ciągle. – szepnąłem i uniosłem się, muskając jego czoło.

- Na pewno tu będziesz? – zapytał, zamykając oczy i nim zdążyłem odpowiedzieć, chłopak pomrukiwał przez sen. Ucałowałem po raz ostatni jego usta i wyszedłem na korytarz, kierując się do kawiarni na dole, chcąc zamówić coś do picia. Ogromny kamień spadł mi z serce, gdy Harry się obudził. Tak bardzo się o niego bałem. Tak strasznie. Zamówiłem gorącą czekoladę i powoli wróciłem na oddział.

- Lou! – usłyszałem za sobą i odwróciłem się na pięcie, dostrzegając idących w moją stronę przyjaciół. Liam i Niall oraz Zayn z Perrie. Uśmiechnąłem się, widząc ich wszystkich.

- Co tu robicie? – zapytałem, zerkając na zegarek. – Przecież powinniście być na lekcjach.

- Tak, ale zerwaliśmy się z dwóch ostatnich. – powiedział Liam i przytulił mnie lekko. Uśmiechnąłem się, oddając przytulasa.

- Nie chcieliśmy, żebyś siedział tutaj sam. Zawsze razem, pamiętasz? – uśmiechnęła się dziewczyna i musnęła mój policzek.

- Pamiętam. – uśmiechnąłem się i pogładziłem ją po plecach.

- Więc.. gdzie nasz loczek? – zapytał blondyn, jedząc batonika.

- Śpi. – powiedziałem i usiadłem na plastikowym krzesełku pod ścianą.

- Jak to śpi? – zapytał Zayn lekko zdziwiony.

- Normalnie. Lekarze podali mu leki, chwilę rozmawialiśmy i zasnął w pół słowa. – powiedziałem, popijając gorący napój.

- Skubany. – mruknął Niall i chrupał swoje słodkości. – A jak ty się czujesz, Lou?

- Całkiem okej. Rozmawialiśmy chwilę, wszystko mu opowiedziałem i cieszy mnie to, że mimo wszystko nie obwinia mnie o wypadek. Nie ma mi tego za złe. I nie kazał mi spierdalać. – westchnąłem cicho.

- Nigdy by ci nie kazał. Przecież widać, że mu zależy na tobie. Bardzo wyraźnie to widać. – powiedziała różowo włosa. – Poszedłby za tobą na koniec świata jeśli by trzeba było.  – spuściłem wzrok, przygryzając wargę. Moje serce wariowało na samą myśl o nim. Tak cholernie mi go brakowało. Tak się bałem. Cały czas miałem nadzieję. Warto mieć nadzieję. Mimo wszystko. Zawsze warto ją mieć.  Siedzieliśmy dłuższy czas na korytarzu, gdy nagle usłyszałem kaszlenie z Sali obok więc szybko wstałem i wbiegłem do sali chłopaka.

- Co się dzieje?! – zapytałem spanikowany, rozglądając się.

- Nic. Po prostu zakrztusiłem się. – zachichotał chłopak, obserwując mnie z wyraźnym rozbawieniem. Odetchnąłem i podszedłem, siadając obok.

- To dobrze. Jak się czujesz maluszku? – zapytałem czule.

- Całkiem dobrze. Wyspałem się i czuję się lepiej.

- To dobrze, bo mam niespodziankę dla ciebie. – uśmiechnąłem się i po moich słowach do sali weszli nasi przyjaciele, a na ustach chłopka pojawił się szeroki uśmiech.

- Cześć Hazz. – pisnęła dziewczyna i podbiegła, przytulając go, a reszta poszła za jej przykładem. – Jak się czujesz? – zapytała, gdy wszyscy zajęli miejsca dookoła lokowatego.

- Całkiem dobrze. Fajnie was widzieć. – powiedział z szczerym uśmiechem.

- Ciebie jeszcze lepiej. – powiedziała i wszyscy zaczęli opowiadać mu, co się działo podczas jego „nieobecności”, a ja po prostu przyglądałem mu się, podziwiając jego cudowną twarz. Nie wiem nawet kiedy moja głowa oparła się na materacu i zasnąłem.

~ * ~

Usłyszałem zgrzyt krzesła i powoli uniosłem powieki, rozglądając się po pomieszczeniu. Za oknami było ciemno, w sali panował półmrok. Gdzie jestem? – pomyślałem i ziewnąłem, przecierając twarz. Dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, że musiałem zasnąć, gdy byli jeszcze moi przyjaciele. Spojrzałem na zegarek i dochodziła już godzina 11 pm. Dopiero wtedy mój wzrok spoczął na chłopaku, który obserwował mnie z czułym uśmiechem.

- Dobry wieczór. Wyspałeś się, kochanie? – zapytał czule, a ja kiwnąłem głową i ziewnąłem.

- Dobry. Czemu mnie nie obudziłeś? – zapytałem, przeciągając się lekko.

- Spałeś tak słodko i widziałem, że byłeś wręcz padnięty. – powiedział ze zrozumieniem chłopak. – Chciałem, żebyś odpoczął, bo z opowieści chłopaków wynikało, że ostatnio nie za bardzo spałeś.

- To nic. – westchnąłem. - A właśnie. Gdzie wszyscy? – rozejrzałem się, nie dostrzegając nikogo.

- Perrie i reszta wyszli po południu, a zaraz po nich przyszła moja mama i Gemms i wyszły jakąś godzinkę temu. Och i jeszcze babcia i twoja mama też były. – powiedział, a ja westchnąłem.

- A ja wszystko przespałem. – westchnąłem.

- To nic. Należało ci się. – powiedział i złapał moją dłoń, ściskając ją. Uśmiechnąłem się delikatnie, spoglądając mu w oczy. – Dziękuję ci, Lou. Za to, że tu jesteś, za wszystko co dla mnie robisz. – szepnął i pogładził moją dłoń.

- Nie masz za co skarbie. – odpowiedziałem i nachyliłem się, muskając jego policzek. Chłopak uśmiechnął się i westchnął cichutko, patrząc mi prosto w oczy.

- To, ze tutaj siedzisz, musi oznaczać, że bardzo się o mnie troszczysz. A mi się to bardzo podoba. – puścił mi oczko, a ja zachichotałem.

- Lubię się o ciebie troszczyć. – pokiwałem głową.

- Wiem, ale dziękuję ci za to tak bardzo. – powiedział i usiadł powoli, opierając się o poduszki i pociągnął mnie do siebie. Delikatnie go objąłem, nie chcąc by coś go zabolało. Wtulił się w moją szyje. Zamruczałem cicho, czując jego gorący oddech na skórze. – Bardzo, bardzo dziękuje. – szepnął i uniósł głowę, patrząc mi w oczy po czym nachylił się i naparł na moje wargi, powoli i delikatnie. Przymknąłem oczy, rozkoszując się tym dotykiem. Oddałem całusa, przesuwając językiem po jego suchych wargach. Chłopak rozwarł je nieznacznie, pozwalając mi wsunąć swój język w jego usta. To było takie erotyczne. Jęknąłem cicho i po chwili odsunąłem się, szepcząc w jego usta.

- Nie serio nie ma za co. – po czym musnąłem je raz jeszcze.
_______________________________________________________
Witam Was kochani moi! Przybywam z nowym rozdziałem. Wiem, że miał być tydzień temu, ale mam nadzieję, że treść Wam to wynagrodzi. Miałam małe urwania głowy ostatnio. Ale jutro wreszcie zacznę mieć więcej czasu. Mam bierzmowanie o 17 i koniec tego. Wreszcie zacznę się uczyć, bo oceny coś mi spadają ostatnio i gdy znajdę chwilę to będę pisać rozdziały. Nie gniewajcie się na mnie. Staram się jak mogę. Obiecuje, że rozdział na miliardy procent będzie minimum raz na dwa tygodnie, a może nawet częściej, jak tylko wyrobie się czasowo. Komentujcie, czytajcie, polecajcie! Kocham Was < 3

7 komentarzy:

  1. jejku *-* słodko :) mam nadzieję że sprawa z "lataniem" szybko się wyjaśni i z Hazza będzie wszystko ok :)
    @LarrehsReal

    OdpowiedzUsuń
  2. Oni są tacy słodcy! *-* Jak Louis mógł pomyśleć że Hazz będzie go obwiniać i kazał mu spierdalać? Przecież on go za bardzo kocha. Co z tym niewyjaśnionym lataniem Harry'ego? Pogadają o tym? Czy Louis dowie się że jego aniołek jest naprawde aniołem? I co z tym spiskiem Danielle i Nick'a? Do następnego! <3
    Zajmuj się ocenami najpierw a później pisaniem. Co jak co ale szkoła jest ważna i nie chcę żebyś miała przez to opowiadanko i częściowo przeze mnie gorsze oceny słonko. x

    OdpowiedzUsuń
  3. aw aw aw aw aw aw aw cudownie! *-* piękny rozdział! *-* wreszcie Harry 'wrócił' :3 a Lou ciągle z nim awwww <3 nie mogę się doczekać nexta, mam nadzieję, że w końcu porozmawiają o tym incydencie z lataniem Harrego, bo już nie mogę się doczekać ^.^ jejku jakie to wszystko urocze *^*
    rozumiem cię, też mam teraz dużo na głowie i na nic czasu :c dlatego życzę ci go jak najwięcej, żebyś mogła nam dalej pisać tak cudowne rozdziały :3
    kocham Cię <3
    //@ShipperMonte

    OdpowiedzUsuń
  4. Nah nie masz się co martwić, wiem że oceny są ważne. Też powinnam się w końcu zacząć uczyć ._, Yay, cieszy mnie ta obietnica. Mam nadzieję że uda ci się jej dotrzymać ^_^
    Awwwww ten rozdział był taki awwwwww. Słodki Harreh, słodki Loueh, saaama słodycz *_* Hahah rozbroił mnie latający Harry, ale cóż przebudzenia musiało być efektowne. Ich relacje są naprawdę urocze <3 Nie mogę się doczekać aż Hazza wyjdzie ze szpitala i Lou zacznie odkrywać jego tajemnice. Wow to będzie piękne *o*
    Weny słoneczko! <3
    @miru_sama

    OdpowiedzUsuń
  5. temu Lou to tylko jedno w głowie! no ale i tak jest słodki. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. aww jak słodko! I uroczo! Jejuu! Cały rozdział był po prostu przecudowny xx tylko kurczee jak mnie zżera ciekawość co Hazz powie, jak się go Lou zapyta o te " świecenie" i unoszenie się nad łóżkiem hxqwrtyopnvzdf ! Omg albo jak się dowie reszta huhu. Za co nas przepraszasz? Oj przecież nie możesz zawalić szkoły przez to ff, o ocenki trzeba dbać x u mnie też nie najlepiej, więc czasem nie komentuje i to ja powinnam przeprosić, ale jak sama wiesz szkoła ważna sprawa :) soł czekam na nextcika kochana! Nie śpiesz sie " przecież jeszcze mamy czas " ~ Chwaściu xx ily @HarveyIsMinee

    OdpowiedzUsuń
  7. kej rozumiemy powodzenia w nauce i cudny rozdział

    OdpowiedzUsuń